30

84 6 18
                                    

*Hiroki*

Nie byłem w stanie się pogodzić z tym wszystkim, nie dość, że ten przyjeb dotykał mojego Ryuu, zrobił mu dzieciaka to jeszcze zamierza go gdzieś wywieźć. Nie mogłem na to pozwolić. Szybko zostawiłem dziadka Ryuu i ruszyłem w stronę miasta, aby znaleźć konkretną osobę, którą wyjątkowo często mijam i definitywnie mnie pamięta. Dłuższą chwile biegałem po mieście aż w końcu znalazłem tego kogo szukałem.

-Te pogromca smoków. - powiedziałem głośno, aby go zatrzymać.

Typo zatrzymał się i spojrzał na mnie.

-O to Ty, kochanek smoka. - powiedział ziomek.

Był to jeden z tych tajniaków co gonili Ryuu, aby go zabić. Odpuścili mi odkąd się z nim nie pokazuje, ale teraz jego i innych tajniaków pomoc bardzo mi się przyda.

-Ile wam muszę zapłacić, abyście zabili dla mnie jednego smoka? - spytałem wściekły.

-O kim mówisz? - spytał rozglądając się.

-Nazywa się Tsuyoshi i wydaje mi się że jak Ci powiem co zrobił to nie będziesz zachwycony. - odparłem, a następnie złapałem go i wciągnąłem w najbliższą uliczkę. - Kojarzysz Ryuu, który się ze mną kręcił? Raczej tak, bo chcecie go dorwać i zabić. Ten tutaj przedstawiciel innej smoczej grupy go zapłodnił i spodziewają się dziecka.

Tego od razu trzasnęła ta informacja.

-Nie chce, żeby Ryuu ucierpiał, ale tamten definitywnie na to zasłużył, jest agresywny i wydaje mi się że zrobi dużo złego innym ludziom. - powiedziałem. - Mogę Ci obiecać, że jeśli go zabijecie to osobiście przypilnuje Ryuu i nie dam mu się rozmnażać, a jego ród umrze.

Typ nawet się nie zastanawiał, natychmiast się zgodził na moją propozycję.

-Doprowadzę was do ich domu, ale musze wiedzieć czy jest jakiś sposób na uśpienie smoka. - powiedziałem.

Tajniak wyciągnął małą strzykawkę i mi ją podał. Zapewnił mnie, że jest bezpieczna i służy ona do akcji w mieście, kiedy nie chcą robić dużego zamieszania, a muszą unieruchomić smoka. Ustaliłem z nim jak ma wyglądać plan i zaraz po tym się rozeszliśmy. Na spokojnie wróciłem do domu wiedząc, że odzyskam swojego partnera.

Plan był bardzo prosty, oni się wdupiają na teren Tsuyoshiego i go zajmują, a ja w tym czasie zabieram Ryuu i z nim uciekam byle daleko stąd. Oczywiście zajęcie tego gada jest jednoznaczne z zabiciem go. Nie zamierzam ryzykować, że ten zjeb znowu stanie na mojej drodze.

Rano wstałem wyjątkowo wcześnie i szybko przygotowałem się do wyjścia. Kiedy byłem gotowy wyleciałem z domu i pobiegłem na umówione spotkanie z tajniakiem. Tam zastałem sporą grupę, każdy z nich był mocno uzbrojony. Dowiedziałem się że mają nawet zatrute dzidy, które wolno wyniszczają organizm jeśli ostrze zostanie w ciele.
Długo nie rozmawialiśmy, nie było czasu do stracenia. Sprawnym krokiem ruszyliśmy w stronę naszego celu. Kiedy byliśmy niedaleko oddzieliłem się od nich, aby Tsuyoshi mnie nie widział.

W miarę szybko usłyszałem darcie się tego przyjeba, a to był mój znak, żeby działać. Wpadłem jak chory do ich domu, szybko znalazłem Ryuu, który też już nie spał.

-Hiroki? Co się tam dzieje? - spytał mocno przestraszony.

-Mam nadzieje, że mi to wybaczysz. - odparłem wyciągając strzykawkę z kieszeni.

Ten od razu zaczął się cofać do tyłu.

-Odsuń się ode mnie. - powiedział cicho, a w jego oczach zaczęły zbierać się łzy.

-Nie zmuszaj mnie, żebym użył siły. Obiecuję Ci że wszystko będzie dobrze. - powiedziałem.

Chłopak jednak nie chciał współpracować. W momencie, w którym zaczął uciekać szybko go złapałem za włosy i przyciągnąłem do siebie, aby następnie wbić mu igłę w szyje.

-Zostaw mnie! - wrzasnął Ryuu dalej się rzucając. - Tsuyoshi!!

Po fakcie dokonanym zrobił jeszcze kilka kroków do przodu, a zaraz po tym upadł na ziemię. Zebrałem go z ziemi i żeby nie ryzykować wylazłem z chłopakiem przez okno.
Dobrze słyszałem, że Tsuyoshi wpadł w jakiś szał, zapewne usłyszał krzyki Ryuu. Nie miałem jednak czasu o tym myśleć, leciałem ile sił w nogach przed siebie. Kiedy wpadłem na polane, którą ostatnim razem podpalił chłopak usłyszałem gwizd. Wręcz od razu się zatrzymałem i spojrzałem za siebie. Tam dostrzegłem kogoś kogo nie chciałem widzieć.

-Myślałeś, że dam Ci z nim uciec? - spytał spokojnie wycierając krew z twarzy. - Zjadłem ich wszystkich, a teraz zrobię to samo z Tobą zdradziecka szmato.

Typ był mocno poobijany i miejscami krwawił, a i tak się trzymał.
Dopiero po chwili zauważył nieprzytomnego Ryuu, którego dalej trzymałem na rękach.

-Coś Ty mu zrobił? - spytał zły wolno idąc w moim kierunku.

-Nic Ci nie powiem. - warknąłem ostrożnie odkładając chłopaka na ziemię.

-Ty jesteś jakiś pierdolnięty! - wrzasnął, a jego ciało aż zaczęło się dymić. - Pomyślałeś, że mogli Cię okłamać i tak naprawdę go zabiłeś?!

Spojrzałem lekko spanikowany na Ryuu i zrozumiałem, że niezbyt widzę czy oddycha czy nie.

-Na pewno tego nie zrobili. - powiedziałem.

Tsuyoshi już miał na mnie ruszyć, gdy nagle coś w niego uderzyło. Uważnie go obserwowałem kiedy wyciągał ze swojego uda jedną z dzid od tajniaków. Typ spojrzał na mnie zapewne już wiedząc co go czeka.

-Nienawidzę Cię. - powiedział podchodząc do mnie.

-Dziękujemy Ci Hiroki. - powiedział jeden z tajniaków, którzy jakimś sposobem dalej żyli. - Doprowadziłeś nas do dwóch smoków, a to oznacza idealne łowy. Szkoda, że grupa, która miała zabić Tsuyoshiego niestety nie podołała, ale to mały szczegół, teraz na pewno wykituje, osobiście o to zadbam, a wtedy zginiesz i Ty i Ryuu.

-Nigdy się tym ludziom nie ufa. - powiedział Tsuyoshi kładąc dłoń na moim ramieniu. - Zabije ich, a Ty go pilnuj, niech nikt go nie dotknie. Obstawiam, że za chwile zacznie się budzić, a wtedy stąd uciekacie, rozumiesz?

-Tak i przepraszam. - powiedziałem kucając obok Ryuu.

Gadzina zrobił dziurę w spodniach w miejscu, w którym oberwał dzidą i przypatrzył się ranie.

-Będzie ciężko, ale zrobię co w mojej mocy. - powiedział cicho zerkając na Ryuu. - Dla niego.

Tsuyoshi stanął przed nami strzelając kostkami u dłoni.

-Dawać dzieciaki, pobawmy się..

Ostatni z rodu [YAOI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz