~Tony~
Wieczorek się zbliża!!! A wiemy co to oznacza? No wiemy! I to bardzo dobrze!
Kurwa jeszcze się nie upiłem a już lekko gadam jakbym był po alkoholu. Co poradzić na to mogę?
Jest chyba jakaś... Nie wiem kurwa co ja? Zegarek mam w dupie?
Zaczepiłem na ulicy jakąś typiare. Spytałem się która godzina tłumacząc że nie mam telefonu. Odpowiedziała mi że jest 18:15.
Impreza najczęściej jest po 20:00 więc trzeba czekać.
Kurwa tylko co ja zrobię z plecakiem i tymi ranami na twarzy? Nosz japierdole...
Dobra! Wiem. Będę... Znaczy zabiorę plecak ze sobą. No co? Po prostu go zabiorę ze sobą.
Mój plan jest bardzoooo prosty. Mianowicie: upić się najlepiej do nieprzytomności. Albo może nie do przytomności. No bo jakbym był nieprzytomny to taki Vincent od razu by to odkrył i by było nieprzyjemnie. No wiemy o co chodzi. Mniejsza o przytomność. Większość o zabawę.
A na razie dwie godziny plątania się na mieście. Pytanie co ja będę robić. Trzeba coś porobić. No coś poza wydaniem siebie bracią. Taaaa to idealny plan. Ehhh... Nudaaaaaaaa.
Prócz tego że jestem blisko płaczu zabaw z drążkami do przechodzenia... Nie mam co robić.
Nie idę na plac zabaw gdzie są dzieciaki i jakaś para która się obściskuje na jeden z ławek.
Jednak poszedłem na plac zabaw.
Rzuciłem plecak gdzieś koło drążków i założyłem słuchawki. Zacząłem się podciągać na drążkach. Dziewczyna (która wcześniej się całowała z chłopakiem) pokłóciła się z tym typem i odeszła na huśtawkę. Jakoś (chuj wie jak to zrobiłem) tak wlazłem że wisiałem głową w dół na tych drążkach. Krew spływała do mózgu więc co jakiś czas podciagałem ma parę minut, głową do góry. Nogi dalej miałem na drążkach. Wisiałem tak trochę aż podeszła do mnie ta dziewczyna.
Blondynka z różowymi końcówkami włosów. Mniala bardziej wesołe oczy od Vincent'a, niestety tego samego koloru co on. Miała czarne spodnie dresowe i fioletową koszulkę z rysunkiem Stich'a. No wiecie tego z "Lilo i Stich". Miała rozpięta kurtkę (jak większość osób w jesień).
- hej! - podeszła do mnie kiedy akurat zwisałem głową w dół. Spojrzałem na nią pytająco. - jestem Melania. - dalej kontynuowała. Kurwa jakby nie zobaczyła że mnie to nie obchodzi. - pokłóciłam się z chłopakiem... Pewnie widziałeś? - skinąłem głową. - i tak pomyślałam że może byś chciał się ze mną gdzieś przejść?
Pf. Typowe. Laska pokłóciła się z chłopakiem i zamiast opłakiwać to woli zaczepić jakiegoś randomowego chłopaka i iść z nim (chuj wie) gdzieś tam. Taaaa dziewczyna nie w moim typie. Dalej stała i oczekiwała odpowiedzi. Za bardzo nie chciałem jej odpowiadając, bo szczerze od tego zwisania robiło mi się nie dobrze.
- to jak...? - zapytała niepewnie.
- pf ty tak na serio? - spytałem. Popatrzyła się na mnie pytająco. - byłaś z kimś takim jak ten typek? - uśmiechnęła się i skinęła głową.
- wiesz co jak nie chcesz iść na jakąś pizzę lub coś to możemy iść na imprezę... - powiedziała dalej z nadzieją że z nią pójdę.
- i iść się upić do nieprzytomności? - dołączyłem za nią. - uwierz że miałem taki plan od rana by się upić.
- a więc pójdziesz?
- co nam nie zaszkodzi to nad wzmocni. - wow. Od kiedy ja taki mądry? Patrzyła na mnie że zdezorientowaniem wymalowanym na twarzy. - taaaa w sumie i tak nic mi nie pozostawało innego. Więc może tak ja pójdę teraz w swoją stronę ty w swoją i spotkamy się na imprezie.
CZYTASZ
Łza ~Rodzina Monet~
De Todo"- rodzina jest lekarstwem na wszystko - nie wydaje mi się... - ej jakby któryś z nich był zajęty przyjdź do mnie - dla rodzeństwa przerwę pracę w każdym momencie - masz żyć... Jesteś naszym bratem... Jesteś Monet... - nie chce stracić jeszcze kogo...