Stephen

22 4 1
                                    

Widok z okien mojej komnaty rozprzestrzenia się na zalesioną część królestwa, w przeciwieństwie do pokoju mojej młodszej siostry Madeline. Okna jej miejsca spoczynku ukazują obraz rynku. Kiedyś zazdrościłem jej tego widoku. Miała świetne miejsce do oglądania pokazów fajerwerków, które odbywały się w każde większe święta w Dragon Land, naszej krainie. Z wiekiem zacząłem bardziej cenić sobie cisze i spokój. Mam wrażenie, że zacząłem trochę stawać się taki jak mój ojciec. Ciszę i samotność traktuję jako nagrodę, ale potrafię też wychodzić do ludzi. Lubię z nimi przebywać tylko na własnych zasadach i tylko wtedy, kiedy naprawdę mam na to ochotę. W innych sytuacjach są dla mnie, jak wrzut na dupie.

Mimo późnej godziny spoglądam na obraz tajemnic, które skrywa las. W tym celu mrożę oczy, by dostrzec więcej, niż mogę. Dziś nie ma księżyca, ale nie przeszkadza mi to w analizie tego co widzę za szybą. Co noc zachodzą mnie myśli czy ta kobieta, która uciekła, jest gdzieś w otchłani tych drzew i śmieje się z nas wszystkich. Może wiedzie spokojne życie w samotności? Chyba że faktycznie się zabiła... Kolejna ucieczka nie może być przypadkowa, ale nie musi świadczyć o tym, że ona wróciła. To byłoby zbyt proste, zbyt oczywiste. Nie byłaby przecież taką wariatką. Nie naraziłaby swojej wolności dla byle kogo, bo i po co miałaby to robić? Skoro była na tyle inteligentna, by uciec, nie byłaby na tyle głupia, by dać się tak po prostu złapać.

Rozległo się ciche pukanie do moich drzwi. Wyrwałem się z zamyślenia, biorąc przy tym głęboki wdech.

– Wejść – odpowiadam, pewnie stojąc plecami do okna. Po krótkiej chwili masywne, dębowe drzwi ustępują, a w moich progach gości zamaskowana postać. Pochyla się kiedy moje oczy lustrują jego osobę. Mężczyzna w ciszy czeka na moje pozwolenie. – Wstań. – Machnąłem dłonią. – Jakie wieści? – Spytałem, zanim zabójca się wyprostował.

– Prowadze nowe śledztwo. Wątpię, że ją znajdziemy. Zacząłem rozmawiać z waszymi strażnikami.

– Jaki widzisz cel w przepytywaniu zabójców? Zajmują to samo stanowisko co ty. – Skrzyżowałem ręce na brzuchu w oczekiwaniu na dalsze wyjaśnienia.

– Wszystko ma swoją cenę. – Zabójca stanowczo chciał pokazać, że wie, czego może ode mnie oczekiwać.

– W takim razie nie zawracaj mi teraz głowy i wróć, jak się czegoś dowiesz, bo tylko marnujesz mój czas. – Parsknąłem zniesmaczony – Wiesz, gdzie są drzwi, odprowadzisz się sam do wyjścia. – Odwróciłem się tyłem do wysłannika. Nie miałem ochoty tracić na niego swojego czasu, jeśli nasza rozmowa nie miała wnieść niczego nowego w moje życie. Od dawna byłem człowiekiem, dla którego liczą się tylko suche fakty.

– Może i nie mam na razie informacji na temat miejsca pobytu Sheirin, ani tropu jej leczącej krwi. Ale wiem, że władca rozważa zabicie jednego z więźniów, a dokładnie jednego z nowych przybyszy. – Na tę informację spojrzałem w jego kierunku to, co mówił, nie miało większego sensu. Postanowiłem drążyć temat. Wiedziałem jednak, że wszystkie informacje kosztują, zwłaszcza kiedy mam osobistego zabójcę, który donosi mi o zamiarach ojca i to bez jego wiedzy...

Mój pokój był duży i przestronny. Podłoga została wyłożona drewnem, by ułatwić ocieplenie wnętrza. Pomieszczenie z każdej strony zostało zasłonięte szafkami na ubrania oraz półkami na książki, ojciec zawsze tłumaczył ten zabieg bliżej nieokreśloną tradycją, która swoją drogą obowiązywała w całym zamku. Nasza matka nie była zadowolona z tego powodu, ale szanowała decyzję ojca. Ja nie kłóciłem się z nim, to drobny szczegół, który nigdy jakoś specjalnie mi nie przeszkadzał.

W pomieszczeniu mieściło się wielkie łóżko z miękkim materacem i ciemną pościelą. Sięgnąłem do skrzyni znajdującej się w nogach łóżka. Była stara, drewniana i bardzo solidna, zamykana na stalową kłódkę otwieraną kluczem, którego jedynym posiadaczem byłem ja. Wyjąłem z wnętrza sakiewkę z zawartością złotych monet. Wiedziałem, że nie mam co oszczędzać na sekretach ojca, tym bardziej, że zależało mi na przejęciu jego tronu. Nie pozwolę, by za mojego życia siostra doszła do władzy. Dziedziczenie korony to rola syna, a nie córki. To byłaby najzwyczajniejsza hańba na honorze. Nikt nie traktowałby, mnie poważnie wiedząc, że przegrałem starcie i to z kim? Młodszą siostrą z królewskiego rodu... Taki styl życia zasługiwałby jedynie na codzienne plucie sobie w twarz i spoglądanie ze wstydem w lustro. Tu nawet nie byłoby się, na co skarżyć. Gdyby przynajmniej była mężczyzną, nie wyglądałoby to wtedy aż tak źle i haniebnie... Jeśli nie udałoby mi się dojść do władzy.

– Mów co wiesz, a hojnie zapłacę – powiedziałem, spoglądając na zabójcę. – Wiesz, że nie rzucam słów na wiatr. – Byliśmy zbliżonego wzrostu, ale jego postura była bardziej zbudowana. Ciężko się dziwić, lata treningu i ciężkiej pracy zawsze będą odznaczać się na ciele.

– Król rozważa zabicie mężczyzny, który rozmawia ze smokami. Tłumaczy to brakiem sensu jego daru, ale tak naprawdę chodzi o konflikt interesów. Nikt nie jest w stanie zrozumieć ich mowy, a on może znaleźć w nich zbyt dużą przewagę. Ponoć, kiedy zaczęli prowadzić badania na tych gadzinach, które przywlókł ten blondyn, te pogryzły strażników i mimo ich niewielkiej postury ciężko było je okiełznać. Stąd decyzja. Na razie tylko go przenoszą, ale wątpię, że jego żywot potrwa długo.

– Smoki to legenda. – Zmarszczyłem brwi.

– Twierdzisz, że kłamię? Możesz sam iść w przebraniu i sprawdzić jeśli moje oczy i uszy to dla ciebie zbyt mało – stwierdził oschle zabójca.

– Jeśli wierzyć legendom wyginęły kilkaset lat temu. Co ojciec kazał z nimi zrobić?

– Trzyma je w klatkach z dala od gapiów, ale myślę, że ta plotka była na tyle ciekawa, że rozniosła się już dawno w całym podziemnym świecie. Wiesz, jacy są ludzie – stwierdził jak by wszystko, co mówił, było z góry oczywiste.

– Skoro tak... – Zastanowiłem się chwilę, po czym dodałem. – Chcesz powiedzieć, że strach stał się teraz głównym doradcą mojego ojca. – Oblizałem w zamyśleniu spierzchnięte usta. W działaniach króla zawsze istniało drugie dno. Sam odkąd pamiętam, powtarzał, że nie wszystko, co się opłaca, jest zawsze warto. Podobno jest to ciężar podejmowania decyzji, który rozumie się dopiero z czasem bycia u władzy. – Kiedy chce go zabić?

– Jutro z rana planują przenieść go do innej celi. Chcą sprawdzić, jak poradzi sobie z samotnością, w więzieniu bez światła. Tyle wiem na ten moment. – nie była to zbyt bogata liczba informacji, ale przynajmniej czułem się bardziej na bieżąco z tym co dzieje się pod ziemią, a to istotna wiedza. Prócz białych interesów ojciec będzie chciał wtajemniczać nas w swoją mniej przyjazną i kolorową strefę życia, mimo że wiedzieliśmy o prawie wszystkim z jego opowieści. Wszystko jest inne kiedy doświadcza się tego samemu, na własnej skórze, własnymi zmysłami.

– Cena, którą zapłaciłem, obejmuje kolejną dawkę informacji. Powiedzmy, że zapłaciłem ci więcej na zachętę, byś się bardziej starał, w poszukiwaniu.

– Nie zawiedziesz się wasza wysokość. – Rozmówca po raz pierwszy zwrócił się do mnie z należytym szacunkiem.

– Na razie możesz odejść, ale czekam na twoje dalsze zaangażowanie. – Zastrzegłem, po czym dodałem surowo. – Mam nadzieje, że sprostasz moim oczekiwaniom.

Kształt mojej krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz