Rozdział 6

85 11 87
                                    

Sprawiedliwy - w mitologii słowiańskiej, to heros występujący w micie o Jaromroku. Według legendy, jest jedynym, który posiada moc wywołania i zakończenia przepowiedzianej waśni pomiędzy bogami. Jest uważany za symbol równowagi wśród sił nadprzyrodzonych. Jego działania i decyzje są kluczowe dla zachowania harmonii w świecie Wyraju.

Trzydzieści minut później Dębski razem z Łukaszem jechali już trasą S2. Seledynowa Skoda chłopaka mknęła przed siebie tak szybko jak tylko pozwalał na to jej czterocylindrowy silnik. Poruszała się z prawdziwą gracją. Zwinnie omijała inne pojazdy sunące przed nią leniwie prawym pasem. Monotonny szum opon na mokrym asfalcie przerwała jedynie praca wycieraczek. Te regularnie przesuwały się po przedniej szybie, usuwając co chwilę deszczową mżawkę.

- Zwolniłbyś trochę – rzucił Dębski nerwowo zaciskając dłoń na uchwycie przy podsufitce

- Mówił Pan, że mam jechać szybko, bo to pilne. – odparł Łukasz.

Chłopak, ubrany w zieloną, jak zawsze przydużą kurtkę, kierował auto bardzo pewnie. Trzymając kierownicę lewą ręką, prawą sprawnie manewrował biegami, niemal popisując się swoimi umiejętnościami kierowcy.

- Dobra, patrz na drogę. – uciął leszy jeszcze mocniej ściskając uchwyt.

- Zdziwiłem się, jak Pan zadzwonił. – ciągnął chłopak niewzruszony, nie przestając się uśmiechać. – Głupio się przyznać, ale nawet specjalny dzwonek na Pana ustawiłem, żeby nigdy nie przegapić.

- Nie wiem czy chcę wiedzieć jaki. Mówiłem, żebyś mówił mi po imieniu.

- Wiem, przepraszam Leszku to z przyzwyczajenia. Bonnie Tyler I need a hero. Znasz? Na pewno znasz, każdy zna. Kiedyś taki serial dawno leciał. Niebezpieczne ujęcia. Oglądałeś może? O agencji z modelkami, które tak na prawdę były tajnymi agentkami. To trochę jak my teraz.

- Bogowie... – wyszeptał Dębski - Nie znam. Serialu mam na myśli. Ja miałbym być bohaterem a ty modelką, czy jak? Nie chcę Ci zabierać marzeń, ale nikt by nie kupił twojej przykrywki jako modela.

- Oj wiem. Mam lustro nie jestem Clooneyem. Poza tym ludzie mówią, że prawdziwe piękno to te w środku.

- No, nawet wiem jacy ludzie.

- Mądrzy. – powiedział z przekonaniem Łukasz - Co do bohaterów to, dlaczego nie miałbyś być. Leszy to są tacy trochę bohaterowie naszej społeczności. Opiekujecie się nami, jesteście długowieczni no jest was niewielu.

- Coraz mniej. - odparł Dębski, kręcąc głową. - Wymieramy jak inni tylko wolniej. Nawet w zeszłym roku jeden z nas odszedł do Nawii. Mściwój mu było. Kiedyś go poznałem, ale to dawno. Był najstarszy z nas.

Łukasz zamyślił się na chwilę, wpatrując się w mijane drzewa.

- Ja tam nie wiem czy bym chciał tak długo żyć. Nienudno tak? - zapytał, zerkając na Dębskiego.

- Jeśli masz co robić to nie. - odpowiedział Leszy, wzruszając ramionami.

- Pewnie masz rację. – zgodził się Łukasz - Dobrze, że teraz będziemy mieć co robić razem. Mówiłem, że mogę się przydać.

- Mówiłeś.

- Co właściwie będziemy robić? Dojedziemy i co dalej?

- Nic, Ty wracasz do domu.

- Nie ma mowy. - zaprotestował Łukasz, kręcąc głową - Teraz to Cię nie zostawię choćbym miał za Tobą łazić.

- Nie chcę, żebyś za mną łaził. To może być niebezpieczne. Muszę coś znaleźć, zrobię to sam.

Kłopoty WyrajuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz