szambo wybilo

38 7 1
                                    


po calej tej akcji z ksiedzem remigiuszem w koncu nastal poniedzialek. wdychalem poranne powietrze z usmiechem myslac "zajebie sie".

pierwsza lekcja to angielski. zdziwilem sie gdyz miejsce nerda bylo puste. zaniepokoilo mnie to poniewaz to cipsko mialo dzisiaj pytac na ocene. jedyne angielskie slowo jakie umiem to pussy, czyli kotek.

oczywiscie to stare pizdzisko wzielo mnie jako pierwszego. to jedyna kobieta ktora az tak bardzo chce mnie zobaczyc w akcji. moja wiedza z angielskiego byla mniejsza niz u mojego wujka z porazeniem mozgowym. musialem wiec improwizowac.

-bede dzis mila i dam ci cos prostego.-powiedziala usmiechajac sie zlowieszczo- what's your favourite colour?

"o kurwa." pomyslalem i nerwowo przelknalem sline rozgladajac sie po klasie. "specjalnie dala mi trudne, szmata" mimo to staralem sie wyciagnac cos z tego zdania. jedyne co zrozumialem to kolor a wiec pewnie pytala jaki kolor ma jakas rzecz. stalem tak juz 15 minut rozmyslajac nad odpowiedzia. nie moge palnac nic glupiego bo mnie wysmieja. w koncu jednak otworzylem usta i odpowiedzialem z pewnoscia siebie.

-rozowy- powiedzialem z usmiechem na twarzy, dumny z siebie

-no polish, only english- wysyczala zmija

"polish to mi jaja kurwo" pomyslalem zdenerwoawny

i wtedy wszedl on. caly ubrany w galaxy. moj bohater, wybawca. na jego widok az mi stanal. jego drip swiecil tak ze widzialem go zza drzwi, i to nie szklanych.

-przepraszam za spoznienie ale mialem problemy z zoladkiem- powiedzial moj ukochany usmiechajac sie niewinnie. odwdziecze mu sie za to.

okazalo sie ze tak dlugo myslalem nad odpowiedzia ze lekcja dobiegla konca. zalpalem nikosia za rekaw jego bluzy galaxy z wielka glowa wilka na srodku ale on mnie odepchnal.

-przepraszam ale dzisiaj moj odbyt jest juz pelny a poza tym nie zrobilem lewatywy po wydalaniu.- powiedzial kujon poprawiajac okulary.

zasmucilem sie na ta wiadomosc. normalnie nie przezywalbym tego az tak bardzo ale dzis mialem akurat ochote.

nastepna lekcja byla chemia.

stalem za moim slodziakiem i ogladalismy jakies dziwne chemiczne substancje. nagle zauwazylem ze moj nerd bardzo mocno sciskal zeby a jeszcze mocniej posladki. cos czulem ze nie skonczy sie to dobrze. no i dobrze czulem bo jebany ostrzegl nas cichaczem. po chwili uslyszalem grzmot. ziemia zatrzesla mi sie pod nogami.

-mam nietolerancje laktozy!!!- wykrzyczal nikodem srajac dookola siebie. niby za dzieciaka ogladalem vita i belle ale bez przesady. tsuanmi odchodow to nie jest moje marzenie.

budynek zaczal tonac, pamietam ze nikodem nie umie plywac wiec chwycilem go podczas gdy on dalej sie wyproznial. smierdzialo lecz bylem gotowy sie poswiecic dla mojego ukochanego okularnika.

w koncu udalo mi sie wyjsc z tego szamba. nikodem dalej w moich ramionach, byl nieprzytomny. za nami szla zielona chmura, kujon ciagle pierdzial. czas na sztuczne oddychanie.

 czas na sztuczne oddychanie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.





"jeszcze bedziesz moj... braciszku"

W pogoni za miłościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz