☆6☆

9 1 0
                                    

- Minerv!- Wrzeszczał.
Jednak ona nie zamierzała się zatrzymać. Przyśpieszyła jeszcze beardziej i znikła za dzewami. A on, tylko stał i nic nie mógł zrobić
- Oj Raphaelu.- Spojrzał się na liście, która znienacka przytuliła go.- Nie musisz za nią tak rozpaczać. Nie znasz jej... jest czystym złem i dobrze że się od niej uwolniłeś. A teraz chodz z nami- Wzieła jego dłoń.- A ja pokaże ci prawdziwą drogę.
Nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Brzmiało to może wiarygodnie ale nawet idiota powie, że Ruda gra w aktorke. Myśli powstrzymywały go od zrobienia kroku co wkurzało zniecierpliwioną lisicę. Jak pójdę za nią moge się porzekanać z Minerv ale moi bracia.- Uniusł wzrok na nich. Wydawali się być obojętni wobec żółwiczki, która właśnie gdzieś znikneła.
- Ruda ma racje.- Poparł ją najmłodszy z braci.- Zapomnij o Minerv.
- Tylko...- Czuł jak jego serce staje w gardle.- ja nie mogę.
- Czego nie możesz? Iść z nam? Oh Raphelu droga dla ciebie jest zawsze otwarta jak z resztą dla wszytkich z was.
- Nie!- Powiedział pewny siebie, wyrywając swoją dłon od liśicy.- Muszę odnaleźć Minerv i wszytko z nią wyjaśnić. Idzicie bez zemnie.
Ruda wyglądała jak by miała zaraz wybuchnąć, ale w ostatniej chwili sie powstrzyamała. Wzieła tylko zdziwonego Mikey'a i oddaliła się z nim.
- Raph?- Mrukną Leo ale ten zdążył już ucicec.
- Zostwmy go.- Machneła ręką.- Który z was jest głodny?- Zaczeli krzyczeć jak małe dzieci oprucz lidera i geniusza.
- Może mu przejdzie?- Poklepał brata po ramieniu.
- Oby mu przeszło.

