The Plottery: July 6

1 0 0
                                    

###

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


###

Stwierdziłyśmy, że idziemy nie po kolei, omijamy przerwy i zadania związane z pisaniem głównego projektu (który i tak piszę poza wyzwaniem), dlatego dzisiaj July 6.

Mnie wylosowała się „Drużyna” Lorde.

###

„Drużyna”

Księżycowy chłopiec wolno zamrugał. Obraz powoli się wyostrzył: biała, świecąca kula z szarymi plamami i kraterami otoczona iskrzącymi się gwiazdami. Księżyc. Jego przekleństwo.

Leander czuł, jak fale Morza Oparów całują kontury jego ciała i jak zbity piasek wrzyna mu się w potylicę i kręgosłup.

Chłopiec dopiero po chwili zauważył, że cały się trzęsie. Ze stęknięciem podniósł się na łokciach, przyciągając brodę do mostka, chociaż głowa ciągnęła szyję w dół, do tyłu. Nad ciepłym, smolistym akwenem unosiła się srebrna chmura.

Księżycowy chłopiec, kaszląc i wypluwając czarną ciecz na przemoczoną koszulę, wyczołgał się na plażę. Syk gorącej wody brzmiał jak wąż przygotowujący się do rzucenia na swoją ofiarę. Czarne, ostre kamyczki raniły Leandrowi dłonie, jednak chłopiec wiedział, że jak najszybciej musi wyjść z morza. Legendy głosiły, że gdyby leżał w nim zbyt długo, zmieniłby się w kłąb pary i na zawsze pozostał w stanie zawieszenia – pomiędzy życiem a śmiercią.

Morze nie dotykało już stóp chłopca, więc opadł z powrotem na szorstkie podłoże. Białe kraby ocypode przemykały tuż obok twarzy wyrzutka, klekocząc szczypcami i przebierając nóżkami po to, żeby zaraz zanurzyć się w morskiej otchłani. Kontrastowe tło czarnej plaży sprawiało, że chłopcu wydawało się, że zwierzęta świecą jak fluor. Wyglądały jak duchy zmierzające do królestwa podziemi.

Obok roju skorupiaków Leander zauważył stopę podobnie jasną jak one, więc podniósł gwałtownie głowę. Kraby były nieszkodliwe, ale ludzie... To przecież oni wrzucili go do morza tylko dlatego, że jego skórę pokrywały kratery i nieregularne znamiona przypominające kształtem nieistniejące kontynenty. Takich jak on zwali księżycowymi chłopcami – zawsze tylko chłopcami, bo nigdy nie pozwalali im dorosnąć.

Nad Leandrem pochylała się dziewczynka z klejnotami na twarzy, klatce piersiowej i ramionach. Refleksy odbijające się od kryształów kłuły chłopca w oczy. Wyciągnął dłoń przed siebie, żeby patrzeć przez palce.

– Dlaczego nie zakrywasz ramion? – wydusił, a zaraz potem się rozkaszlał. Słona woda wysuszyła mu gardło tak, że miał wrażenie, że zaraz pojawią się na nim pęknięcia podobne do tych, które powstają na ubitych pustyniach.

– Tutaj nie musimy.

Odsunął rękę sprzed oczu, a kryształowa dziewczynka ukucnęła, wyciągając dłoń w jego stronę. Jej oczy lśniły smutkiem. Ścisnął jej rękę, czując, jak szlachetne kamienie wbijają mu się w skórę. Dziewczynka pomogła mu wstać.

– Chodź. Pokażę ci resztę.

Wskazała na wzgórze, do którego prowadziła kamienna ścieżka kryjąca się wśród palm i monster. Gdy podeszli bliżej, zauważył, że jej granice wyznaczały pochodnie żarzące się ciepłym blaskiem.

Szli do góry, a księżycowy chłopiec podziwiał ukradkiem odbicia płomieni tańczące na nieregularnych płaszczyznach nieoszlifowanych szmaragdów, szafirów i diamentów. Dziewczynka była słońcem, od którego nie potrafił odwrócić wzroku, mimo że mógł oślepnąć. Ścisnął mocniej jej dłoń.

Na szczycie wzniesienia zobaczył mury, które kiedyś musiały tworzyć większą całość. Zza ich zwalistych cielsk zaczęły wyłaniać się sylwetki osób, których sąd skorupkowy notorycznie pozbywał się z Erdos – tylko że tu nie wstydzili się lśnić.

W stronę Leandra szedł człowiek, który sprawił, że serce chłopca zabiło szybciej. Musiał być jednym z księżycowych, jego skóra promieniała najjaśniej spośród wszystkich zgromadzonych, a jednak miał... Brodę.

– Witaj – powiedział pierwszy księżycowy mężczyzna, jakiego Leander widział w swoim życiu. Położył rękę na ramieniu chłopca, który poczuł, jak łzy cisną mu się do oczu.

Wybuchnął płaczem. Jego ramionami wstrząsał spazm, gdy przytulał się do obcego człowieka, a w głowie kołatała się mu jedna myśl: już nie jest sam. Nie jest sam.

Wyzwania pisarskieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz