3. That one thought

105 16 11
                                    

Pablo obudził się z grymasem na twarzy gdy szukał swojej kołdry, która jak się okazało leżała na podłodze od pewnego momentu w nocy.
Otworzył oczy i schylił się po pierzynę, wiedząc że już nie ma szans zasnąć kiedy promienie słoneczne wpadały przez okno obok łóżka, a zresztą przydałoby się już rozbudzać i rozpocząć dobrze nowy dzień.

Westchnął i gdy jego wizja przed oczami była mniej zamazana, wstał aby wyjąć losowe rzeczy ze swojej walizki, która nadal stała pod szafą nierozpakowana. Skierował się do łazienki żeby ogarnąć jakoś swój wygląd przed zejściem do swoich przyjaciół na dół, którzy swoją drogą zdążyliby obejść cały świat zanim ten by się obudził ze swojego snu.

Po chwili już był gotowy aby pokazać się i dać oznakę życia osobom, które na dole wyczekiwały jego przyjścia. Uwaga każdego oczywiście zwrocila się w jego stronę, gdy był w połowie drogi po schodach.

— Książę jak zawsze ostatni. Chyba należą się oklaski. — nie obeszłoby się bez ironicznego i dogryzającego komentarza od właściciela tego domu.

Pablo gdy to usłyszał uśmiechnął się i wywrócił oczami, a następnie przywitał się rzucając do każdego skierowane ,,hej", po czym zasiadł do stołu do reszty. Chwilę później Ferran, jako główny kucharz podał na talerzu ciepłe naleśniki i dosiadł się do przyjaciół.

Nikt się nie odezwał, nie poruszając żadnego nowego tematu aż nie skończyli jeść swojego posiłku. Planem na dzisiaj było zrobienie grupowego zdjęcia pod Sagradą Familią, które jest robione co roku w drugi dzień po przyjeździe. Taka mała ich tradycja gdy przyjeżdżają tu na wakacje.

Czas na mieście Barcelony spędzają bardzo miło. Zazwyczaj idą wypić coś zimnego lub zahaczą o budkę z lodami, bo w letnie dni w Hiszpanii jest gorąco i wyzwaniem jest wytrwać bez czegoś zimnego do picia czy jedzenia, tym bardziej kiedy cały dzień spędza się na zewnątrz.

To może zdawać się dziwne, że przez każdy pojedynczy dzień przez dwa miesiące na wakacjach spędzają razem, nie nudząc się swoją obecnością. Oni są po prostu dla siebie stworzeni i nic nie będzie w stanie ich rozłączyć.
Niesamowite jak kilka osób, które spotkają się w losowym momencie pewnego dnia potrafią stworzyć więź taką, która może przetrwać wszystko, choćby nie wiadomo co miałoby się stać.

Ale przecież nic nie trwa wiecznie, prawda?

• • •

Gdy już każdy z nich skończył szykować się na długi spacer i spędzenie połowy dnia w środku miasta, wyszli z domu z zadowolonymi minami i humorem.
Droga na pieszo do katedry znajdującej się w samiutkim środku stolicy Katalonii zajmuje im co najmniej 2 godziny, nie wliczając żadnych potknięć i upadków, które wzajemnie sobie sprawiają.
Chodzenie po uliczkach lub parkach w Barcelonie to sama przyjemność. Promienie słoneczne przedostające się przez liście drzew, idealna temperatura oraz piękne widoki. Te miasto jest magiczne i wyjątkowe. Ono ma w sobie coś czego nie ma każde inne.

Właśnie ich cała 6 przechadzała się spokojnie po parku, w którym rosły palemki i różne rośliny. Brak nadmiaru przechodniów ich zadowalał, bo było cicho i mogli skupić się na sobie i atmosferze, która była niezwykle przyjemna.

Jednak cisza długo nie mogła potrwać w ich towarzystwie, tym bardziej przy dwójce chłopaków, którzy dokłuczali sobie najbardziej.
Pablo potknął się o nogi Ferran'a, który zboczył ze swojej prostej drogi, przez co chłopak poleciał na osobę, która była przed nim a w odruchu złapał ją za ramiona od tyłu aby uniknąć przewróceniu się.

— Boże, przepraszam — powiedział bez zastanawiania się, gdy już złapał równowagę i napotkał rozbawione spojrzenie jego nowego kolegi na sobie, który odpowiedział ze śmiechem ,,nic się nie stało". Pablo w mig zrobił się lekko czerwony ze wstydu. Co on musiał sobie pomyśleć? Oderwał się od niego osłupiony i przypomniał sobie o sprawcy zaistniałej sytuacji.

The Summer Love || GavixPedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz