Rozdział 23

257 37 40
                                    

Szymon
Dzień w pracy kończę na wypisywaniu raportów. Że też musimy bawić się w taką biurokrację. Bardziej to męczące niż same zabiegi. No, ale jak mus to mus. Oby to jak najszybciej skończyć i wreszcie ze swoją kobietą wrócić do domu. Jak to brzmi? Moja kobieta. Na samą myśl usta rozciągają się w szerokim uśmiechu. Nie miałem pojęcia, że moje życie aż tak się zmieni. Na plus rzecz jasna.

- A ty co się tak szczerzysz jak głupi do sera?- Odrywam zaskoczony wzrok od papierów i patrzę na Piotra.

- Bo myślę, co będę robił z pewną dziewczyną po pracy, mój drogi.

- Dobra, nie chce znać szczegółów. Pamiętaj, że jestem z jej przyjaciółką.

- Właśnie, co do Zuzy. Wiesz, że od rana źle się czuje? Podobno wymiotuje czy coś?- patrzę na niego znacząco, ale on nie zwraca na to uwagi.

- Tak, wiem. Gadałem z nią niedawno przez telefon. Jadę zaraz do niej. Może po drodze wstąpię i kupię dla niej dobrą zupę? Pewnie to zatrucie albo kij wie co.

- Tak, tak zatrucie.- śmieję się pod nosem, ale nie dodaję nic więcej.- Dobra, na dzisiaj koniec. Widziałeś gdzieś Michasię?- pytam podnosząc się z fotela. Zgarniam papiery i wychodzimy z gabinetu.

- Widziałem ją w pokoju wspólnym. Siedziała tam z Gosią. One się chyba nie za bardzo lubią. 

- Co? Dlaczego tak sądzisz?

- Nie wiem, ale wydaje mi się że Gosia jest zazdrosna, o to że jesteście razem.- patrzę na Piotra jak na kosmitę. Że niby Gosia zazdrosna? Że niby o Michalinę? Na głowę upadł.

- Chyba uderzyłeś się w głowę i klepki ci  powyskakiwały.- kręcę głową z niedowierzania.- Gosia nigdy nie wykazywała zainteresowania, więc dlaczego miałaby być zazdrosna? 

- Wiesz, każdy uważał, że jesteś ten tego, także po co miała coś pokazywać? A teraz jak wyszło co wyszło, to może jej żal?

- Wkręcasz sobie łysolku.- śmieję się i wchodzę do pokoju wspólnego. Tak jak Piotr mówił, dziewczyny tam siedziały, ale każda zajęta była swoimi sprawami.

- Gotowa?- pytam brunetki i całuję ją w usta.

- Tak, tak doktorku.- zostawiam fartuch w szafce i biorę nasze płaszcze. Pomagam ubrać się Michalinie i z uśmiechem owijam ją szalikiem.

- Do środy!- mówię do Piotra i Gosi po czym wychodzimy.

Przez całą drogę do mojego domu Michalina nic nie mówi. Patrzy się tylko zamyślona w boczną szybę. Doskonale widzę, że ją coś gryzie, ale postanawiam temat zacząć dopiero w domu.

- No dobra moja piękna, co się dzieje?- pytam gdy rozsiadamy się w kuchni. Nastawiam wodę na herbatę i siadam na przeciw brunetki.

- Co się ma dziać?- wzrusza ramionami.

- No przecież widzę, że markotna jesteś. Stało się coś?- widzę jak wzdycha i zerka na mnie niepewnie.

- Podoba Ci się Gosia?- wypala i spuszcza wzrok. O co im dzisiaj chodzi z tą Gosią?

- Dobrze mi się z nią pracuje, ale tylko tyle. Nigdy o niej nie pomyślałem jak o dziewczynie. Wiesz o co mi chodzi. Nie wpadło mi do głowy, że moglibyśmy być razem. Skąd te pytanie?

- Tak tylko.- znów wzrusza ramionami, skubiąc swój kremowy sweterek.

- Już Piotr mi dzisiaj insynuował, że Gosia coś do mnie ma. Powiedziała Ci coś?

- Tak, to znaczy nie, nieważne.- uśmiecha się, ale nie jest to szczery uśmiech.

- Nie kłam proszę. Powiedz mi, przecież wiesz że możesz mi powiedzieć wszystko.

Ulecz moje serce - ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz