Rozdział specjalny

137 10 0
                                    

W tym rozdziale pojawią się momenty z najnowszego sezonu demon slayer, ale dodać tam Asami.

Asami poprawiła swoje haori, po czym spojrzała na Shinazugawe, który zapinał spodnie od swojego munduru. Ich spojrzenia się spotkały a na usta po chwili pojawiały się szerokie uśmiechy.

- Nie masz dość? - zapytała.

- Czego?

- Tego że teraz musisz trenować innych, którzy są mniejszej rangi?

- Trochę

Sanemi poprawił kołnierz swojego munduru, po czym podszedł do Asami, owijając ramionami jej biodra i chowając twarz w zagłębieniu szyi. Asami uśmiechnęła się lekko, wplatając dłonie w jego włosy bawiąc się nimi, na co Sanemi przymknął oczy, wtulając się w nią mocniej. 

- Zaraz musimy wracać na trening - odezwała się po chwili a Sanemi tylko coś mruknął.

- Nie chcę tam wracać. Dostanę przy nich załamanie nerwowego...

- To może daj im przerwę?

- Żeby się obijali? Lepiej nie

- Nie uważasz że jesteś za surowy?

Sanemi podniósł głowę i spojrzał w wisteriowe oczy Asami, które tak bardzo uwielbiał. 

- Nie. 

Asami westchnęła ciężko, po czym odsunęła się od niego i chwyciła jego dłoń, po czym wyszli z pokoju. Na korytarzu jego rezydencji, Sanemi od razu puścił jej dłoń, ona nic do tego nie miała. Wiedziała że Shinazugawa nie lubił pokazywać jej uczuć publicznie, tylko wtedy kiedy byli sami. Ruszyli w stronę pola treningowego, gdy nagle usłyszeli za sobą znany głos, który sprawił że białowłosy się wściekły a Asami odwróciła się ku tej osobie, opierając się plecami o ścianę. Widząc kto to był, oparła jedną nogę o ścianę i oparła ramiona o piersi. 

- Bracie! Zaczekaj! - podszedł do nich Genya, zwracając się do Sanemiego. 

Genya i Sanemi byli braćmi, ale przez pewien incydent ich matka stała się demonem i zabiła resztę ich rodzeństwa. Sanemi opowiedział wszystko Asami. Opowiedział jak się czuł gdy musiał zabić ich matkę przemienioną w demona żeby uratować młodszego brata, który potem nazwał go mordercą. 

Nakamoto wiedziała że ukochany chciał dla brata jak najlepiej i żeby odszedł z korpusu zabójców. Miała nadzieję że cała ta sytuacja nie skończy się źle. 

Shinazugawa słysząc głos brata zatrzymał się i stał do niego plecami, ściskając mocno pięści. 

- Musze ci coś powiedzieć.. - Asami spojrzała na Genyę, który patrzył w plecy brata. 

- Daj se spokój - usłyszeli zdenerwowany głos Sanemiego. - Nie mam młodszego brata - dodał odwracając się w końcu do Genyi, patrząc na niego z  wściekła miną. 

- Jak się nie odwalisz, to cię zniszczę. 

Przez słowa starszego Shinazugawy na korytarzu pojawiła się nie przyjemna atmosfera, od której wręcz biło chłodem i złością. Genya wpatrywał się w oczy brata przerażony, po czym spuścił wzrok. Asami chciała się wtrącić, mimo że Sanemi chciał dobrze, nie powinien przesadzać. 

- Zresztą na pierwszy rzut oka widać, że jesteś beztalenciem, więc co jeszcze robisz w korpusie? - Głos białowłosego był niezwykle chłodny, tak jak jego spojrzenie. 

- Chwila, Sane- Asami wyprostowała się i zrobiła krok w przód, zdając sobie sprawę że białowłosy zaczął przesadzać, lecz on jej przerwał. 

- Nie waż się nazywać zabójcą, skoro nawet nie potrafisz korzystać z techniki oddechu! 

- Ale.. - Genya odezwał się cicho. Nakamoto widziała smutek na jego twarzy, przez co zirytowało ją zachowanie ukochanego. 

- Sanemi, uważam że powinieneś- Asami podeszła do niego powoli. 

- Nikt nie będzie mi rozkazywał! Nie mam brata i tyle! - krzyknął na nią, nawiązując z nią kontakt wzrokowy. Kobieta momentalnie poczuła dreszcze na ciele. Nienawidziła gdy ktoś na nią krzyczał, bo kojarzyło jej się to z Hiroto. 

- Bracie..przez ten cały czas chciałem cię przeprosić... - kontakt wzrokowy między Sanemim a Asami został przerwany przez głos Genyę. 

- W dupie to mam - Sanemi odwrócił się do niego plecami i spojrzał na przestraszoną Asami, zdając sobie sprawę co zrobił, chciał coś powiedzieć, ale ona już zniknęła, udając się do jej domu, motylej rezydencji. 

Szczerze kochała Sanemiego, ale niekiedy potrafił wytrącić ją z równowagi. Dziś jednak było inaczej, gdy na nią krzyknął poczuła strach. Nie bała się jego, po prostu przypomniał się jej Hiroto, o którym wolała by zapomnieć na dobre. 

Rozmyślała o wszystkim, siedząc na dachu rezydencji i oglądając nocne niebo pełne gwiazd. Myślała o treningu filarów, stanie w jakim był mistrz, swojej siostrze, Misaki i ostatecznie o Shinazugawie. Sama nie mogła uwierzyć że aż tak straciła dla niego głowę. Oboje byli w sobie bardzo zakochani, Sanemi nie widział bez niej świata z wzajemnością. Kochała w nim wszystko, jego oczy, włosy, ciało, charakter(no może troszkę mniej)

Ale najbardziej kochała w nim to, że pokazał jej czym jest miłość. 

Uwielbiała gdy spędzali razem czas na treningach, wspólnych misjach, lub gdy po prostu po dniu ciężkiej pracy zasypiali wtuleni w siebie. Te chwile uwielbiała najbardziej.

- Przepraszam.. - usłyszała nagle głos nie kogo innego, niż Sanemiego, który usiadł obok niej, spoglądając w dół. Asami spojrzała na jego twarz, widząc że bardzo żałował tego że na nią krzyknął. 

- Nie masz za co - odpowiedziała spoglądając w jego fioletowe oczy. 

Cholera, jak ona je kochała. 

- Mam za co.. nakrzyczałem na ciebie a wiem przecież że tamten dupek który chodził z tobą zrobił ci okropne rzeczy i-

Asami przerwała mu, chwytając jego policzki w swoje dłonie i przyciągnęła do siebie, by go pocałować. Pocałunek był niezwykle czuły i delikatny, chciała pokazać mu w ten sposób że nie jest zła ani przestraszona. Po chwili odsunęła się od niego ale nadal trzymała jego twarz w dłoniach. Spojrzała na jego twarz, jego policzki były zarumienione i patrzył na nią jak wyryty. Asami parsknęła cichym śmiechem na ten widok. Shinazugawa poczuł milion motyli w brzuchu słysząc jej śmiech, który był dla niego najpiękniejszą melodią na świecie.

- Kocham cię

Powiedział, dopiero po chwili zdając sobie sprawę co powiedział. Zarumienił się mocno, unikając jej wzroku. Asami uśmiechneła się do niego, lekko się rumieniąc. 

- Ja też cię kocham.. 

Oboje spojrzeli sobie w oczy. Jak oni je kochali. 

Asami zbliżyła się do niego, opierając się bokiem o niego. Złączyła ich dłonie i oparła głowę o jego ramię, spogladając w niebo. Sanemi po chwili gdy się opanował i przestał rumienić, oparł głowę o te jej i przyciągając ją do siebie ramieniem i tuląc. 

- Kocham cię, Nemi

- A ja ciebie, idiotko

Filar kwiatu~ Sanemi Shinazugawa x OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz