Planeta 1.

343 13 0
                                    

Pov. Luxamin

Całe ciało bolało mnie po upadku, ale na szczęście nic mi się poważnego nie stało, a po takim upadku to cud. Choć nasze mięśnie i kości były wytrzymałe i twarde jak skała, nasza skóra była w dotyku niczym - jak to nazywają ludzie - zamsz, nawet wyglądające na pierwszy rzut oka łuski były miłe w dotyku.

Gdy cały ten nieprzyjemny pył opadł przestałem kaszleć i mogłem przypatrzeć się tej dziwnej istocie, która obserwowała mnie. Jej skóra była biała niczym moje ulubione kwiaty jakie rosły w pałacowym ogrodzie, choć w większości zakrywało ją coś ciemnego przypominającego drugą skórę. W naszym królestwie nie było czegoś takiego, każdy chodził taki jaki się urodził czyli nagi. Nie potrzebne nam były drugie skóry, ponieważ już nasze łuski stanowiły coś podobnego.

Jej grzywa miała kolor bezdennej czarnej dziury, która pochłaniała wszystko, co się wokół niej znajdowało. Natomiast jej niebieskie jasne oczy, tak podobne do moich, a jednak całkowicie inne, nie miały tego blasku, ani cząstki kosmosu wewnątrz jak moja rasa. Jednak nie znaczyło to, iż były brzydkie, ponieważ wcale takie nie były. Miały swój urok, który mnie urzekał.

Przyglądałem się tej przedstawicielce ludzkiej rasy z zafascynowaniem. Na lekcjach międzyplanetarnych uczono nas o różnych cywilizacjach w kosmosie i ich języków, lecz nigdy nie było mi dane być na tej planecie, którą zwą Ziemią. Była to ładna planeta, ale Luxytrion był o wiele lat świetlnych wspanialszy od niej.

Czując jak moje skrzydła zaczęły opalizować, spojrzałem na nie zszokowany. Kiedy skrzydła luxytriona święcą w pobliżu płci przeciwnej jest to jednoznacznie z tym, iż znalazło się swoją Przeznaczoną. One nigdy się nie myliły, ponieważ w nich zostało zapisane przeznaczenie.

Oczy rozświetliły się, gdy na powrót na nią spojrzałem, a serce zabiło szybciej. Nie można było kontrolować niektórych odruchów i emocji przy swoich Przeznaczonych. Znajdując ją skazałem siebie na dozgonną wierność, niegasnącą miłość do niej, opiekę nad nią przez całą ludzką dobę i nieustające pożądanie jej ciała w celu rozmnożenia, którego nijak choćbym chciał nie będę mógł ugasić. Od tej chwili mój żywot był w rękach mojej Przeznaczonej, którą nie mogłem znaleźć na swojej planecie, a odnalazłem na tej w mieszkance Ziemi.


D.K.H.

Luxytrionowe Przeznaczenie [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz