Rozdział 2

1 1 0
                                    


   Powoli otwierałam powieki. W pokoju panował półmrok. Przewróciłam się na drugi bok i wtedy zauważyłam Victora, który siedział w moim fotelu i przeglądał coś na telefonie. Gdy zorientował się, że mu się przyglądam, spojrzał na mnie i posłał mi uśmiech.

-O widzę, że śpiąca królewna się obudziła.

Przewróciłam oczami.

-Która godzina? - podniosłam się lekko na łokciu.

Chłopak na powrót spojrzał na swój telefon, a potem znów przeniósł wzrok na mnie.

-Dochodzi dwudziesta trzecia.

Rozszerzyłam oczy i szybko wstałam z łóżka.

-To czemu mnie nie obudziłeś? - zawołałam i podbiegłam po swój telefon, aby przekonać się czy Victor nie żartował.

Spojrzałam na wyświetlacz. Dwudziesta druga pięćdziesiąt sześć. Świetnie.

Spojrzałam na chłopaka a ten wzruszył tylko ramionami.

Cały dzień przespałam. Cały dzień zmarnowany. Nie nauczyłam się na jutrzejszą kartkówkę z biologii. Nie posprzątałam w domu, tak jak to obiecałam mamie. Nie zrobiłam kompletnie nic, oprócz spania. Nie lubię tak marnować czasu.

Nagle mój telefon zawibrował. Dostałam wiadomość.

Jacob:

Pójdziemy jutro do kina? Grają zajebisty film.

Jutro nic nie robiłam, więc fajnie, że to zaproponował. W końcu coś razem porobimy.

Ja:

Jasne, już nie mogę się doczekać.

Po paru sekundach dostałam odpowiedź.

Jacob:

Super. Bądź pod kinem o siedemnastej trzydzieści.

Zablokowałam urządzenie i odłożyłam go na biurko. Przeniosłam spojrzenie na Victora i zauważyłam, że on już wpatruję się we mnie.

-Co, twój Romeo napisał? - wstał z fotela i wsadził swój telefon do kieszeni w dresach, wyciągnął ręce do góry i zaczął się prostować, a następnie sięgnął po swoją bluzę i ubrał ją przez głowę.

-Zbierasz się już? - zapytałam

-No, już późno. Muszę się wyspać, żeby dobrze wyglądać na randce. - chłopak poruszył brwiami.

-Przecież ty zawsze dobrze wyglądasz. - posłałam mu drwiący uśmiech.

Cieszę się, że miałam w swoim życiu takiego przyjaciela, jakim jest Victor. Kochałam to, że przy nim zawsze mogłam być sobą i mogłam mu w pełni zaufać. Nigdy mnie nie zawiódł.

-Sal, nie podrywaj mnie. Nie zapominaj, że masz chłopaka. - podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy. - No chyba, że z nim zerwiesz. - powiedział całkowicie poważnie, ale ja wiedziałam, że żartował.

Patrzyłam w jego ciemne oczy, w których się odbijałam. Chłopak przez dłuższą chwilę starał się być poważny, aż w końcu obaj, równocześnie parsknęliśmy śmiechem.

-Do zobaczenia Sal. - powiedział, a następnie wyminął mnie i wyszedł z pokoju.

Po kilku sekundach usłyszałam, jak drzwi wyjściowe otwierają się, a następnie zamykają.

Wyciągnęłam słuchawki z torebki, usiadłam na fotel i wzięłam książkę, którą ostatnio zaczęłam czytać. Wsadziłam słuchawki do uszu i załączyłam swoją ulubioną playliste. Lubiłam takie chwile. Pełne spokoju i bez zmartwień. Gdy mogłam na chwilę odpłynąć do świata wymyślonego. Gdy mogłam przeżywać problemy bohaterów, a nie swoje.

In our windowsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz