—•—
Gdy wrota się przede mną otworzyły, powoli weszłam do środka. Cała sala ucichła, a jedynym dźwiękiem mi towarzyszącym był stukot moich butów.
Wszystkie czerwona ślepia przeniosły się na mnie. Wampiry siedziały przy ogromnym stole, napawając się kielichami z krwią.
Belial powoli wstał, odsuwając od siebie krzesło. Zeskanował wzrokiem moją suknię, która delikatnie ciągnęła się za mną na ziemi.
Powoli wyciągnął do mnie bladą dłoń. Pewnie ją przyjęłam, a ten odsunął dla mnie krzesło i pozwolił mi usiąść.
-Długo na ciebie czekaliśmy, Azaleo - mruknął niezawodolony, zasiadając na swoim krześle.
-Jaśnie pan raczy mi wybaczyć, służki musiały doprowadzić mnie do porządku - uśmiechnęłam się lekko. Bawiło mnie to, jak go nazwałam.
Ten wywrócił oczami i sięgnął po kielich.
-Uważaj na słowa. Ci wszyscy tutaj zebrani jeszcze cię nie zaatakowali przez moje rozkazy - rozejrzał się po sali. Przejechałam wzrokiem po wampirach. Rzeczywiście, patrzyli na mnie, jak na potwora. A to oni byli krwiopijcami.
Ironia losu.
-Panie, mamy wiadomości, że... - Belial od razu przerwał Naberiusowi, unosząc dłoń.
-Naberiusie, proszę. Przy ludziach nie przystoi - przeniósł leniwie wzrok na mnie. - Chcesz zostać naszą przekąską? - Zapytał, powoli podchodząc do mnie. Złapał moje włosy w dłoń i przeczesał je palcami.
-Królu, to naprawdę, wa... - Niespodziewanie Belial znalazł się przy Naberiusie i uniósł go do góry, trzymając za gardło. Pomachał wskazującym palcem na boki.
-Mówiłem ci, cisza - odrzucił chłopaka na bok, jakby był szmacianą lalką. - Śmiertelnicy nie muszą nic wiedzieć - spojrzał na mnie z wyższością.
Wywróciłam oczami. Tyran.
-Wataha Williama tutaj przybywa! - Krzyknął nagle Naberius, łapiąc się za gardło.
Król stał, jak słup soli. Po chwili zobaczyłam w jego oczach błysk i jak na jego buzię wpływa uśmiech. Zacisnął usta, żeby się nie roześmiać.
Powoli odwrócił się do Naberiusa i rozłożył ręce.
-A więc mamy gości - rzekł ze stoickim spokojem.
Drugi wampir uniósł brwi.
-Azaleo, idź do swojej komnaty - mruknął, stojąc plecami do mnie, gdy ubierał swój długi płaszcz.
-Nie zjadłam jeszcze śniadania - wymamrotałam, biorąc do ręki świeżo upieczoną bułkę i kiść winogron.
-Azaleo - powiedział twardym głosem i rzucił mi mordercze spojrzenie przez ramię.
Wywróciłam oczami i wepchnęłam sobie do buzi parę winogron, przy okazji zabierając coś do zjedzenia w komnacie.
Przy wyjściu Yvette uśmiechnęła się do mnie i podała mi swoje ramię, prowadząc mnie do mojej sypialni.
-Nie przejmuj się - poklepała mnie po dłoni, gdy weszłyśmy do pomieszczenia. - Po prostu tutaj poczekaj - szybko poprawiła moją poduszkę i wyszła.
—•—
Belial.
Wszystkie wampiry wyszły przed zamek. Rozłożyłem ręce, szeroko się uśmiechając.
-Williamie, jak miło cię widzieć - ukłoniłem się, a reszta wampirów zrobiła to samo.
-Moje wilki widziały cię z człowiekiem. To jest zdrada rasy, Belialu. Grozi ci za to śmierć - warknął, a reszta piesków łypała na mnie wzrokiem.
CZYTASZ
Płacz Ciszy | Król Wampirów
FanfictionKiedy jej łzy zamieniły się w szkarłat, uniosła wysoko głowę i spojrzała bestii prosto w oczy. Ich kolor był taki sam jak jej łzy. Padła na ziemię i cicho łkała, błagając w duszy o koniec. Belial patrzył na nią dumne, bez krzty litości. -Czy tego...