6 Ulubiony kubek

73 7 1
                                    

Lilianna

Wsiadłam do auta i uznałam ze pojadę jeszcze do sklepu bo przecież zaraz zabraknie mi fajek. Ostatnio zaczęłam dużo więcej palic. Nie wiem dlaczego. Może dla tego że bardzo się stresuje? Weszłam do sklepu i ustawiłam się od razu w kolejce bo co innego mogę chcieć z tego sklepu? Poczekałam grzecznie na moją kolej i uśmiechnęłam się do kasjerki.

-Dzień dobry dla mnie gumy Airways i papierosy czerwone Marlboro. Dwie paczki. - powiedziałam i wyjęłam już gotówkę żeby zapłacić.

-A dowodzik jest? - westchnęła na te słowa.

Niechętnie wyjęłam dowód osobisty z kieszeni i podałam go kasjerce. Ta patrzyła na niego chwilę dopiero po chwili mi go oddala.

-Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.- powiedziała.

Zaciągnęłam brwi w zaskoczeniu. Czemu życzy ona składa mi żeczenia urodzinowe? Urodziny mam 11 sierpnia.

-Słucham? - zapytałam.

-No ma pani dzisiaj 19 urodziny. 30 luty. Tak?

I wtedy mnie olśniło że Blaise dał mi podrobiony dowód. Zrobiło mi się głupio. Ale co teraz mogłam zrobić? Uśmiechnęłam się wymuszenie .

-Dziękuje? - bardziej zapytałam niż powiedziałam.

Szybko wzięłam papierosy I gumy i jak najszybciej wyszłam z sklepu. Byłam już gotowa dzwonić i opierdolić Blaisa za to że dał mi fałszywy dowód ale od razu sobie przypomniałam dlaczego mam podrobiony dowód. Dlaczego jestem tu. Zamiast wyciągnąć telefon otworzyłam paczek papierosów i wzięłam jednego do ust. Zaciągałam się dymem do momentu aż papieros się nie skończył. Potem wsiadłam do auta I zaczęłam jechać w stronę mojego starego domu.

Wysiadłam z auta i weszłam do domu z którego usłyszałam krzyki. Wyjęłam słuchawki z torebki i włączyłam muzykę. Podgłosiłam ją na max by nie słyszeć ich krzyków. Co prawda nie pomogło to w stu procentach bo słyszałam sumie krzyki matki i tego jej kochasia. Dobiegały one z salonu więc nie poszłam tam tylko weszłam do kuchni. Wlałam tam sobie wody i usiadłam przy wyspie. Wypiłam wodę i pobiegłam na górę żeby przebrać się w krótke dresowe spodenki i za dużą bluzkę. Tak by było wygodnie mi się uczyć i nadrobić materiał.

Byłam trochę zaspana więc uznałam że zrobię sobie kawe. Zeszłam na dół do kuchni i podeszłam do ekspresu z moim ulubionym kubkiem który tu zostawiłam. Zawsze tego żałowałam ale teraz jest jak znalazł. Podstawiłam różowy kubek z narysowaną świnką pod ekspres i ustawiłam odpowiedni tryb. Oparłam się o blat czekając na kawę. Gdy ta tylko się zrobiła wzięłam kostki lodu i od razu je wrzuciłam. Upiłam łyk i wyszłam z kuchni. W korytarzu wyjęłam sobie z uszu słuchawki.

W jednej ręce miałam telefon i odpisywałam mojej znajomej z Niemiec a w drugiej ręce trzymałam moją kawe. Przeszłam do salonu by upomnieć dorosłych że chcę się jeszcze pouczyć i czy mogli by się przymknąć. Wiec gdy przekroczyłam próg podniosłam głowę znad telefonu i popatrzyłam po pokoju. Ale okazało się że w pokoju nie było tylko matki i Wiktora. Była jeszcze jedna osoba i na jej widok serce mi stanęło. Automatycznie moje ręce przestały działać. Nowy iphone razem z moim ulubionym kubkiem z hukiem walnął o podłogę. Czułam tylko jak części kupka tryskają po moich nogach lekko ja raniąc a zimna kawa zamacza moje skarpetki. 

Do oczu natychmiast napłynęły mi łzy. A w głowie się zakręciło. Popatrzyłam na moje nogi i zobaczyłam że w niektórych miejscach kawałki kubka tak porysowały moje nogi że lała się krew. Szybko jednak wróciłam wzrokiem do osoby stojącej naprzeciwko mnie. 

Był szczuplejszy ale nadal bardzo wysoki. Jego mięśnie zostały ale były dużo mniejsze. Brązowe włosy prawdopodobnie długo nie strzyżone wchodziły mu w oczy. Bardzo ostre rysy twarzy. A pod oczami wielkie wory. Ale nie ważne jak by się zmienił zawsze rozpoznała bym go po oczach. Tych o których zawsze marzyłam. Oczy miał takie same jak u ojca. Niebieskie czasami lodowate ale czasami ciepłe jak u aniołka. Chodź do aniołka było mu daleko. Wyglądał tak jak mówił Blaise. Wyglądał jak wrak człowieka. Pomimo tego garnituru.

Nie Jesteśmy IdealniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz