Lilly
– Idziemy z dziewczynami dzisiaj obejrzeć mecz w rugby – oznajmiła Hailey, kiedy wychodziłyśmy po zajęciach ze szkoły.
Ona, jak zresztą większość uczniów tego kierunku, mieszkała w akademiku. Nie pochodziła z Cambridge, wic codzienne dojazdy, tak ja w moim przypadku nie wchodziły w grę.
– Dołączysz do nas? – zapytała, kiedy wyraźnie się zamyśliłam, szukając odpowiedniej wymówki. – Później planujemy wyskoczyć gdzieś na piwo.
Nie lubiłam takich wyjść, ale chciałam się dostosować do znajomych. Zauważyłam bowiem, że patrzyli na mnie podejrzliwie i podchodzili z lekkim dystansem. Wszystko przez to, że mój tata wykładał na tej uczelni, przez co byłam uważana za pupilka nauczycieli oraz niejednokrotnie oskarżana o szczególne względy podczas rekrutacji. Na nic się zdały tłumaczenia, że pracowałam tak samo ciężko jak inni. A może nawet jeszcze ciężej, żeby właśnie nie spotykać się później z takimi osądami.
– Pewnie! – odparłam z udawanym entuzjazmem.
Byłam typem samotnika. Nie potrzebowałam wokół siebie wielu osób. Nie lubiłam tych studenckich imprez, gdzie alkohol lał się strumieniami. Wolałam spotkanie w wąskim gronie zaufanych znajomych, spacer lub wieczorne wyjście na drinka do lokalu.
Problem polegał na tym, że wszyscy moi znajomi rozjechali się na wszystkie strony świata, by studiować.
Hailey poznałam cztery miesiące temu na jednym z pierwszych wykładów. Nie znałam właściwie nikogo w tej szkole, co było zaskakujące, ponieważ mieszkałam naprawdę niedaleko od niej i liczyłam, że więcej moich znajomych zdecyduje się na tę uczelnie. Była prestiżowa, a przecież większość tych snobów, z którymi miałam okazję studiować na licencjacie, uwielbiała takie pokazówki.
Tutaj jednak liczyła się przede wszystkim wiedza. Nie można było kupić sobie miejsca w tej szkole. Ciężka praca nie każdemu się podobała, przez co wielu nie próbowało, a inni rezygnowali po niedługim czasie.
– Będzie Seth – powiedziała konspiracyjnym tonem, wbijając we mnie świdrujące spojrzenie swoich niebieskich oczu.
– No i? – Spojrzałam na nią z zaciekawieniem.
– Nie widziałaś jak się na ciebie gapi? Podobasz mu się!
W jej głosie było coś dziwnego. Jakby zazdrość i złość, że wybrał sobie mnie na swój obiekt westchnień, a jednocześnie niezdrowe podniecenie.
– Tyle jego, że sobie popatrzy – stwierdziłam z rozbawieniem i wzruszyłam ramionami.
– Nie mów, że byłabyś w stanie dać mu kosza, gdyby zaprosił cię na randkę – odparła wyraźnie zaskoczona, a ja właściwie nie rozumiałam celu tej rozmowy. Badała mnie czy może się koło niego zakręcić? Naprawdę potrzebowała mojego błogosławieństwa? Przecież nawet się nie przyjaźniłyśmy, a ja byłam daleka od „przywłaszczania" sobie facetów. Nie interesowali mnie.
CZYTASZ
Paper birds - Zostanie wydana
ChickLitNie zawsze milczenie oznacza spokój, a krzyk chaos. Świat nie jest też jedynie czarny i biały, a rzeczy, które na pozór wydają się proste i błahe, dla innych przybierają formę wysokich murów nie do przeskoczenia. Lilly to dziewczyna zagadka dla wiel...