- Rozdział 4 -

651 30 13
                                    


Obudziłam się ze sporym bólem głowy,jedyne co pamiętałam z wczoraj to sytuacja z Borysem,chłopak sam z siebie zaniósł mnie do pokoju i przykrył kocem tak by nie było mi zimno choć wogóle nie musiał tego robić zamiast tego mógł mnie zwyczajnie obudzić zwykłym szturchnięciem w ramię,cholernie miłe.Wiedziałam że będę musiała mu za to wszystko podziękować,z uśmiechem na twarzy podniosłam się z łóżka.Wzięłam do ręki ręcznik i ubrania na dziś,wchodząc do łazienki w której na szczęście nikogo nie było wzięłam szybki prysznic by się trochę odświeżyć.Praktycznie gotowa na nagrywki zeszłam na dół do kuchni w której Emilka smażyła naleśniki,moje ulubione.

- Witamy naszego śpiocha - zaśmiała się brunetka witając mnie porannym śniadaniem - Co ci się tak długo przysnęło? - zapytała spoglądając na zegarek.

- Jakoś tak,nie chciało mi się zbytnio wstawać - odparłam bezmyślnie,dziewczyna jedynie uśmiechnęła się dwuznacznie i podała mi talerz z dwoma naleśnikami polanym syropem klonowym która czekały na mnie bym tylko mogła je zjeść.

Zazwyczaj byłam jedną z pierwszych osób na dole lecz tym razem jak się okazało byłam ostatnia,wszyscy siedzieli przy stoliku smacznie zajadając śniadanie prowadząc zawziętą kosnerwację,po chwili zjawiłam się obok nich z uśmiechem na twarzy.Dzisiejszy dzień zapowiadał się naprawdę dobrze.

- Cześć Blondi! - zaśmiał się Wiktor,lubił mnie tak nazywać co kompletnie mi nie przeszkadzało.Emilka miała rację mówiąc że chłopak się przed nami otworzy bo tak faktycznie się stało,latał z taką samą energią my bez niepotrzebnych awantur.

- Hejjj - na moją twarz wdał się szczery uśmiech,usiadłam na przeciwko Gracjana zajadając się naleśnikami

- Jak się spało? Wiesz przysnęło ci się trochę wczoraj - stwierdził popijając ciepłą herbatę. - Borys nam przed chwilą o wszystkim opowiadał. - oznajmił puszczając mi oczko gdy lekko szturchnął bruneta w ramię

- Mówił że jesteś strasznie lekka - zaśmiała się Elizka podkreślając uśmiechem ostanie wypowiedziane słowo.Czułam że z każdym słowem moje policzki robią się coraz czerwieńsze.

- Byłem tego świadkiem! - oznajmił z dumą w oczach,gdy tylko się na mnie spojrzał uśmiechnął się widząc moje zawstydzenie - Uuu ktoś tu chyba odleciał - stwierdził patrząc mi w oczy.Uważałam że Marcel Gawroński powinien dostać nagrodę nobla za bycie totalnym idiotą,bez wzajemności.

- Tak,odleciałam do krainy cukierków - odparłam czując w moim głosie drobny sarkazm,kto by nie chciał zjeść tyle słodyczy?

- Oj no weź Santia nie wkurzaj się tak. - zbliżył się do mnie tak by poczochrać mi włosy,bardzo go lubiłam ale czasami doprowadzał mnie do szału.

Przez to wszystko nie zauważyłam że brunet zaciągnął swoją koszulę na twarz przywierając nią o stół,zapewne tak samo jak ja zawstydził się.

I to z powodu dziewczyny.

- Przestańcie! - zakryłam twarz rękoma czując że coraz bardziej się rumienie.

- Odleciała,i to daleko...

***

Całą grupą stwierdziliśmy że odpuścimy sobie dzisiaj nagrywki,nikomu z nas nie przybywało na to zbytnio chęci,a zaaklimatyzowanie się w domu dobrze nam zrobi.

Do południa czas spędziłam na świeżym powietrzu czytając książkę z kubkiem dobrej malinowej herbaty posłodzonej miodem,nie przepadałam za czytaniem książek ale fajnej romantycznej powieści nie mogłam nigdy sobie odpuścić.Lubiłam je,wtedy chociaż raz mogłam doświaczyć upragnionej atencji ze strony chłopaków do kobiet bez żadnych zdrad i konfliktów,takie książki były dla mnie idealne.Niestety nie mogłam siedzieć tu w nieskończoność oderwana od rzeczywistości gdy reszta spędzała czas ze sobą.

Kiedy weszłam do domu lekko się zdziwiłam,na dole był tylko Marcel,Bobera i Wiktor.Pomachałam im bez żadnego słowa po czym udałam się na górę,mijając pokój Elizki uznałam że zapukam do niej.Dostałam odpowiedź zwrotną zwykłym "wejdź" .Kiedy mnie zobaczyła odrazu się uśmiechnęła

- O Santia właśnie chciałam z tobą pogadać. - poklepała miejsce na łóżku obok siebie,po chwili usiadłam obok niej z ciekawością o czym chciałaby ze mną rozmawiać,choć każdy mógł się o tym już domyślać.

Po minie dziewczyny wywnioskowałam że miała na myśli chłopaka,żeby wszystko jej wybić z głowy przerwałam jej.

- Eliza,ja nie mogę. - zaczęłam niepewnie - On jest ode mnie trzy lata starszy,ja nie mogę się w nim zakochać. - byłam pewna mojej decyzji,osiemnastolatek z piętnastolatką to się zwyczajnie nie łączy.

- O czym ty mówisz,trzy lata to nie jest dużo - oznajmiła łąpiąc mnie za dłonie - Santii daj się ponieść uczucią,pozatym skąd wiesz czy już do niego czegoś nie poczułaś? Może jeszcze o tym się nie przekonałaś,tak jest z pierwszą miłością. - dodała robiąc mi tym samym mętlik w głowie,nie mogłam się przecież zakochać w Borysie to był tylko przyjaciel.

- Nie,nie mogę to tylko przyjaciel - zapewniłam ją,ale nie zapewniłam siebie że to prawda.

- Friends to lovers - stwierdziła robiąc serce z rąk. - To twój ulubiony gatunek. - zaśmiała się gdy wiedziała że miała całkowitą rację.

- Może i tak ale to niczego nie oznacza! - odparłam bijąc dziewczynę poduszkami,było z tym wiele ubawu.

- Już,już przestań! - sprzeciwiała mi się,przestałam po czym podałam jej rękę by mogła powoli wstać.

- Nie dokończyłam,ale ja też niedawno zdałam sobie sprawę że do kogoś czuję coś więcej. - oznajmiła,dobrze wiedziała kogo ma myśli,Marcel.

- Wiedziałam że coś do niego czujesz! - przyłapałam dziewczynę na tym że zakochała się w moim przyjacielu.

- Oj tam,to nic takiego.

- Jak to nic takiego! Zakochałaś się w swoim najlepszym przyjacielu! - dziewczyna unikała jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego by nie dać się przyłapać na rumieńcach.

- Cicho! - uciszała mnie dotykając palcem moich ust. - On jest w pokoju - dodała morderczym wzrokiem,lubiłam ją wkurzać było to dość śmieszne

- A może on też coś do ciebie czuję?

- Raczej nie,choć pewności nie mam. - aktualnie wyglądała niemal identycznie jak ja o poranku,gdy się zarumieniłam przez pewnego chłopaka.

- Ktoś tu się zarumienił - zaśmiałam się,po chwili tuląc dziewczynę do siebie.

- Leć do niego,jest w swoim pokoju - wyszeptała,pieprzony brunet. - Gra na gitarze. - wsłuchałam się w melodię która wydobywała się z jego pokoju,była idealna.

To tylko Friends to lovers.

Nie sprawdzałam rozdziału więc mogą być jakieś błędy!
Wogóle nie miałam weny na ten rozdział ale nie chciałam żebyście dłużej czekali,więc do następnego!

- Spójrz Na Gwiazdy -Borys i SantiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz