Witam w kolejnym rozdziale <3 Będzie mi miło jak zostawicie coś po sobie :) Zapraszam na autorskiego ig: aniaszubert_autorka
______________________________________________________
AURELIA:
- Może wyskoczymy gdzieś po szkole? - zaproponowała Melody, gdy po dzwonku wychodziłyśmy z sali. - Mają dziś dostawe w tym nowym second handzie. Pewnie o tej godzinie i tak nie będzie już nic ciekawego, ale...
- Dziś nie mogę - pokręciłam głową, przerywając jej, zanim za bardzo się nakręci na swój pomysł. - Idę z Loganem do domu seniora - wyjaśniłam.
- Znowu? - przyjaciółka spojrzała na mnie zaskoczona. - Tak cię kręci towarzystwo tych dziadków? - prychnęła. - A może raczej towarzystwo Logana? - dodała, unosząc znacząco brwi.
- Daj spokój - zaśmiałam się, choć było w tym trochę prawdy. - Przecież wiesz, że wolontariat dobrze wygląda na świadectwie...
- Logan też dobrze wygląda - stwierdziła, na co walnęłam ją w bok.
- No co? - oburzyła się. - Tylko stwierdzam fakty.
- Ciszej bądź - wskazałam w kierunku Dylana, który właśnie przechodził obok nas. Chłopak minął nas, jakbyśmy były niewidzialne.
Spojrzałam na Mel, która jedynie wzruszyła ramionami. Wiedziałam, że to z jej powodu chłopak ignoruje nas na korytarzach. Pewnie nadal nie przebolał tego, że moja przyjaciółka dała mu kosza.
- Chyba mocno zraniłaś jego ego - stwierdziłam, na co pokiwała głową.
- I tak nic by z tego nie było - stwierdziła. - Wiesz, to taki typ chłopaka, który nie traktuje związków na poważnie. A ja mam już takich serdecznie dość.
Wiedziałam, że ma na myśli swojego byłego, który choć był z nią w związku, to jednocześnie pisał z dziewczynami z Tindera. Pieprzony dupek. Nic dziwnego, że teraz miała problemy z zaufaniem. Tymbardziej, że Dylan faktycznie nie wyglądał na godnego zaufania.
- Za to Logan...- zaczęła. - On jest inny niż reszta tej ich paczki. Jest taki sympatyczny i poukładany. Pasujecie do siebie...- kontynuowała, jednak w tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcje. - Wrócimy jeszcze do tej rozmowy - oświadczyła, po czym skierowałyśmy się w stronę sali matematycznej.
************
Po ostatniej lekcji zaczęłam wypatrywać Logana na korytarzu. Wiedziałam, że kończymy o tej samej godzinie a do domu seniora mieliśmy jechać od razu po szkole. Zależało mi na czasie, bo planowałam jeszcze odwiedzić Riley. Pomimo jej wyraźnego sprzeciwu nie zamierzałam pozwolić na to, żeby przesiadywała sama w szpitalu całymi dniami. Wiedziałam, że gdyby sytuacja się odwróciła ona też by do mnie przyjeżdżała.
Zastałam Logana przy szafkach, gdzie stał i rozmawiał z Reed'em.
Ugh, świetnie.
Od razu ruszyłam w ich stronę.
- Jedziemy? - spytałam, na co oboje przenieśli na mnie wzrok, przerywając rozmowę.
- Nie przypominam sobie, żebyśmy byli umówieni, ale jeśli chcesz to jakoś cię wcisnę w mój napięty harmonogram - zaczął Reed z uśmieszkiem.
Oczywiście od razu założył, że mówiłam do niego.
- Pytałam Logana - przerwałam mu, na co uśmiech od razu zszedł mu z twarzy a na jego miejscu pojawił się grymas niezadowolenia.
- A więc to dlatego, jesteś tak zajęty że opuszczasz próby? - Reed zaśmiał się sucho, patrząc oskarżycielsko na Logana. - Bo umawiasz się z Brooks?

CZYTASZ
ULTRAVIOLET - ZOSTANIE WYDANA
Fiksi RemajaDla Cartera muzyka jest całym życiem. Gdy rodzice zabraniają mu udziału w konkursie dla młodych talentów z powodu złych ocen chłopak nie zamierza się poddawać. Ma prosty plan, który nie będzie kosztował go wiele wysiłku - zawróci w głowie jakiejś na...