Rozdział 2

14 1 0
                                    

Draco wrócił do dormitorium cały nabuzowany.

Nie dość, że jak sam twierdził, stracił miłość swojego życia, przeprowadził też iście ciekawą rozmowę z Hemioną, którą traktował jako szlamę.

Ale cały czas jedna myśl nie dawała mu spokoju. Dlaczego Hermiona szukała Harry'ego akurat tam?

Nagle przypomniało mu się, że sławny wybraniec jest w posiadaniu peleryny niewidki. Wtedy wszystko stało się jasne.

Przestał chodzić w koło pokoju wspólnego i ruszył do swojego pokoju, który dzielił z Blaise'm. Rzucił się na łóżko, nawet nie przebierając się w piżamę i zaczął rozmyślać. Nagle ktoś zapukał do pokoju, a kiedy Draco nie odpowiedział, osoba po prostu weszła.

-Ile można!? Nie było cię, a Snap akurat sprawdzał pokoje! Dostałem po łbie za ciebie! Zagroził, że jeśli jutro dostaniemy, tak DOSTANIEMY, mniej niż "Z" to da nam szlaban na TRZY MIESIĄCE!-Wydarł się na niego Blaise. Był tak czerwony, że wyglądał jak pomidor.

-Czekaj, czekaj...Jutro!? My mamy coś jutro!? Z ELIKSIRÓW!? Kuźwa...-Draco nie zwrócił nawet uwagi na to, że jego przyjaciel jest na niego tak wkurzony jak jeszcze nigdy. Zresztą miał do tego powód, ale skupił się na tym, że musi dostać "Z".

-Nie mów, że zapomniałeś...Mamy przesane...-Zapomniał. Naprawdę. Był załamany po rozstaniu z Pansy, a Snap jak na złość powiedział o tym teście akurat tego nieszczęsnego dnia.

-Z tym całym "Z" nie będzie tak cięższo...ale to będzie w parach..z gryfonami...-Przyznał zgodnie z prawdą.

-Idziemy do biblioteki?-Zapytał Blaise z rezygnacją w oczach.

-Wiesz co? Idź sam, ja nie chce.-Powiedział, a Blaise praktycznie wybiegł by zdążyć przed zamknięciem. Za to Draco niemal od razu usnął.

***

Następnego ranka obudził się ZA PIĘTNAŚCIE ÓSMA! Lekcje zaczynały się o ósmej, ale miał to w dupie. Stwierdził, że pójdzie do Snapa po usprawiedliwienie i właśnie to była jego pierwsza myśl. Nagle w jego głowie pojawiła się kolejna. Wraz z powolnym rozbudzeniem doszła do niego bolesna rzeczywistość, wraz ze świadomością. Snap. Eliksiry. DZIŚ PIERWSZE SĄ ELIKSIRY!

Wyskoczył z łóżka jak długi. Na całe szczęście wczoraj zasnął w szatach. Niestety o śniadaniu mógł sobie tylko pomarzyć. W biegu umył zęby, wziął podręczniki i chwycił w zęby ostatnią bagietkę Blaisa, którą wczoraj w pośpiechu zostawił na swoim biurku. 

Później mu to wytłumaczę, pomyślał i wybiegł z dormitorium tak szybko, że nie pokusił się o stwierdzenie, że pani Hooch byłaby pod wrażeniem.

Prawie spadł ze schodów gdy biegł do pokoju wspólnego. Potem prawie przewrócił się o własne nogi. Wbiegł na korytarz i oniemiał. Wszyscy byli już w klasach.

Biegł przez korytarz. Szlak, czemu sala do eliksirów jest na ostatnim piętrze!?

Gdy w końcu zjawił się pod salą do eliksirów było dwadzieścia po.

-Kurde...Dobra, trzeba poprosić, żeby Snap jeszcze nie przyszedł. Zawsze przychodzi dziesięć minut po dzwonku. Co z tego, że jest trzydzieści minut po rozpoczęciu.

Wszedł do klasy i oniemiał.

-Więc dobierzcie się w pary i...O widzę, że pan Malfoy łaskawie zjawił się na mojej lekcji-Powiedział typowym dla siebie tonem Snap. Wszyscy zebrani w klasie automatycznie zwrócili uwagę na stojącego w drzwiach Draco.

Nagle poczuł jak coś, a raczej ktoś potyka się o jego plecy. Gdy się odwrócił pierwsze co ujrzał to te okrągłe okulary.

-Jakże mi miło, że Potter też tu się zjawił. Z tego co widzę mamy tu dwóch ochotników do bycia razem w parze i chcą również dostać "W"-Powiedział Snap wskazując na stanowisko przed swoim biurkiem...

-Na merlina...

_________________________________________________________________________

Hej! Teraz to w ogóle nie można mieć wątpliwości, że piszą to dwie inne osoby XD

Doszłam jednak do wniosku, że na początku będę pisać krótsze rozdziały dlatego, że musze wyczuć się w vibe tej historii i przyzwyczaić siędo tego, że jest to fanfik.

Z góry przepraszam też za lekkie nie ścisłości np. w rozplanowaniu hogwartu, sal, pokoi itp.

Jeśli zauważycie jakiś błąd proszę o napisanie, a błąd zniknie :)

Paaaa

Może to koniec/DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz