1.⭐

8 0 0
                                    

Ja i Claes chodziliśmy razem do szkoły. Nigdy nie byliśmy specjalnie blisko, nawet nie rozmawialiśmy. Ale on mi się wtedy podobał. To nawet było cos więcej. Ja go pokochałam najprawdziwsza miłością jaka ludzie wymyślili. Claes był starszy dwa lata. Można się wiec domyślać, ze on skończył szkołę, podczas gdy ja miałam być w niej jeszcze dwa kolejne roczniki. Brakowało mi go potwornie. Z czasem nauczyłam się bez niego żyć, choć momentami nadal o nim myślałam. Dlatego właśnie przeprowadziłam się z Oslo do Bergen. Aby nic mi o nim nie przypominało. Zycie toczyło się dalej, a te wszystkie godziny i dni z nim trzeba było zostawić w tyle. On z reszta pewnie nawet o mnie nie myśli. Tak, to jest moje przekonanie. Wyobraźcie sobie wiec, jakie się zachowałam, gdy idąc przez miasto zobaczyłam osobę wyglądającą identycznie jak on.

-Nie... To nie on, co robiłby w Bergen...- pomyślałam, ale sama nie byłam do końca tego pewna.

Nie pomyliłabym go z nikim innym. Poczułam to samo uczucie miłości, które czułam wiele lat temu gdy przechodziłam obok niego. To było przerażające. Z jednej strony nadal go kochałam, ale z drugiej bałam się to przyznać, bo wiedziałam ze skończę kolejnym rozczarowaniem i załamaniem psychicznym. Postanowiłam jednak zaryzykować to co miałam, a miałam niewiele i dowiedzieć się, czego Claes szuka tutaj. Niepewnym krokiem ruszyłam za nim. Dopadło mnie deja vu. Przezywam dokładnie to samo, co przeżywałam kiedyś. Ale z drugiej strony to nie to samo. Inni ludzie, inne otoczenie, inna atmosfera. On pewnie o mnie zapomniał a ja nadal nie umiałam wyrzucić go z głowy.

Wszedł do kawiarni. Mojej ulubionej, w której bywałam praktycznie codziennie. Nie chciałam, żeby mnie widział. Nie chciałam go widzieć. Cos jednak pchnęło mnie w jego stronę i poszłam dokładnie tam, gdzie on. Usiadłam przy stoliku nakładając kaptur, by tylko mnie nie zobaczył. Obserwowałam go bacznie ze łzami w oczach. Stara miłość nigdy nie jest stara, nawet jeśli już dawno cos w niej pękło.

- Ingrid! – ktoś krzyknął.

Dobrze znałam ten glos. Należał do mojej przyjaciółki. Dlaczego ona musiała tak krzyczeć? Nie mogła podejść? Wiele ludzi zaczęło się rozglądać, ja udawałam, ze nic się nie stało, w obawie, ze chłopak mnie zobaczy. Tak. Unikałam wzroku miłości. Czasem warto go unikać.

Chcąc nie chcąc wstałam, po czym dyskretnie podeszłam do koleżanki.

- Mogłabyś łaskawie nie krzyczeć na cały glos? – powiedziałam trochę zirytowana – właśnie stoi za nami największa miłość mojego zycia, bądź ostrożniejsza.

-Kto? Tamten Claes, o którym tyle rozprawiasz?

-Tak, to ten – odpowiedziałam drżącym już głosem.

- O Boże...Na co czekasz? Idź do niego, zagadaj, cokolwiek – zachęcała mnie – Nie boj się miłości, bo nie ma czego. Rozumiem twoje obawy ale życie bez miłości to nie życie, a istnienie.

Miała racje. Ale ja się bałam. Za bardzo.

-Jeśli nie ty, to ja to zrobię – kontynuowała, czym mnie przeraziła jeszcze bardziej.- Zrozum, ze chce dla ciebie szczęścia, dobrze wiem jak bardzo ci brakuje tego chłopaka.

-Hilde, musze to wszystko przemyśleć – rzeklam. – to fakt, tęsknie za przeszlością, ale nie wiem, czy chce do niej wracać.  Daj mi trochę czasu i porozmawiamy na spokojnie jutro. Spotkajmy się tu o tej samej godzinie.

-Dobra, ale pamiętaj, nie marnuj czasu, jeśli chcesz być szczęśliwa to najlepiej jak najszybciej! – krzyknęła, po czym zerwała się z miejsca, w biegu wzięła płaszcz i wyszła. Trochę już ja znam. Wiem, ze poszla myslec jak przywrócić Claesa do mojego życia, pomimo, ze nawet nie powiedziałam ,, tak". Taka już jest. W tym momencie on przeszedł obok mnie. Na szczescie nie wiedzal, ze to ja. Przeszyło mnie potworne uczucie bezradności. Nie miałam pojęcia czy zaryzykować teraz, czy pozniej. Bo kiedys na pewno będę musiala. Dla milosci chyba warto... Tak naprawde zawsze warto ryzykowac. Nawet jeśli nam się to nie opłaci, będziemy mieli satysfakcje, bo zrobilismy cos trudnego, czego wielu by nie spróbowało. Ja raczej zaryzykuje pozniej.

Look Of StarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz