07. mirar

143 10 0
                                    

spojrzenie

Dziś nadszedł ten dzień, w którym musieliśmy pożegnać się z piłkarzem Girony. Już dziś Eric Garcia wraca do swojego miasta, gdzie znajduje się jak na razie jego życie. Do Girony.

Czy było mi choć trochę smutno? Zdecydowanie tak.

Przez te kilka tygodni naprawdę złapałam z nim świetny kontakt i nie powiem, ale będzie mi tego brakować. Choć sam Garcia stwierdził, że nie będzie aż tak daleko ode mnie i z pewnością się spotkamy. Czy to przypadkiem, czy to na meczu, jeśli oczywiście się zjawię, w co wątpię. Śmiem twierdzić, że Eric był jedynym chłopakiem po moim byłym, który starał się o moje względy na poważnie. Większość kandydatów szybko się nudziła, bo nie byłam zainteresowana. Czy jakkolwiek mi to przeszkadzało? Raczej nie.

Eric Garcia, by pożegnać się ze swoim drugim domem, postanowił zaprosić do swojego mieszkania piłkarzów Barcelony, wraz z osobami towarzyszącymi, którzy z chęcią przyjęli jego propozycję. Bo w końcu był on bardzo związany z klubem, choć aktualnie był na wypożyczeniu.

Długo się zastanawiałam, czy ja aby na pewno się tam nadaję. W końcu miał być to grill, by pożegnać się z kolegami z byłego klubu, więc po co tam ja? Ale niestety Eric sam stwierdził, że ze mną też chce się pożegnać, a następnego dnia nie będzie czasu, gdyż z samego rana wyjeżdża.

Po wielu przemyśleniach postanowiłam zgodzić się i przyjść na spotkanie. Wcale mnie to nie cieszyło, a jedynie co by wywołało uśmiech na mojej twarzy to leżenie na łóżku, obżerając się fast foodami, a do tego oglądanie tandetnych seriali, znajdujące się na netflixie.

Cóż, pomarzyć można.

Jeśli chodzi o wieczorną imprezę, która odbyła się dwa dni temu, niebędąca zbyt dobrym wspomnieniem, dla mnie poszła nie co w niepamięć. Oczywiście nie powiedziałam nic Elaine, gdyż bałam się, jak zareaguje. Wiem, jak bardzo wszystko przeżywa i zapewne zrzuciłaby na siebie winę, gdyż to ona kazała ubrać mi na siebie kombinezon, który więcej odkrywał, niż zakrywał. Nie chcę jej tego mówić przez najbliższe kilka dni, tygodni, jak nie miesięcy.

Jeśli chodzi o wiadomości Garcii, to wszystko z nim sobie wyjaśniłam. Nie chciałam go okłamywać, ale nie miałam innego wyboru. Napisałam mu, że źle się poczułam, a nie mogłam go znaleźć. W dodatku zniszczyłam telefon, co również było kłamstwem, bo wiem, że Eric by mi nie uwierzył, dlatego musiałam dodać wzmiankę o telefonie, gdyż zacząłby się ze mną wykłócać, że przecież mogłam wysłać tego durnego smsa, że wracam do domu.

Jeśli chodzi o Pedriego...

No właśnie...

Od wczorajszego incydentu się nie odzywał i dziękowałam za to w duchu. Najprawdopodobniej nikt spoza naszej dwójki nie wie, co się wydarzyło na imprezie, za co jestem mu cholernie wdzięczna. Nie chciałam, by ktokolwiek o tym wiedział spoza naszego kręgu.

Dziś najprawdopodobniej go spotkam. Ba! Spotkam go na sto procent. Przecież to kolega Erica!

Nie wiem, co się dziś wydarzy. Nie wiem, jak będzie na mnie reagował. Nie wiem, czy w ogóle na mnie spojrzy.

Właśnie szykowałam się, bo za dokładnie dziesięć minut miałam taksówkę. Wyglądałam normalnie, bo nie chciałam się zbyt stroić, jak to miałam w zwyczaju.

Ubrałam koronkowy, czarny top na szelkach, a do tego jeansowe luźne spodenki do połowy ud. Jeśli chodzi o makijaż, to postawiłam tylko na przezroczysty błyszczyk, bo jak już kiedyś wspominałam, miałam zrobione rzęsy. Nawet postanowiłam nie brać torebki, tylko włożyć telefon do tylnej kieszeni moich spodni.

pokolenie końca świata ll Pedro GonzalezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz