Dla Isabella1l2l
Blada dziewczyna naciągnęła mocniej kaptur na głowę zwinnie mijając ludzi krzątających się po drodze. Lubiła ten radosny gwar, ale dzisiaj nie było jej do śmiechu. Słyszała, że rodzina królewska, czyli jej rodzina ma odwiedzić kraj, w którym aktualnie mieszka i bała się, że przez dużą ilość straży zostanie rozpoznana a następnie zabrana z powrotem do domu. A potem zmuszona do małżeństwa. Szybkim, ale dyskretnym ruchem zgarnęła jedno jabłko ze straganu, kiedy sprzedawca niezbyt zwracał uwagę na towar i zagadywał jakąś kobietę. To miał być posiłek na cały dzień. Niestety, zamieszania są dobre do drobnych kradzieży, ale nie, kiedy musi uciekać przed przybyszami. Westchnęła wchodząc w jedną z cichych, ciemnych uliczek. Oparła się o zimną ścianę i wyciągnęła owoc. Wytarła go skrawkiem w miarę czystego materiału. Ta czerwień przyciągała jej wzrok. Hipnotyzowała. Jej brzuch dał o sobie znać. Bez zawahania wgryzła się w jabłko a słodycz rozlała się po jej buzi. Musiała znaleźć jakąś dobrą kryjówkę na resztę dnia. Przez materiał, który okrywał jej głowę, nie widziała, że była obserwowana z góry. Pewien zielonowłosy mężczyzna obserwował ją z góry. Od dawna czuwał nad nią. Obserwował, pilnował i dbał na tyle, na ile mógł z daleka. Wiedział o niej dużo. Nawet bardzo dużo. Kilka osób z załogi statku mu w tym pomogło. On często przebywał na statku, ale dziewczyna nigdy do niego nie przyszła. Zapoznała się z każdym praktycznie oprócz niego. Jego czujnemu wzrokowi nie umknął podejrzany ruch z głębi uliczki. W przeciwieństwie do tajemniczej szlachcianki, był zawsze czujny. Z jednej strony miał ochotę od razu ją zabrać stamtąd a z drugiej był ciekawy, jak to się potoczy. Chociaż przewidywał, jak to się może skończyć.
– Panienka się zgubiła? – zapytał jeden facet na dole. Na twarzy miał mnóstwo blizn. Dziewczyna przestraszona podskoczyła w miejscu. Z rąk wypadł ogryzek i poturlał się pod ścianę. Strach odjął jej mowę. Pokręciła tylko głową przecząco.
– Wyglądasz bardzo młodo – skomentował, po czym uśmiechnął się złowieszczo. – Idealnie. Przynajmniej tak szybko się nie zmęczysz~.
– Obrzydliwe – mruknął Jae-ha sam do siebie. Nie, żeby sam tego nie chciał, ale przede wszystkim, nie miał zamiaru jej zmuszać. W przeciwieństwie do tego rozbójnika. Domyślił się, że ten facet nie robił tego pierwszy raz. [T/i] wycofała się kilka kroków, ale mężczyzna nie miał najmniejszego zamiaru pozwolić jej uciec. Dołączyli do niego jeszcze dwaj, ale mniejsi. Ci musieli być od szybkiej, sprawnej roboty a ten poharatany na twarzy od mocnego przyłożenia.
– Nie musisz uciekać. Jak ładnie poprosisz i się spiszesz to nawet możemy ci coś dać. Wybierzesz sobie – rzucił rozkładając ręce. Najwidoczniej tym dał znak swoim towarzyszom. Oni ruszyli w stronę dziewczyny.
– Nie bój się maleńka. Szef jest łaskawy, wyjdziesz na tym lepiej niż sądzisz – powiedział jeden też szczerząc się złowieszczo.
– J-ja chyba r-raczej podziękuję... – odparła półgłosem dziewczyna. Najmniejszej ochoty nie miała przekonywać się, co dokładnie chcieli z nią zrobić.
– Podziękujesz później, jak skończę – zarechotał wielki mężczyzna a tamci mu zawtórowali. [T/i] zarumieniła się ze wstydu. Nie dość, że takie problemy, nie miała nic do samoobrony to jeszcze ją upokarzają. Dwaj pomocnicy złapali nadgarstki dziewczyny i zaczęli ciągnąć ją w stronę strasznego rozbójnika. Dla Jae-ha było to wystarczające. Przeskoczył barierkę, o którą wcześniej się opierał. Z całej siły uderzył w jednego mniejszego ze swojej smoczej nogi.
– Nie sądzicie, że ta piękna panienka nie jest gotowa na rozpoczęcie pracy w tym haniebnym, ale jakże potrzebnym zawodzie? I jest trochę za młoda. A tak kończą te, które kiedyś zostały zniszczone przez... istoty waszego pokroju – odparł z zawadiackim uśmiechem. Miał ochotę wygarnąć mu wiele rzeczy, ale nie chciał bardziej straszyć dziewczyny. Odwrócił się do niej.
– Chodź, zostawimy tych panów straży, która zapewne będzie tu za parę minut – powiedział do niej najbardziej łagodnie jak umiał.
– Tacy, jak ty nigdy się nie nauczą. Jeżeli ja chcę to ja dostaję. Nieważne, jakim kosztem – oznajmił mężczyzna z bliznami. Wyłonił się całkowicie z cienia szczerząc zęby. Lub to, co z nich zostało. Zielonowłosy zdążył obrócić się w idealnym momencie, żeby zauważyć atak i zdążyć się uchylić. Lawina ciosów uniemożliwiła mu pełną kontrolę. Dziewczynie została przewiązana mokra chustka w usta, aby stłumić krzyki, które od razu z siebie wydała. Materiał na głowie mający chronić ją przed słońcem i rozpoznaniem, zsunął się na jej twarz a drugi pomocnik zawiązał go mocno na szyi. Chciała się wyszarpać, ale tylko pogorszyła sytuację i ledwo umiała oddychać. Jej ręce zostały skrępowany grubym sznurem z tyłu.
– Chciałbyś, żebym odpuścił ci tą dziewkę, ale nie mogę tego zrobić. Dbam o spokój tego miasta. Jeśli jeden najmniejszy włosek spadnie z jej śliczniutkiej główki to tutaj rozpęta się istny armagedon – powiedział Jae-ha. W końcu udało mu się przerwać unikanie i uderzyć przeciwnika tak, aby zdobyć przewagę. Z całej swojej smoczej siły kopnął mężczyznę. Ten zatoczył się w głąb uliczki a zielonowłosy rozejrzał się za dziewczyną i drugim pachołkiem. Zobaczył ich po drugiej stronie ulicy. Mężczyzna miał dziewczynę przewieszoną przez ramię, ale było widać, że nie miał tak dużo siły. Sprawnie został dogoniony przez Jae-ha.
– Nie ładnie tak – odparł kręcąc głową z dezaprobatą. Starał się obmyślić, jak może odbić dziewczynę a jednocześnie nie zrobić jej krzywdy. Pierwszy błąd jaki popełnił złodziejaszek to to, że się zatrzymał. Ciężko oddychając stanął w pozycji bojowej.
– Może lepiej ją oddaj – dodał skanując go wzrokiem. – Sprawiedliwie ci wkopie.
– Aż tak chcesz dostać w ten niewyparzony, głupi dziób? – zapytał kładąc mało delikatnie dziewczynę. Ta tylko cicho jęknęła. Jae-ha wykorzystał ten moment. Szybko kopnął chłopaka i klęknął przy ofierze. Sprawnie rozwiązał materiał na gardle dziewczyny, żeby mogła normalnie odetchnąć. Zerwał materiał z głowy i zdjął chustkę przewiązaną przez usta. [T/i] zakaszlała łapiąc hausty powietrza. Rozerwał też sznur blokujący dłonie jego nowej podopiecznej.
– Idziemy, zanim się pobudzą – powiedział zielonowłosy łapiąc dziewczynę pod ramię. Z łatwością pociągnął ją do góry i razem szybkim krokiem opuścili ślepą uliczkę. Tamten najwyraźniej nie był za dobrze zaznajomiony z miastem, żeby to wiedzieć.
– Muszę się ukryć – odparła [T/i] i modliła się w duchu, żeby nikt nie zwrócił na nią uwagi.
– Mogę ci pomóc. Jeśli tylko chcesz – odpowiedział kierując się do swojego domu.
– Byłabym wdzięczna, ale nie mam jak zapłacić – oznajmiła. Nie chciała wpaść z deszczu pod rynnę.
– Tym się nie przejmuj. Najważniejsze jest twoje bezpieczeństwo. Pogadamy przy obiedzie, co ty na to? – zaproponował z miłym uśmiechem. Domyślił się, że nietrudno będzie przekonać do tego szlachciankę.
– Zgoda. Jestem [T/i].
– Wiem. Jae-ha.
CZYTASZ
One-shots universe
Short StoryMix "krótkich" opowiadań z różnych anime. Można sobie zamówić, jeśli zamówienia są otwarte <3 Zapraszam do czytania!