IV

31 7 0
                                    

Jedyne co słyszałam to głośne krzyki dookoła mnie. Wrzaski kobiet i dzieci, brzmiące niemal jak falsety, mieszające się z niskimi krzykami mężczyzn. Języki mieszały mi się w głowie, polski i rosyjski przeplatały się wzajemnie.

Leżałam na ziemi, budynki wokół mnie stały w rdzawych płomieniach, które dawały jedyne światło, podczas gdy całą ziemię spowijał mrok. Trawa była oszroniona i bardzo zimna.

Odwróciłam się. Natychmiast odskoczyłam, widząc leżącego obok mnie mężczyznę. Jego twarz zwrócona była ku innej stronie. Niepewnie zbliżyłam się do niego. Delikatnie dotknęłam jego szyi, by sprawdzić puls, którego nie wyczułam. Jego ciało było sztywne i lodowate. Gdy zabrałam dłoń i zaczęłam ją oglądać, zauważyłam, że była cała we krwi tego mężczyzny. Podeszłam od drugiej strony, by zobaczyć jego twarz.

Gdy dostrzegłam kto to, poczułam jakby cały mój świat legł w gruzach.

Ten mężczyzna to był mój ojciec. Mój tata leżał bezwładnie na ziemi, otoczony kałużą krwi, z wiotkim i sztywnym ciałem.

Nagle wszystkie krzyki otaczające mnie od początku tego koszmaru ucichły. Przez chwilę panowała cisza, którą po zaledwie kilku sekundach zmąciły głośne strzały. Upadłam na ziemie, zakrywając głowę rękami. Zaczęłam głośno płakać, nie rozumiejąc co się właściwie stało i nie dopuszczając do siebie myśli, że mój tata, mój tatuś nie żyje. Zaczęłam szybko i ciężko oddychać, a po zaledwie chwili nie mogłam złapać oddechu. Zaczęłam się dusić. Wszystko wokół mnie stało się czarne i niewyraźne.

A po chwili...

Po chwili nie było już nic.

Z ciężkim oddechem otworzyłam oczy i natychmiast podniosłam się do pozycji siedzącej. Zaczęłam głośno kaszleć. Gdy kaszel ustał, niespokojnie rozejrzałam się po pokoju. Okno balkonowe było otwarte, przez co czułam tak ogromny chłód. Na zewnątrz panował półmrok, a zegar stojący na szafce nocnej obok mojego łóżka wskazywał godzinę szóstą rano. Po raz kolejny rozejrzałam się po pokoju, lecz tym razem mój wzrok spoczął na sylwetce stojącej w drzwiach. Przez chwilę odebrało mi oddech. Byłam już wystarczająco roztrzęsiona. Gdy jednak przymrużyłam delikatnie oczy, zrozumiałam, że osobą, której się początkowo przeraziłam okazał się pewien chłopak bardzo lubiący uprzykrzać mi życie.

— A ty tu po co? — Chciałam zabrzmieć groźnie, jednak wyszedł ze mnie tylko niewyraźny szept. Iwan jednak najwidoczniej usłyszał co mówię, bo zmarszczył brwi i włożył ręce do kieszeni.

— Krzyczałaś. — Mruknął.

— Co?

— Krzyczałaś. — Powtórzył, ponownie marszcząc brwi. — Usłyszałem krzyk, więc przyszedłem sprawdzić co się stało.

Nie odpowiadałam i nie miałam zamiaru tego robić, lecz jego uporczywy wzrok nie pozwalał mi zachować milczenia.

— Miałam dziwny sen. — Zaczęłam odwracając wzrok. — Nic ważnego, możesz iść spać.

— Teraz to już nie zasnę. Skutecznie mnie obudziłaś. — Skrzyżował ręce.

— To chociaż stąd wyjdź i daj mi spać. — Odparłam, nakrywając się kołdrą.

— Może zamknij to okno. — Wskazał na nie. Zasłonki poruszały się szybko pod wpływem wiatru. — Pochorujesz się.

— Od kiedy to się o mnie martwisz? — Uniosłam brew.

— Wcale się nie martwię. — Iwan prychnął, po czym zamknął okno.

— To teraz wynocha. — Warknęłam, zakrywając twarz kołdrą.

Za wolność naszą i waszą Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz