Nita stała przy barierce i przyglądała się wyspie Sudil, od której z każdą minutą coraz bardziej się oddalała. Statek kierował się w stronę Mranoc, wyspy z klimatem umiarkowanym, do której powinni dopłynąć następnego dnia przed południem. Odeszła od barierki po czym zaczęła się kierować w stronę swojej kajuty którą musiała znów dzielić z czwórką chłopaków. Nadal była zła za całe to zajście w Sudil, ale czy miała jakiś sensowny powód by się na nich złościć? Właściwie to nie, przecież źle też nie chcieli.
Otwierając drzwi do kajuty dobiła do niej pewna niska postać, spojrzała w dół i zobaczyła Gona, za którym stał Killua.
- Nita! – zawołał ucieszony zielonowłosy. – Już nie jesteś zła?
Szatynka westchnęła cicho.
- Nie, nie jestem już zła, – powiedziała od niechcenia, ponieważ nie chciała dłużej ciągnąć tego tematu. – dokąd idziecie?
- Idziemy zwiedzić statek, – odpowiedział jej Killua. – mieliśmy też iść ciebie poszukać, ale sama się znalazłaś.
Nita nic nie odpowiedziała, tylko wyminęła obu chłopców i zniknęła się w łazience. Miała ogromną ochotę wziąć zimny prysznic, ostatnio kiedy się myła to wtedy gdy wsiedli na statek płynący do Sudil, czyli trochę już czasu minęło. Kiedy odkręciła zawór poczuła niewyobrażalną błogość, kiedy chłodna woda strumieniami płynęła po jej ciele, wtedy też pozwoliła swoim myślom przejąć głowę.
Gdy tylko dotrą do Glardio, będzie musiała zostawić pozostałą czwórkę. Będzie dla niej to bardzo ciężkie, ponieważ naprawdę się przywiązała do tej grupki. Z każdą minutą gdy o tym myślała, jej zielone oczy coraz bardziej zaczynały ją piec od zbierających się łez. Zsunęła się po ścianie kabiny, po czym usiadła i schowała twarz w swoich kolanach, które wcześniej podsunęła pod brodę.
- Cholera jasna, – mruknęła zła na siebie, po czym pozwoliła by łzy zaczęły płynąć po jej twarzy, mieszając się przy okazji z strumieniami wody z prysznica. – co ja mam kurwa zrobić?
- Nita – usłyszała głos zza drzwi do łazienki. – wszystko dobrze? Nic ci nie jest?
To był głos, który tak ją uspokajał. Głos Kurapiki. Szatynka szybko wstała z brodzika prysznicowego, po czym wzięła kilka głębszych oddechów by w jej głosie nie było słychać, że płakała.
- Spokojnie, nie zabiłam się! – zawołała zakręcając przy tym wodę.
Wyszła spod prysznica, po czym chwyciła za biały ręcznik który wisiał w łazience. Naprawdę była wdzięczna Leorio za to, że rezerwuje pokoje na statkach, które mają pełne wyposażenie w łazience. Ubrała się w swoje ubrania po czym wyszła z łazienki, w kajucie był jedynie Kurapika który siedział na swoim łóżku i czytał książkę. Wtedy zielonooka zaczęła się zastanawiać nad tym, gdzie jest Doktorek ponieważ odkąd przyszła do ich wspólnej kajuty to go nigdzie nie widziała.
- Kurapika, – blondyn podniósł wzrok znad książki. – gdzie wcięło Doktorka?
- Z tego co go mówił to poszedł zwiedzić statek. – stwierdził wracając do czytania, Nita zmarszczyła lekko brwi.
- Nie lepiej było mu iść z Gonem i Killuą? – zapytała sama siebie idąc w tym samym czasie do swojego łóżka.
Blondyn jedynie wzruszył ramionami na pytanie szatynki. Kiedy Nita usiadła na łóżku chwyciła w dłonie Sztabkę, po czym zaczęła dokładnie ją oglądać z wszystkich stron. Kurapika na chwilę oderwał się od tekstu książki i przyglądał się ruchom dziewczyny. Gdy zapytał co robi, to dziewczyna jedynie odpowiedziała, że sprawdza czy broń nie wymaga czyszczenia. Blondyn chciał coś powiedzieć, jednak przerwał mu huk otwieranych drzwi, w których stanął Gon.
CZYTASZ
Jak Łańcuch Spotkał Karabin |Kurapika Kurta| ZAWIESZONE
Fanfiction- Nita? - Kurapika przerwał panującą ciszę. - Co jest? - Gdybyś mogła to cofnęłabyś czas ? - zapytał ją blondyn przyglądając się gwiazdom. Szatynka spojrzała na chłopaka po czym pokręciła głową lekko uśmiechnęła. - Nie cofnęłabym czasu - stwierdził...