20 | Tańcząca przed smokiem.

2.7K 339 73
                                    

Nadszedł czas, by wejść na scenę. Dla Yashidy ta chwila była momentem nakręconym przez rękę zegarmistrza. Dosłownie czuła się, jak element mechanizmu, który nieświadomie wykonuję zadanie, powierzone mu przez siłę wyższą.

Wyłączyła świadomość, jej stopy poruszały się jak w transie. Oderwała je od ziemi, przyjmując pozycje rozwijającego się powoli embrionu. Grawitacja zadziałała ze zdwojoną siłą, być może z winy stresu. W każdym razie każdy ruch Yashidy był walką z upadkiem, który groził jej w najmniej spodziewanym momencie.

Muzyka wypełniała cały teatr. Siedzący na widowni ludzie uważnie śledzili każdy ruch młodej tancerki. Gdzieś tam, wśród nich, lustrowały ją oczy ojca. Był najsurowszym sędzią.

Yashida, nie widząc go, doskonale wyczuwała jego obecność. Jej taniec nie opowiadał już wyłącznie o przebudzenia się księżniczki z tytułu sztuki. Jej historia stała się opowieścią o walce ze smokiem, w którego wcielił się jej ojciec. Niewidoczny dla widowni aktor, który tak silnie oddziaływał na tancerkę.

Ciało dziewczyny znało taniec, każdy jego najmniejszy ruch, każde drgnienie palca. Mimo działania grawitacji utrzymywała się w powietrzu, a z jej rąk wypływał delikatny snop światła, który przyjął odcień bieli, by imitować śnieg.

W pewnym momencie dołączyli do niej pozostali tancerze, budując dla niej tło. Ich ruchy były synchronizowane co do sekundy, precyzja ich tańca budziła zachwyt w widowni. Yashida wykonywała inny układ, niemniej, w jakimś stopniu miała sprawić, by pasował ten taniec do tła za nią. To było niezwykle trudne zadanie. Włożyła w nie całe swoje serce, odcinając się od ojca i każdej, pojedynczej osoby, która mogłaby powiedzieć jej, że tańczy źle.

Po chwili dołączył do niej Kal. Ich ręce złączyły się. Czując obecność przyjaciela, dziewczyna znalazła w nim potrzebne oparcie. Kierował jej ruchami i dawał pewność, że razem dotrą do końca, że nic w trakcie trwania przedstawienia nie zostanie przerwane z jej winy. Pomagał jej także nie poddać się działaniu grawitacji.

Czas przestał mieć dla Shidy znaczenie. Sekundy i minuty rozpadły się na kawałki jak stłuczona szklanka. Wieczność mogła być chwilą, a chwila wiecznością. To już ją nie obchodziło.

Była tylko mechaniczną kukiełką, robiącą to, co do niej należy. Ale gdzieś, w głębi duszy czuła także gorąc przyjemności, jaki wypływał z tańca. Może któregoś dnia pozbędzie się więzów poczucia obowiązku i zatańczy przed widownią tak, jak potrafiła tańczyć z Alvem. Ten dzień jednak nie miał miejsca w tym momencie. Mimo to wierzyła, że kiedyś to się odmieni.

Dzisiaj była po prostu odważna. Przełamała strach przed smokiem. Łańcuchy na jej nogach pękały, powoli, powolutku stawała się w tańcu wolna.


***

Ostatni akt dobiegł końca. Teatr wypełniły oklaski. Yashida z ulgą opadła na ziemię, czując cały czas mocny uścisk Kala. Spojrzeli sobie w oczy. Widownia nie zareagowała entuzjastycznie, ich oklaski były wymuszone.

Wystarczyło spojrzeć na ich twarze, by rozpoznać zdziwienie. Dziwili się, że akademia obsadziła w roli głównej tak słabą tancerkę. Czy właśnie tym renomowana placówka chciała się pochwalić? Nikt nie znajdował w takim postępowaniu zrozumienia.

Yashida z bijącym sercem odszukała w drugim rzędzie ojca. Miał zimne oczy, utkwione w niej nieruchomo. Zobaczyła w nich ogrom potępienia, buchający płomień rozczarowania i gniewu. Zhańbiła swój ród, była najgorszą Błękitną Różą. Z odległych niebios przodkowie spluwali na nią z obrzydzeniem.

𝐌𝐎𝐆𝐀𝐌𝐈 - Taniec WiatruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz