Victor mieszkał w drugim bloku, naprzeciwko mojego. Aktualnie dalej pomieszkiwał ze swoją matką. Ale już od jakiegoś czasu planował się przeprowadzić. Zwlekał z tym, ponieważ, nie chciał zostawiać swojej matki samej. Alice rozwiodła się ze swoim mężem parę lat temu. Po tym, gdy Thomas – ojciec Victora wyleciał z kraju, ich kontakt się znacznie pogorszył. Victor przylatywał do niego tylko raz do roku i coraz rzadziej ze sobą rozmawiali nawet przez telefon. Wiedziałam, że to dla Victora trudne, ale w tej kwestii byłam bezradna. Niestety nie mogłam nic zrobić.
Wbiegłam na piętro po schodach i zapukałam do drzwi, po kilku sekundach usłyszałam odbezpieczanie zamka i przed moimi oczami ukazał się Victor.
Cały i zdrowy. Na szczęście.
-Victor? Co się stało? - zapytałam, a chłopak odsunął się i wskazał ruchem dłoni, abym weszła do środka.
Przeszłam przez próg, odwróciłam się do chłopaka i spojrzałam na niego.
Chłopak zamknął drzwi i również uniósł na mnie wzrok, a ja posłałam mu ponaglające spojrzenie.
-Chcesz coś do picia? - zapytał.
-Victor. - burknęłam na niego, bo już zaczął mnie irytować, że tak zwlekał z odpowiedzią na moje pytanie.
-No dobra już. - westchnął. - Miałaś mi pomóc.
-Dlatego tu jestem. Victor mów do rzeczy.
Chłopak przeczesał palcami swoje ciemne włosy, znowu westchnął, a następnie posłał mi niewinny uśmiech.
-Za dwie godziny widzę się z tą dziewczyną co ci mówiłem. Miałaś mi powiedzieć coś odnośnie randek, wiesz...
Popatrzyłam na niego z niedowierzeniem. Naprawdę myślałam, że coś mu się stało, a ten idiota chciał abym mu dała lekcje dotyczącą randkowania. Gdybym wiedziała, że to o to chodzi, grzecznie bym mu odmówiła, bo przecież byłam na randce z moim chłopakiem, którego olałam, bo myślałam, że Victorowi coś się stało.
-Człowieku, przez ciebie znowu pokłóciłam się z Jacobem. - wykrzyczałam do niego wymachując rękami.
-Sama mi obiecałaś, że mi pomożesz. - chłopak oparł się o szafkę i patrzył na mnie dalej z tym swoim irytującym już uśmieszkiem na twarzy.
-Nie wytrzymam z tobą. Byłam na randce z Jacobem i go olałam, bo myślałam, że coś ci się stało, a tobie chodziło tylko o tak bezsensowną rzecz.
-To nie jest bezsensowna rzecz. Chcę dobrze przed nią wypaść. - odparł, a ja miałam ochotę powyrywać mu włosy z głowy. Jak ten chłopak potrafił mnie czasami naprawdę szybko zirytować.
- Ty nie rozumiesz. Jacob jest na mnie wkurzony. Nie mogę go tak olewać dla ciebie.
Chłopak uniósł brwi.
-Twój chłoptaś jest o mnie zazdrosny? - zapytał
Naprawdę już nie miałam do niego cierpliwości, ruszyłam przed siebie z zamiarem wyjścia, ale gdy tylko znalazłam się obok chłopaka, ten chwycił mnie lekko za łokieć.
-Dobra przepraszam. Głupio wyszło. - powiedział, na co ja parsknęłam śmiechem.
Victor pociągnął za mój łokieć, tak, że się do niego odwróciłam, ale nie użył dużo siły. Spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami. Naprawdę mnie dziś wkurzył. Martwiłam się o niego.
Wpatrywałam się w jego ciemne oczy, a on się uśmiechnął. Starałam, się zachować powagę, ale nie mogłam. Westchnęłam i również się lekko uśmiechnęłam. Chłopak chwycił mnie za ramiona i zapytał.

CZYTASZ
In our windows
RomanceSally wie, że dla swojego najlepszego przyjaciela Victora jest wstanie poświęcić wszystko. Jest dla niej najważniejszą osobą w życiu. Ma to szczęście, że mieszka na przeciwko niej w drugim bloku. Nawet ich okna z pokojów są skierowane na siebie nawz...