|4|

98 10 6
                                    

Arion spakował swój prezent do ozdobnej torebki. Był zadowolony, a najbardziej z tego małego wisiorka ze słoneczkiem. Bardzo kojarzył mu się z nowym przyjacielem. Nie wiedział, czy Sol również uznawał go za przyjaciela, ale nie obchodziło go to.

Powiedział cioci, że idzie wręczyć ostatni z prezentów, które ma. Reszcie przyjaciół już je rozdał. Był u nich rano, przez co zrobił im ciekawą pobudkę. Nie przeszkadzało mu to jednak. Był z siebie nawet dumny.

Rozejrzał się, a gdy zauważył, że Silvia go nie widzi zdjął ten przeklęty szalik i wyszedł z domu. Wiedział gdzie mieszka Sol, więc nie było problemem trafienie. Szedł powoli, patrząc na dzieci biegające po śniegu i cieszące się darami zimy. Jeździły na sankach, na małym wzgórzu, które znajdowało się w parku.

Zacisnął mocno palce na torebce. "Arion jesteś już za stary na takie rzeczy" - powtarzał te słowa w myślach, gdy przechodził obok bawiących się dzieciaków. Jednak chęć była silniejsza i chłopak po chwili porzucił wszelkie opory.

- Hej! Pożyczy mi ktoś sanki? - zapytał, podbiegając do dzieci.

- A ty nie masz za dużego tyłka? - zapytał jeden z chłopców, po czym cała gromadka wybuchnęła śmiechem.

- Nie ładnie tak obrażać innych. - mruknął poszkodowany Arion. - Jak ty byś się czuł w mojej sytuacji?

- Ja niestety nie jestem zagrożony, bo mam odpowiedni rozmiar siedzenia. - odparł i zaśmiał się głośno.

- A daj mi te sanki i nie marudź! - Arion wziął od malucha "pojazd", odłożył torbę na ławkę i pobiegł na wzgórze.

Uśmiechnął się pod nosem. Był zadowolony ze swojego sukcesu i dumny z siebie, że dołał się na odwagę. Usiadł na sankach, odepchnął się nogami i zjechał z górki ze śmiechem.

Potem spróbował jeszcze raz i kolejny, z radością wsłuchując się w płacz malucha. Po jeszcze dwóch próbach się zlitował i oddał mu zabraną wcześniej rzecz. Nie chciał być aż tak zły dla biednego chłopca.

Oddając sanki, poklepał go po głowie i ruszył dalej. Już niewiele drogi mu zostało, a krótka zabawa rozgrzała go i pogoda na zewnątrz w żadnym wypadku mu nie przeszkadzała.

Przeszedł obok znajomego kiosku, a potem zauważył duże drzewo, które było tuż obok domu Sola. Uśmiechnął się pod nosem, poprawił dłonią włosy i pobiegł po śliskim chodniku.

Gdy stanął przed tym dużym domem od razu zauważył jedną rzecz, której nie było podczas jego poprzedniej wizyty. Na podjeździe stało spore, czarne auto, które zapeane należało do ojca Sola.

Arion powoli wszedł na podwórko. Mieszkańcy nie mieli domofonu, a brama zawsze była otwarta. Było to troszkę dziwne, ale...

Chłopak skierował się do drzwi i nacisnął na dzwonek obok nich. Poczekał kilkanaście sekund i drzwi sie uchyliły. Jego oczom ukazał się wysoki mężczyzna, miał bladą twarz, niebieskie oczy, - identyczne jak te u Sola - i lekko rudę włosy, które jednak powoli stawały się siwe. Przyjrzał mu się uważnie i zapytał:

- Dzień dobry. Ty zapewne do Sola?

- Dzień dobry i tak. Jest może w domu? - zapytał Sherwind z uśmiechem. Musiał pokazać się z jak najlepszej strony, bo jego zdaniem mężczyzna oceniał po pierwszym spojrzeniu.

- Aktualnie nie, ale za kilka minut powinien wrócić. Poszedł do sklepu. - powiedział spokojnym głosem.

- Dobrze. To... Ja poczekam na tarasie. - powiedział Arion i usiadł na krześle.

- Wejdź do środka. Jest zimno. Ja niestety muszę iść do pracy, ale skoro Sol ci zaufał to chyba możesz poczekać na niego. - mówiąc to, mężczyzna wyszedł z domu i ruszył w stronę auta. - Tylko nic nie ukradnij. - ostrzegł.

Arion skinął głową i wszedł do środka. Zdjął buty i powietzchowne ubrania. Wiedział gdzie jest salon, więc szybko sie tam skierował. Usiadł na kanapie i patrzył przez okno czy przypadkiem nie widać w nim wracającego rudowłosego.

***

- Eh ojciec znowu nie zamknął drzwi. - niezadowolony pomruk przerwał trwającą już jakiś czas ciszę. - Jeszcze ktoś się włamie i dopiero będzie problem.

- Cześć Sol! - krzyknął Arion wbiegając na wiatrołap.

- AAA! Złodzieje!

- Nie jestem złodziejem! - krzyknął Sherwind i odskoczył do tyłu, gdy torba z zakupami, którą niósł Sol poleciała w jego stronę.

- Złodziejem może i nie, ale włamywaczem trochę tak. - przyznał po chwili, gdy uświadomił sobie kto jest w jego domu.

- Twój tato mnie wpuścił.

Spojrzenie Sola stało się intensywniejsze. Nic nie mówił, a jedynie patrzył to na Ariona, to na torbę w swojej dłoni.

- Ojciec cię wpuścił? Nie pojechał jeszcze do pracy? - zapytał jakby zestresowany.

- No... Już chyba tak, ale to nie ważne, prawda? Tutaj masz prezent od Mikołaja. Znalazłem go u mnie przy kominku, pewnie pomylił domy. - wręczył mu torebkę i uśmiechnął się od ucha do ucha.

- Dziękuję. - odparł z uśmiechem rudowłosy i przyjął prezent.

Postawił torbę na ziemi, kucnął i wyjął ze środka rzecz, która jako pierwsza przykuła jego uwagę. Malutkie pudełko, które w środku skrywało wisiorek. Z zaciekawieniem otworzył je, a gdy zobaczył zawartość oczy zaświeciły mu się z radości. Spojrzał na Ariona z wdzięcznością i założył go na szyję.

- Dziękuję... Jest piękny. - wyszeptał, podszedł do przyjaciela i uściskał go.

- Nie ma za co. To drobiazg. - odparł Arion i roześmiał się cicho.

- Też mam coś dla ciebie, ale może dam ci to tak samo oficjalnie jak ty, co? Mikołaj chyba rzeczywiście pomylił mój dom z twoim.

- Pewnie. Zapraszam w me skromne progi.

- A pójdziemy na sanki? Znalazłem fajne miejsce po drodze.

- Oczywiście, że tak. Z tobą zawsze.

Arion był zaskoczony tym jak bardzo zaufał nowemu przyjacielowi. Lubił spędzać z nim czas, choć nie widział go tyle razy co na przykład Victora, czy Riccardo. Nie mógł doczekać się gdy Sol przyjdzie znowu do jego domu.

***

Chłopcy umówili się na dziewiętnastą. Może i byli wtedy troszkę ciemno, ale nie było to żadną przeszkodą. Arion przygotował w salonie gorącą czekoladę. Co chwilę wyglądał przez okno, czy przyjaciel nie nadchodził.

Ale...

Nie zjawił się ani o wyznaczonej godzinie, ani następnej...

_____________________________________

Żeby nie było, mam napisany już 14 13 8 9 i 6 rozdział, więc to nie jest tak, że napisałam tylko cztery.

Dziękuję i zapraszam za niedługo po resztę.

I'm so f*cking tired  || Inazuma Eleven GoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz