2 Wyjaśnienia

103 12 2
                                    

 Weszliśmy do mojego domu, a ja od razu zapaliłam światło. Poszłam do kuchni, a Blaise za mną. Szedł za mną krok w krok. Nie odzywał się do mnie. Był jeszcze w ogromnym szoku i mu się nie dziwię, bo ja sama stresowałam się tą rozmową. Jeszcze nigdy niczym się tą nie stresowałam jak tą rozmową, a najśmieszniejsze było to, że miałam gadać z Blais'em. Moją rodziną. Stanęłam przy blacie, a on usiadł na krześle naprzeciwko mnie.

 – Chcesz coś do picia? Kawa herbata? Coś mocniejszego? Nico ma potężną kolekcje alkoholu mogę po coś pójść. 

 – Nie dzięki. Masz wodę? – zapytał.

 – Tak – podałam mu butelkę z wodą.– Dzięki. 

Wtedy usłyszałam otwieranie się drzwi. Poszłam tam, trzymając rękę przy pasku tam, gdzie był pistolet. Bez niego nigdzie się nie ruszałam. Weszłam do przedpokoju i zobaczyłam zjaranego Nico. Zjaranego, naćpanego, upitego i chuj wie jeszcze jakiego.

 – Co to za Supra? Znowu przypadkiem kupiłaś auto? – zapytał, na co się uśmiechnęłam faktycznie kilka miesięcy temu przypadkiem kupiłam lamborghini. No zdarza się... 

 – To moje auto – powiedział zza moich pleców kuzyn.

 – Kim ty kurwa koleś jesteś? – powiedział Nico zataczając się. – Lea co ten skurwiel tu robi? – zapytał i stanął na wprost mnie.

 – Nico nie nazywaj go tak to mój kuzyn.

 – Co kurwa!?– TAK WIEM MÓWIŁAM, ŻE NIE MAM RODZINY I ŻE WSZYSCY TO SKURWYSYNI, ALE KŁAMAŁAM POROZMAWIAMY PÓŹNIEJ A TERAZ IDŹ SIĘ OGARNĄĆ. – powiedziałam bardzo głośno by mnie usłyszał.

 – Dobra nie drzyj ryja – powiedział a ja się zdziwiłam co się dzieje nigdy tak nie mówił. – nie wymiguj się dobrze wiem, że z nim sypiasz – wywrócił oczami i poszedł na górę.

 – Co ty pierdolisz!? – krzyknęłam – jesteś naćpany pogadamy rano idź spać. – dodałam łagodniej. Westchnęłam i poszłam do kuchni, a Bleise zrobił to samo. Wyjęłam z szafki ciastka i położyłam je przed chłopakiem, a ten wziął jedno.

 – Sorry z niego jest... sam widziałeś, w jakim stanie jest. Jeszcze nigdy mu tak nie odjebywało. Nawet na mnie nie krzyknął... 

 – Rozumiem. Jak ci życie mija? Z czego się utrzymujesz? Potrzebujesz pieniędzy? – pytał. 

 – Żyje się spoko utrzymuję się z wyścigów, no bo w końcu mam na nazwisko Flin – uśmiechnęłam się do Baisa. – a u ciebie jak? 

 – Może być... w końcu mam żałobę. 

 – Ktoś umarł? – zapytałam zrobiło mi się przykro, że ktoś bliki mi kiedyś umarł, a ja nie byłam na jego pogrzebie. 

 – No po tobie. Zresztą nie gadajmy o mnie. Jak spędziłaś 18-tkę? Zawsze długo ją planowałaś. 

 – Tak wiem... no wyszła git polecieliśmy z Nico do Nowego Yorku. No zrobiliśmy wielką imprezę dla naszych znajomych i było oki – powiedziałam znudzona.

 Między nami zapadła cisza. Taka bardzo niekomfortowa.

 – To powiesz, dlaczego nas okłamałaś? – zapytał w końcu.

 – No chyba muszę, ale proszę cię nie krzycz nie wkurwiaj się i daj mi dokończyć – przytaknął a ja wzięłam głęboki wdech – to wszystko zaczęło się po tym, jak nas napadli wróciliśmy do Stanów. Mieliśmy zebranie w gangu i ustaliliśmy, że ja jadę następnego dnia wyścig. No i wieczorem dopadła mnie nostalgia? Nie wiem kurwa, co to było... Zaczęłam się zastanawiać czy nieodejść i pewnie bym tego nie zrobiła, gdyby nie ten pierdolony telefon – westchnęłam i starłam łzę z policzka – zadzwonił szew Whit'ów pokrótce powiedział, że jeżeli się od was nie odetnę, to was pozabija. 

Nie Jesteśmy IdealniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz