Rano Nitę obudziły dwa czynniki, jeden naturalny a drugi upierdliwy jak cholera. Pierwsze obudziły ją promienie słoneczne, które ogrzewały jej twarz. Drugim czynnikiem, tym upierdliwym, były śmiechy Killuy i Gona.
- Widzę, że wam się bardzo nudzi prawda? – zapytała zdenerwowana, ponieważ bardzo dobrze jej się spało.
- Wybacz Nita ale Killua... – Gon przez śmiech nie dał rady skleić żadnego sensownego zdania.
Szatynka spojrzała na wcześniej wspomnianego białowłosego, który również się śmiał a w dłoni trzymał swój telefon. Wtedy dziewczyna zdała sobie sprawy z całego zajścia, wstała zdenerwowana i zaczęła gonić Zoldyck'a który zaczął przed nią uciekać gdzie pieprz rośnie.
- Wracaj się tutaj szczurze! – wołała dalej zdenerwowana, jednak Killua nie miał zamiaru się zatrzymywać.
- Będzie na pamiątkę! – odkrzyknął do niej dalej się śmiejąc.
Ostatecznie swoimi krzykami obudzili Leoria i Kurapikę, którzy patrzyli z rozbawieniem na rozgrywaną przed nimi scenę. Nita odpuściła gonienia Killuy kiedy poczuła, że jej kondycja, której de facto nie miała, zaczęła dawać znak, że już wystarczy. Białowłosy był z siebie dumny, teraz będzie miał przynajmniej z czego żartować.
- Dobra ferajna, chodźcie tu wszyscy! – zawołał Leorio, na co posłusznie wszyscy stanęli koło niego.
Na śniadanie postanowili zjeść to co im zostało w tobołkach, czyli bardzo niewielka ilość jedzenia. Mimo tego, że starali się rozłożyć tą ilość na pięć osób, to wiedzieli, że nawet szczur kanałowy by się tym nie najadł. W pewnym momencie Nita sądziła, że się popłacze, naprawdę była głodna! Wtedy to jej uwagę przykuła pewna istotka, która sobie chodziła kilkanaście metrów od nich. Wtedy szatynce przyszedł do głowy pewien pomysł, bez słowa wstała i chwyciła za Sztabkę.
- A ty gdzie? – zapytał Leorio odwracając głowę w stronę zielonookiej dziewczyny.
- Po nasze śniadanie. – odpowiedziała tak oczywistym tonem, jakby mówiła o pogodzie.
Pozostała czwórka spojrzała po sobie, po czym wszyscy wstali na nogi i ruszyli w stronę idącej Nity. Ta patrzyła na nich zdziwiona, po czym zrozumiała co chcieli jej tym ruchem przekazać. Pokręciła przecząco głową.
- Nawet o tym nie myślcie! – zawołała zdenerwowana.
- O co ci chodzi? – zapytał z uśmiechem Gon. – Chcemy ci pomóc.
- No właśnie – Leorio poparł słowa młodszego chłopca. – poza tym, to też nasze śniadanie, prawda?
Dziewczyna westchnęła tylko ciężko, dlaczego oni musieli wszystko komplikować? Stwierdziła, że nie ma ochoty się z nimi kłócić, powiedziała im tylko, że podczas gdy ona będzie polować, cała pozostała czwórka ma się zachowywać tak, jakby ich nie było. Po tym ruszyli w stronę stworzenia, które zdążyło się jeszcze bardziej oddalić.
***
Cała piątka schowała się za jedną piaszczystą górką. Dość szybko udało im się ponownie zlokalizować stworzenie, ponieważ nie zdążyło uciec daleko od miejsca gdzie je widzieli po raz ostatni. Tajemniczym stworzeniem okazał się dużych rozmiarów Oryks. Nita przeładowała karabin po czym przyłożyła oko do celownika, musiała teraz się skupić, by wycelować idealnie.
Kurapika siedział cicho i patrzył na skupioną twarz dziewczyny, po której spłynęła kropelka potu. Spojrzał w stronę zwierzęcia, które zachowywało się normalnie, najpewniej nawet nie wyczuło ich obecności. Kiedy oryks zwrócił głowę w stronę ich kryjówki, rozległ się huk i po chwili zwierzę leżało już martwe.
CZYTASZ
Jak Łańcuch Spotkał Karabin |Kurapika Kurta| ZAWIESZONE
Fanfic- Nita? - Kurapika przerwał panującą ciszę. - Co jest? - Gdybyś mogła to cofnęłabyś czas ? - zapytał ją blondyn przyglądając się gwiazdom. Szatynka spojrzała na chłopaka po czym pokręciła głową lekko uśmiechnęła. - Nie cofnęłabym czasu - stwierdził...