*******
Gałęzie ocierały się o jego skure, a gdzie nie gdzie potykał się o dołki. Rozglądał sie wokół siebie. Nic oprucz zgorzkałych dzew go nie otaczało. Zatrzymał się koło jednego z nich. Jego noga akurat postanowiła się odezwać. Nie tracił jednak wiary. Czuł po skrupie że ona gdzieś tu jest i musi ją szybko znaleść. Usłyszał nie opodal siebie, jak ktoś łamie gałezie, a po tem je wyrzuca ze złością. Postanowił to sprwadzić. Jeśli to Minerv jestem w domu.- Zakradł się do pobliskej kłody a dzwięk dalej nie ustawał. Uklękł przy niej ale nikogo nie ujrzał. Wyjął swoją broń na wszelki wypadek gdyby okazało się że to podpucha. A zaraz miał by wyskoczyć jakiś wilk.
- Młodzieńcze schowaj tą broń.- Podskoczył na widok bobra, który pojawił się za nim. Wyglądał jak by miał co najmniej 60 lat. Siwa sierść duże zużyte zęby- Chowaj to natychnias!!.- Wymachiwał przed nim kijem
- Dobrze, dobrze.- Zrobił to co mu kazał- Co pan tu robi?
- Wilki! - Wytrzeszczył oczy- Gdzie są? Chowaj się młodzieńcze!
- Żadne wilki tylko się pytałem co pan tu robi!
- Aa... czyli chcesz pomóc mi przy zbieraniu patyków na tamę.- Raph klepną sie w czoło.- Mam już jeden!- Pokazał mu mały kamyczek.
- Nie toż że głuchy to i ślepy.- Wymramotał pod nosem.
- E... bez takich mi odzywek. Nie jestem głuchy i ślepy!
- Dobra!- Krzykną zirytowany- Czy pan widział może żółwiczke? Rózowe plamki pod oczami, sięga mi gdiześ do ramienia. Ma na imię Minerv.
- Gdzie się dom pali? Pomocy ratunku!!- Raph zakrył mu buzię i prubował go uciszyć. Nie wiadomo czy ktoś go mógł usłyszeć.
- Panie Bobrze proszę. Czy pan widział może Minerv?
- Taką żółwiczkę?- Raph pokiwał głową.- A to chłopcze mów odrazu!
- Przecież mówiłem! A gdzie pan ją widział?- Zapytał,a bóbr zaczą się drapać. -Gdzie pan ją widział!
- Spokojnie... niechaj to pomyśle.- Usiadł na kłodzie i zaprosił żółwia żeby on też się dosiadł jednak ten odmówił- Czekaj no to... a już no przecież! Widziałem ją przy strumyku. Musiałeś nieźle młody na grabić se uniej.
- Ale ja nic nie zrobiłem...- Starzec uderzył go w głowe co zirytowało Raph'a- A to za co?
- Za brak szacunku do starszego i za skrzywdzenie tej biednej dziewczyny. Była mocno przygniębiona a w jej oczach roiły się łzy... spowiadaj mi się tutaj! Co jej zrobiłeś?!
- Przyżekam że nic.- Warkną a bóbr chwycił za kij i uderzył go ponownie.- Naprawdę! Pojawiła się tak liśica i ona na robiła ambarasu!
- Mówisz o Zośce? - Raph zgodził się chociaż nie miał już siły gadać ze starcem.- A niech mnie... ona to zawsze na robi dymu!
- W jakim sensie?
- Ah szkoda gadać- Klepną się po nodze i spuścił wzrok w ziemie.- Zawsze gdy ona się pojawia to i kłopoty. Poszła plota że przez nią zginą krokodyl, który próbował ocalić przed nią swoje dziecko.
- Ale mówiła że to... przez Minerv.
- A skąd że Minerv była ze swym ojcem na ważnej misji.- Bóbr szybko zamkną sobie usta. Tak jak by nie chciał żeby to wyszło na jaw. Raph żucił mu podejrzliwe spojrzenie. Z karzdą chwilą starzec coś kręcił. Skąd niby może wiedzieć aż tyle o niej?- No to pora na mnie... miło się gawędziło ale chyba nosi się na burzę.- Próbował wstać ale jego stare kości odmawaiały.
- Ta... jasne na burzę.- Burkną.- Jakim cudem wiesz tyle o niej?
- Zabronisz? Stary jestem... to jest moje hobby siedze cały czas na dworze i podsłuchuje jak sąsiedzi plotą. A że ostatnio zaczeli gawedzić tylko o żółwiach... to coś nie coś wiem o niej.
- Co takiego?- Chciał jak najwięcej wydusić z bobora informacji.
- Ale tak między nami.- Zamachał rękoma i rozejrzał się wokół.- Dobra słuchaj młody... podobno Hans porwał przywódce żółwi no i one wpadły w niezłą panikę sam chyba dobrze o tym wiesz.- Raph udawał chociaż nie dokońca rozumiał o kogo chodzi.- Minerv najprawdopodobniej wyruszyła szukać swojego ojca no i dalej to już nic nie wiem. A teraz młody pięć bobraków mi się należy.
- Jakich bobraków?
- A no przecież ty jesteś zółwiem... dobra to inaczej idz swej wybranki szukaj i jak dowiesz się czegoś nowego to wesz do kogo przybiedz.- Wskazał na siebie
- Ona nie jest moją dziewczyną!- Krzykną a bóbr zaczął się śmiać.
- Eh.. ty mnie nie oszukasz- Powiedział zachrypnięty.- Jesteś za młody a ja za stary. No szybko fruń do niej... samo serce wskarze ci drogę!
- Niby jak?
- Za dużo pytań zadajesz. Samo serce bije ci jak szalone na jej imię. Musisz tylko się jego posłuchać.
-Tylko...
-Ah precz mi stąd.- Pogonił go.
Raph machną mu ręka na pożegnanie i ruszył przed siebie. Starzec wydawał się mu nieźle bziknięty. Ale to już nie jest jego problem.

Tajemnicza Figurka /TMNTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz