21

148 11 4
                                    

Dałem się jak głupi ciągnąć nawet nie wiem gdzie, gdy usłyszałem jakiś dziwny dźwięk.

-Słyszałeś to? - spytałem odczuwając wrażenie iż już kiedyś takie coś słyszałem.

-Nie próbuj szukać wymówek. - odparł dalej idąc przed siebie.

Chciałem to zignorować kiedy dźwięk się powtórzył. Natychmiast zaparłem się nogami o ziemię, a chłopaka jakby nigdy nic powaliłem. W momencie, w którym mnie puścił wyprostowałem się i zacząłem uważnie rozglądać oczekując na kolejne powtórzenie.

-Tego się nie spodziewałem. - powiedział Hiroki leżąc jak kłoda. 

-Cicho tam. - warknąłem podchodząc do najbliższego okna.

Nie byłem pewien co to był za dźwięk i skąd go znałem, ale musiałem się dowiedzieć, czułem taką wewnętrzną potrzebę. Kiedy stanąłem przed oknem trzeci raz usłyszałem to samo. Wtedy najzwyczajniej w świecie ruszyłem w stronę z której dobiegał owy dźwięk. Zanim się zorientowałem Hiroki został daleko za mną, a ja wybiegłem przed budynek szkoły. Wtedy usłyszałem to po raz czwarty i nagle mnie olśniło, podobne dźwięki słyszałem jeszcze za dzieciaka, a to oznaczało, że gdzieś był podobny do mnie!

-Nie jestem ostatni! - powiedziałem cicho. 

Nie obchodziło mnie nic, chciałem znaleźć tego, który definitywnie mnie wołał. Ruszyłem przed siebie ignorując krzyki chłopaka gdzieś za mną. Biegłem jakby od tego moje życie zależało aż w końcu zatrzymałem się przed małym laskiem. Dźwięk pojawił się jeszcze kilka razy, a ja dzięki temu znalazłem się na większej otwartej przestrzeni. 

-Halo? - spytałem nieco głośniej idąc przez wysoką trawę. - Jest tu ktoś?

Przez dłuższą chwilę chodziłem praktycznie w kółko czekając na jakikolwiek znak albo jakąś żywą duszę, ale niczego nie zastałem. Poczułem jak gula podchodzi mi do gardła, nie chciałem dopuścić do siebie myśli, że wszystko to mi się wydawało i jednak jestem sam. 

-Na pewno są jeszcze inni. - powiedziałem cicho, a po moich policzkach spłynęły łzy. - Na pewno jest tutaj ktoś jeszcze, nie mogłem sobie tego wymyślić!

Nie wiem dlaczego w tamtym momencie aż tak to we mnie uderzyło, w jednej chwili jakby cały smutek i złość na nowo się we mnie obudziły, a ja padłem na kolana zalewając się łzami. 
Nie byłem w stanie nijak uspokoić swoich emocji, wszystko we mnie buzowało aż do chwili, w której poczułem ogromny ból. Spojrzałem na swoje dłonie, które całkowicie bez mojej zgody zaczęły płonąć przy okazji mnie parząc. Od razu spanikowany wstałem próbując jakoś je ugasić jednak ogień w miarę szybko pokrył moje ciało. Mimowolnie zacząłem głośno krzyczeć z bólu. Nie panowałem nad tym co robiłem, jakiekolwiek moje próby załagodzenia ognia nie pomagały, a to co czułem było o wiele silniejsze niż cokolwiek innego. 

-Błagam! - wrzasnąłem jakimś cudem dalej stojąc na nogach. 

Ogień szybko przeniósł się na trawę dookoła mnie, a ja w końcu upadłem na ziemię zwijając się z bólu.

Nagle stał się jakiś cud. Kiedy już powoli odpływałem żegnając się z życiem ktoś stanął nade mną po czym oblał mnie wodą i wziął mnie na ręce. Chociaż niemiłosiernie to bolało wiedziałem, że tak musi być jeśli chce przeżyć. Kątem oka widziałem jak opuszczamy teren polanki, a wtedy resztkami sił odepchnąłem się od człowieka, który mnie uratował przez co z lekkim impetem uderzyłem w ziemię.

-Z-zostaw mnie. - wyszeptałem bojąc się że znowu zacznę płonąć.

-Nie powinieneś tu być, jesteś zagrożeniem. - powiedział typo. -Nie wiem jak duży obszar zniszczysz tym co właśnie zrobiłeś i nie wiem ile razy jeszcze kogoś na takie przeżycia narazisz. 

Spojrzałem ledwo żywy na człowieka, który do mnie mówił. Nie byłem w stanie go rozpoznać, ale wydawał się znajomy. Nie miałem sił się zastanawiać kim on był jednakże moją uwagę przykuły jego poparzone dłonie.

-Przepraszam. - wyszeptałem próbując się podnieść.

Typo nic mi na to nie odpowiedział jednak po chwili wyjątkowo mocno kopnął mnie w brzuch. 

-Skończ się płaszczyć, zrozum, że nie nadajesz się do takiego życia. Powinieneś być zamknięty gdzieś daleko od cywilizacji. - warknął, a następnie położył swoją stopę na mojej twarzy. - Takie stwory jak Ty powinny być już dawno martwe.

Skierowałem wzrok na swoją dłoń, która była w opłakanym stanie zapewne jak całe moje ciało. Chciałem cokolwiek zrobić, jakoś się ruszyć i może się obronić przed tym człowiekiem jednak wszystkie moje mięśnie odmówiły posłuszeństwa.

-Chciałem znaleźć.. swojego. - powiedziałem cicho.

-I znalazłeś. - powiedział typo zabierając nogę z mojej twarzy.

Po chwili kucnął obok mnie i pokazał mi swoją dłoń, która jakimś sposobem zaczęła wracać do normalności.

-Obiecaj, że pójdziesz ze mną, a Cię nauczę tego czego nie zdążyłeś poznać. - powiedział.

Nie chciałem zostawiać dziadka ani Hirokiego, zapewne będą się o mnie strasznie martwić, ale ten człowiek miał racje, jestem dla nich zagrożeniem, a nie chce stracić kolejnych ważnych osób.

-Zgadzam się...

Ostatni z rodu [YAOI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz