Lilly
Siedziałam na łóżku w swoim pokoju i płakałam. Wiatr wył za oknem, jakby próbował wczuć się w mój nastrój, a deszcz walił w szybę, z taką intensywnością, aż chwilami myślałam, że cienka tafla szkła tego nie wytrzyma i pęknie tak samo jak moje serce.
Przekładałam w palcach papierowego ptaszka origami, którego kilka godzin wcześniej znalazłam tak jak zawsze na parapecie. Z tą różnicą, że ten był inny niż wszystkie. Oznaczał zakończenie pewnego etapu w moim życiu i pójście w nieznane, którego tak bardzo pragnęłam, a jedocześnie bałam się, że nie podołam.
Otworzyłam kartonowe pudełko i wrzuciłam ptaszka do pozostałych. Ostatni raz rzuciłam okiem na kolekcję, którą gromadziłam latami, uśmiechnęłam się gorzko i przykryłam pokrywą.
Byłam emocjonalną wariatką, która przeżywała dosłownie wszystko, co działo się w moim życiu. Dla innych to były błahostki, jak teraz, zmiana szkoły. Dla mnie to ogromny krok na przód, tym bardziej, że miałam rozpocząć od sierpnia studia medyczne i to na Harvardzie.
To było wielkie marzenie moich rodziców, którzy również byli lekarzami, a dodatkowo tata wykładał na tej uczelni. Był najlepszym specjalistą w dziedzinie chirurgii. Ja miałam mniej ambitne plany i pragnęłam zostać pediatrą.
Musiałam przyznać, że miałam najlepszych rodziców na świecie, którzy nie ograniczali moich wyborów, nie podcinali skrzydeł i zawsze stali po mojej stronie. Zaakceptowali fakt, że przyjaźniłam się z tym naszym dziwnym sąsiadem, Tristanem, choć na początku ich przerażał.
Kiedy weszliśmy w okres dojrzewania, zaczął się buntować. Ja, z pozoru grzeczna, ułożona dziewczyna, spędzałam z nim naprawdę dużo czasu. Obawiali się, że sprowadzi mnie na złą drogę, a ja zaprzepaszczę przez niego studia, na które on sam nie chciał chodzić. Twierdził, że podstawowa nauka mu wystarczy i ze snobami nie będzie się zadawał. Mnie się bardziej wydawało, że zwyczajnie nie miał pieniędzy.
Jego tata prowadził skromny warsztat samochodowy w domu i on mu w nim pomagał. Był w tym dobry i nie raz naprawiał już nasze samochody.
Tristan był... Ciężko określić go w jakichkolwiek ramach. Wymykał się stereotypom, bo pomimo, że wyglądał jak łobuz i często się tak zachowywał, miał dobre serce.
Swoją sympatię do mnie okazywał w bardzo specyficzny sposób, do którego zwyczajnie musiałam przywyknąć i przymykać oko.
Z rozmyślań wyrwało mnie ciche pukanie do drzwi. Mama nie wchodziła, zanim jej nie pozwoliłam. Istniała bowiem możliwość, że akurat przebywał u mnie sąsiad, który wchodził do mojego pokoju po rynnie i drabince podpierającej rosnące przy ścianie róże.
Oficjalnie nikt nie wiedział, że spotykamy się w ten sposób, ale moi rodzice nie byli głupi, głusi i ślepi.
– Wejdź – powiedziałam zachrypniętym głosem. Wiedziała, że miałam podły nastrój, bo wraz z zakończeniem licencjatu, traciłam swoje grono sprawdzanych znajomych, którzy rozpierzchli się po różnych uczelniach. Na Harvard poszła garstka i to niekoniecznie tych, których lubiłam, i którzy lubili mnie.
– Zrobiłam twoją ulubioną herbatę – oznajmiła i postawiła na szafkę nocną wielki kubek z parującym płynem, po czym usiadła koło mnie. – To tylko nowe doświadczenie – dodała, gładząc mnie po włosach.
Miałam w niej przyjaciółkę i największe wsparcie.
– Tak, ale dobrze wiesz, jak ciężko znoszę zmiany.
– Na szczęście nawet nie musisz się wyprowadzać, bo uczelnię masz pod samym nosem, a to, że się boisz, to normalne. Wierzę w ciebie, wiem, że dasz radę.
– Jestem dorosłą kobietą, a marzę się jak dzieciak. – Zaśmiałam się przez łzy i wytarłam wierzchem dłoni mokre od łez policzki.
– Jesteś wrażliwa i masz dobre serce, to nie wada, a wielka zaleta – powiedziała spokojnie i przytuliła mnie do siebie. – Fakt, takim ludziom żyje się ciężej na tym świecie, ale za to piękniej i mocniej wszystko odczuwasz. Żyjesz podwójnie.
– Dlatego na co dzień udaję twardziela, a wszystkie emocje uwalniam wieczorami, kiedy wiem, że nikt nie patrzy.
–Dlatego Tristan zakrada się do ciebie tak późno? – zapytała z rozbawieniem.
– Wiesz jednak o tym? – Zaśmiałam się i upiłam łyk herbaty. – Nic złego nie robimy.
– Możesz mu powiedzieć, że może wchodzić jak człowiek, przez drzwi, a nie udawać małpę.
Tym razem obie wybuchłyśmy śmiechem.
Tristan zaczął się zakradać w ten sposób jakiś czas temu. Mój pokój położony jest od drugiej strony drogi, więc nikt go nie jest w stanie zobaczyć. Wpada na chwilę. Czasami rozmawiamy o tym, jak minął na dzień, a czasem tylko milczymy. Nigdy nie było pomiędzy nami chemii czy jakiegokolwiek przyciągania. Znamy się od dzieciaka, więc traktuję go bardziej jak brata niż faceta.
– Jest dzikusem, więc pewnie zew natury go wzywa. Obiecuję, ze jeśli coś zepsuje, to będzie naprawiał.
– Między wami nic nigdy nie zaszło?
– Nie. I nie zajdzie. Mamo, to Tristan... – Prychnęłam, jakby to było takie oczywiste.
– Właśnie dlatego, że to on, nie jestem pewna czy już na zawsze zostaniecie tylko kumplami – stwierdziła z rozbawieniem. – To fajny chłopak, ale lekko pogubiony. Chyba wciąż szuka swojej ścieżki w życiu.
– Lubię go, ale nic więcej. Znam go od maleńkości, to obrzydliwe, gdybym miała go pocałować, a już tym bardziej... – urwałam, bo na samą myśl, że miałabym iść z nim do łóżka, zrobiło mi się niedobrze. – To przyjaciel. Możesz być spokojna, dzieci z tego nie będzie – dodałam. – Poza tym, studia są dla mnie ważniejsze, niż związki. Dlaczego właściwie zaczęłaś ten temat?
– Nie wiem – odparła i wzruszyła ramionami. – Oboje jesteście dorośli, spędzacie ze sobą dużo czasu...
– Nie! – przerwałam jej. – To tylko przyjaźń i proszę, nie wmawiaj mi, że jest inaczej.
CZYTASZ
Paper birds - Zostanie wydana
ChickLitNie zawsze milczenie oznacza spokój, a krzyk chaos. Świat nie jest też jedynie czarny i biały, a rzeczy, które na pozór wydają się proste i błahe, dla innych przybierają formę wysokich murów nie do przeskoczenia. Lilly to dziewczyna zagadka dla wiel...