Rozdział 7

96 10 110
                                    

Serce Wyraju - w mitologii słowiańskiej, to kryształ powstały według niektórych wierzeń podczas gdy Perun i Weles wspólnie tworzyli świat. Zgodnie z legendą, Serce Wyraju zawiera w sobie moc natury i kosmiczną siłę, która ma ogromne znaczenie dla świata i jego równowagi. W niektórych opowieściach Serce Wyraju miało kluczową rolę w pierwszym starciu pomiędzy Perunem a Welesem, pomagając temu pierwszemu w pokonaniu brata.

W ciasnym wnętrzu mieszkania Dębskiego panował półmrok. Zasłony były zasunięte tak szczelnie, że nie wpuszczały nawet pojedynczego promienia światła, skutecznie skrywając w cieniu każdy kawałek mebli. Na jednym z nich, małym stole w kącie pokoju, stała otwarta, ledwie zaczęta półlitrówka wódki. Ciepło z długo otwartej butelki rozchodziło się po mieszkaniu, wypełniając powietrze subtelną nutą alkoholu. Dębski siedział nieruchomo przy stoliku, zatopiony w mrocznych myślach. Wciąż miał na sobie te same poplamione ubrania. Kaszkiet leżał na blacie stołu obok butelki wódki, a jego stary płaszcz wisiał krzywo na oparciu krzesła, jakby czekał cierpliwie na kolejny ruch swojego właściciela.

To, co jednak najbardziej rzucało się w oczy, to twarz Dębskiego. Opuchnięta i posiniaczona, naznaczona śladami po niedawnym pojedynku z Welesem. Pod potarganymi włosami leszego ukrywały się oczy pełne zmęczenia i rozczarowania, a na twarzy malowało się rozgoryczenie. Mimo to, w głębi spojrzenia widać było jeszcze tlącą się iskrę buntu. Patrzył na stojącą przed nim butelkę, jakby cały czas bił się z myślami, czy wlać jej zawartość w siebie, czy roztrzaskać o ścianę.

Wtedy, jakby w odpowiedzi na jego rozterki, rozległo się pukanie do drzwi. Dębski uniósł spojrzenie, ale nim zdążył wstać czy w jakikolwiek sposób odpowiedzieć, drzwi, które nadal nosiły ślady niedawnego wyważenia, otworzyły się same z przeciągłym skrzypnięciem. Do wnętrza mieszkania wszedł mężczyzna przypominający biznesowego magnata. Jego imponująca sylwetka przykuwała uwagę, a każdy, nawet najmniejszy ruch zdradzał bezbrzeżną pewność siebie. Każdy, kto stanąłby z nim twarzą w twarz, miałby prawo czuć się onieśmielony.

Jego ubiór robił piorunujące wrażenie. Biała koszula z najwyższej jakości bawełny była perfekcyjnie wyprasowana. Garnitur wyglądał, jakby był szyty na miarę przez najlepszych krawców na świecie. Na ramionach miał zarzucony płaszcz z miękkiego, czarnego weluru, obszyty złotymi zdobieniami. Wysoki i muskularny, kroczył miękko po parkiecie. Nawet obuwie, które nosił, było wykonane z najwyższej jakości skóry, zaprojektowane z dbałością o każdy detal.

Żaden z detali jego persony nie był przypadkowy. Stylizowana, dłuższa fryzura miała naturalną falę, która opadała mu na ramiona. Na twarzy, poniżej orlego nosa, znajdował się majestatyczny wąs, przypominający ptasie skrzydła. Wszystko to razem dopełniało wrażenia doskonale zbalansowanej mieszanki współczesnych standardów męskiej elegancji i tradycjonalności. Miał w sobie coś z aktora. Wyglądał zupełnie jak uwspółcześniona wersja Skrzetuskiego z Hoffmanowskiej ekranizacji. Jego oczy, o głębokim, niebieskim odcieniu jak czyste niebo przed burzą, zdawały się uśmiechać do gospodarza. Mimo to było w nich coś, co sprawiało, że miało się pewność, że gość, gdy zdenerwowany, potrafił ciskać gromy przenikającym spojrzeniem.

- Przybyłem – oznajmił z dumą i powagą w głosie po czym położył dłoń, którą zdobił złoty sygnet z wizerunkiem pioruna, na butelce wódki i bez pytania zaczął wylewać ją do zlewu.

Dębski zaczął klaskać wolno i ostentacyjnie.

– A możesz mi powiedzieć Perunie, gdzie Ty do jasnej kurwy byłeś do tej pory?! – krzyknął dając upust buzującym w nim emocjom.

Przez ułamek sekundy w oczach boga zamigotały iskry, ale szybko ochłonął.

– Nie przeklinaj. Pamiętaj do kogo mówisz – powiedział cicho, zbywając krótko jego pytanie – Co w zlewie robi odcięta ręka? – dodał, żeby zmienić temat – to Waldka Utopca?

Kłopoty WyrajuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz