ROZDZIAŁ DRUGI.

992 117 4
                                    

Budzi mnie pukanie do drzwi. Z jękiem otwieram oczy, czując jak ból rozsadza mi czaszkę od środka. Na oślep sięgam po telefon, sprawdzając godzinę i mielę w ustach przekleństwo, widząc, że jest dopiero siódma na ranem.

Kto do, cholery, wstaje o takiej godzinie po weselu?

Jakiś totalny pojeb.

– Isa otwieraj – słyszę głos Angelo i unoszę kącik ust.

Zgadłam.

– Spierdalaj! – wołam i natychmiast się łapię się za głowę, kiedy czuję pod czaszką eksplozję bólu. Nigdy więcej tequili. – Zostaw mnie w spokoju.

– Otwórz drzwi albo je rozpierdolę.

A chuj mi do tego. Nie są moje.

Ignoruję go, ponownie przykrywając się kołdrą. Podskakuję przerażona, kiedy drzwi otwierają i z hukiem uderzają o ścianę. Unoszę głowę i spoglądam na twarz starszego brata. Wchodzi do środka, a za nim, powłócząc nogami, podąża ledwo żywy Ivo. Opada twarzą na łóżko i jęczy cicho.

– Ogarnij się – warczy na niego.

Bliźniak przewraca się na plecy i mruży na niego wściekle oczy.

– Sam się, kurwa, ogarnij. Jest siódma rano. To czas spania, a nie twojego pierdolenia.

Angelo ignoruje go i siada na łóżku.

– Zanim wyjadę na miesiąc miodowy, musimy ustalić kilka zasad – oznajmia, splatając razem ze sobą palce. W przeciwieństwie do nas prezentuje nienagannie. Ubrany w czarne jeansy i tego samego koloru podkoszulek, nie wygląda jakby przespał dwie godziny, a ze dwa dni.

– Po to nas obudziłeś? – pytam z niedowierzeniem, z trudem podnosząc się do siadu. Opieram się zagłówek i próbuje skupić na nim wzrok.

– Czemu pokój wiruje? – wtrąca Ivo. – I czemu masz dwie głowy?

– Ja pierdolę. – Angelo gniewnie przeczesuje plecami ciemne włosy. – Ile wy wczoraj wypiliście?

– Powinieneś się cieszyć – mówi. – Piliśmy za twoje zdrowie. Jesteś nieśmiertelny. – Uśmiecha się głupkowato, a jego głową kiwa się na boki.

Wyglada prześmiesznie. Nie mogę się powstrzymać i zaczynam chichotać.

Angelo patrzy to na mnie, a to na bliźniaka.

– Nic z tego nie będzie – wzdycha ciężko. – Jesteście napruci w cztery dupy.

– Ja nie jestem – oburza się bliźniak, chwiejnie podnosząc się z łóżka. – Udowodnię ci to.

– Niby jak?

– Zrobię jaskółkę. – Staje na jednej nogę i wyciąga ramiona na boki. – Widzisz? Jestem trzeź... – urywa, gdy nagle traci równowagę i hukiem upada twarzą na podłogę.

Ale jebnął. Zakrywam usta, żeby nie parsknąć śmiechem. Angelo posyła mi zdegustowane spojrzenie.

– Bawi cię to?

– A ciebie nie?

Ponownie wzdycha.

– Ivo, żyjesz? – rzuca, ignorując moje pytanie. Patrzy na młodszego brata, który z trudem podnosi się do pozycji siedzącej.

Złamana Przysięga [korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz