☀️[3]🌕

468 17 11
                                    

Pov Arion

Niechętnie jadłem kolację. Alex miał zaraz wrócić do domu ze spotkania. Gdybym tylko wiedział, że Victor jest bezpieczny już dawno bym go wywalił z mieszkania i mojego życia. Gdybym tylko mógł nie pozwolił bym mu na wszystko co teraz mi robi ale jestem i tak za słaby. Po za tym nie mogę mu się sprzeciwić jeszcze s jednego powodu zaraz się zaczynają pierwsze mecze reprezentacji. On sprawił, że jestem teraz gwiazdą.

On sprawił, że zaistniałem i on może sprawić, że w ciągu sekundy stracę blask. Żułem powoli kawałki jedzenia czekając aż znów się zacznie piekło stworzone przez cholernego Alexa.

Nie musiałem długo czekać, bo już po chwili usłyszałem otwierane drzwi. Gdy tylko go zauważyłem wiedziałem już, że jest bardzo pijany. Przeszedł mnie już nie przyjemny dreszcz gdy podszedł do mnie i się do mnie przytulił.

-Arion, powiedz czemu mnie nie kochasz? - zapytał mocniej się do mnie przyklejając na co próbowałem go odepchnąć od siebie.

-Bo niszczysz mi życie. Chyba oczywiste. - mruknąłem odpychając go od siebie i popychając go na kanapę za nim. Nie lubię zapachu alkocholu, a teraz pachniał nim zbyt intensywnie.

-Robie dla ciebie wszystko. - wybełkotał Alex chwiejnym i pijanym głosem. - Wiedziałem, że kochasz piłkę nożną dlatego zrobiłem wszystko byś dostał się do reprezentacji. Robię wszystko byś znów mnie pokochał.

-Jesteś pijany temu bredzisz. Po za tym grożenie mi i szantażowanie nie sprawi, że cię znów  pokocham. - powiedziałem zakładając ręce na piersi po czym zrezygnowany się obruciłem i poszedłem w stronę sypialni. - A i dziś śpisz na kanapie.

Chciałem się go zapytać o efekty spotkania z sponsorami ale wolałem teraz z nim nie rozmawiać.

-Nie mogę dziś mieć tego pięknego ciała przy sobie? - powiedział Alex z obrzydliwym uśmiechem na ustach. Obruciłem się i spojrzałem na niego morderczym wzrokiem.

-Zamknij się albo będziesz spał na wycieraczce przez następny tydzień. - powiedziałem po czym szybko zniknąłem za drzwiami sypialni. Moje ręce drżały, a oddech znacznie przyśpieszył. Może i jestem mocny w gębie ale bałem się go. Tak przeraźliwie się go bałem chociaż tego nie pokazałem.

Teraz trochę żałuję, że tego dnia nie umarłem. Gdybym umarł nie musiałbym mieszkać z tym potworem. Chociaż jakbym nie próbował się zabić to bym nie musiał z nim mieszkać. Sam nie wiem co bym wolał. Wcześniej myślałem, że wolałbym nie próbować się zabić ale teraz wolałbym się nie obudzić.

Może wtedy było by lepiej. Nie martwił bym cały czas Nicholasa i nie przeżywał bym piekła w tym domu. Mój wzrok sam szedł na nadgarstki blizny nawet po roku czasu były dość mocno widoczne. Ciekawe co by zrobił Victor jakby się dowiedział. Pewnie by się wkurzył i zacząłby mnie mocno przytulać do tego by mówił jak bardzo mu na mnie zależy.

Same te myśli sprawiły, że się zarumieniłem jednak po chwili parę łez tęsknoty zaczęły spływać po policzkach. Tak bardzo chciałem go mieć przy sobie. Zsunąłem się po ścianie i kurczowo obwinąłem się ramionami. Przytulalem sam siebie i cicho szlochałem tak bardzo chciałem poczuć jego ramiona. Chciałem poczuć Victora przy sobie.

Płakałem tak długo póki nie zasnąłem z zmęczenia oparty o ścianę. Sen wydawał się piękna ucieczką od życia.

***
Obudziłem się po południu z racji, że był weekend nie musiałem się spieszyć. Nie chciało mi się wychodzić z pokoju, bo znów bym spotkał Alexa, a na kacu był jeszcze gorszy niż gdy był pijany.

Ale musiałem w końcu wstać i pójść coś zjeść. Nie chcę znów mieć nawrotów ed dlatego muszę jeść regularnie posiłki inaczej znów nie będę jeść.

Powoli i niepewnie wszedłem z pokoju przygotowując się do kłótni z Alexem. O dziwo jak wszedłem do kuchni zobaczyłem Alexa który coś gotował. Było to miłe zaskoczenie. Spodziewałem się, że będzie stękał na kanapie.

-O wstałeś kochanie. - powiedział Alex odwracając się w moją stronę na chwilę po czym znów wrócił do smażenia czegoś na patelni.

-NIE MÓW TAK DO MNIE! - krzyknąłem wkurzony. No i czar tego poranka prysną gdy tylko się odezwał.

-Ty jak zawsze markotny. - zaśmiał się Alex. To rozwścieczyło mnie jeszcze bardziej błagałem Boga by pomógł mi trzymać nerwy na wodzy. - Smacznego - powiedział podając mi talerz z jajecznicą.

-Nie jest zatruta? - zapytałem niepewnie biorąc od niego talerz.

-Nie zaufaj mi. - powiedział cały czas się uśmiechając. To było dziwne aż za dziwne.

-No nie wiem zjedz pierwszy. - powiedziałem oddając mu talerz. Nie powiem wyglądało to smacznie ale był za bardzo wesoły jak na to, że powinien mieć kaca.

-Dobrze Arion. - powiedział Alex dziwnie szerzej się uśmiechając i biorąc kęsa jajecznicy w usta i powoli żując. - Widzisz nie jest zatrute.

-Powiedzmy, że ci wierze. - powiedziałem przyjmując od niego talerz i siadając przy stole i wciąż niepewnie jedząc. Było zaskakująco dobre tylko miało trochę dziwny posmak przez co zacząłem jeść coraz szybciej.

-Chyba ci smakuje. - zaśmiał się siadając obok mnie i szepną mi trzy słowa na ucho. Przez to odrazu wyplulem jedzenie z buzi.

-Jestes obrzydliwym zbocznicem! - wrzasnąłem biegnąc do toalety i wciąż słyszałem jego śmiech. Co za jebany zboczeniec przez niego muszę wymuszać wymioty.

Szybko i prosto zwymiotowałem i wypłukałem buzię chyba dziesięć razy ale wciąż czułem że to za mało.
____
935😎
Co tam ziomeczki? Macie nareszcie rozdział. Miłego dnia😘
Pijcie wodę kochani 🥤🥤🥤🥤

Walczę dla ciebie cz.2 - KyoTenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz