Nowy początek

122 8 4
                                    


Obudziłam się, gdy pierwsze promienie słońca zaczęły wlewać się do mojego pokoju. Przetarłam oczy, zerkając za zegar. Ziewnęłam, przeciągając się na łóżku. Cholernie nie chciało mi się wstawać, jednak wiedziałam, że jeśli poleżę jeszcze chwilę, to spóźnię się do szkoły. Zsunęłam się z łóżka i ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i dokładnie umyłam zęby. Następnie z szafy wybrałam swoją ulubioną burgundową bluzę i czarne jeansy. Włosy związałam w kucyk i wykonałam delikatny makijaż, zakrywając ogromne wory pod oczami.

Schodząc na parter, poczułam zapach świeżych tostów i kawy. W kuchni siedziała mama i popijała herbatę, przeglądając dokumenty. Chwyciłam ulubioną filiżankę i nalałam do niej ciepłej kawy. Spojrzałam w stronę tostów, ale jak zwykle odpuściłam śniadanie, zadowalając się cieczą w filiżance.

— Zjedz coś — burknęła Elizabeth, spoglądając na mnie. — Kawa to nie śniadanie.

— Cóż za spostrzegawczość, mamo — sarknęłam, wyszczerzając rząd białych zębów. Kobieta westchnęła i wróciła do przeglądania papierów. — Dużo pracy?

— Mhm — mruknęła. — Noemi pojechała z Liam'em, więc nie czekaj na nią.

Przewróciłam oczami na słowa kobiety. Czy mojej siostrze coś by się stało, gdyby chociaż raz uprzedziła mnie o swoich planach? Wzięłam szybkie trzy łyki kawy, a następnie odstawiłam filiżankę do zlewu. Zgarnęłam ciepłą kurtkę z wieszaka i pożegnałam się z mamą. Pogoda zdecydowanie nie zachęcała do wyjścia, niestety nie miałam wyboru.

Wsiadłam do swojego małego, ale niezawodnego auta. Silnik zagrzmiał, a ja włożyłam ulubioną płytę do odtwarzacza. Muzyka wypełniła wnętrze samochodu, a to dodało mi energii na nadchodzący dzień. Wyjechałam z podjazdu, mijając osiedlowe domy. Ulice były jeszcze ciche, ale w powietrzu czułam wibracje budzącego się poranka. Zaczęłam myśleć o zajęciach i o tym, jak bardzo nie chciałam dzisiaj iść do szkoły.

Zjechałam na główną ulicę, mijając stację benzynową, na której zawsze tankowałam samochód. Skupiałam się na drodze, co chwilę zerkając w lusterka. Gdy dojeżdżałam do skrzyżowania, zatopiona w myślach, zauważyłam, że zielone światło zastępuje czerwone. Zatrzymałam się, a obok mnie stanął motor. Kierowca jednośladu spojrzał w moją stronę, a ja wymusiłam uśmiech, starając się wyglądać na przyjazną osobę.

W końcu ruszyłam dalej i po chwili zmniejszyłam prędkość. Wjechałam na parking, czując lekki niepokój przed nadchodzącym sprawdzianem z matematyki. Zaparkowałam i wzięłam głęboki oddech, patrząc na budynek przed sobą. Sięgnęłam po torbę, zamknęłam samochód i ruszyłam w stronę wejścia. Gdy przekroczyłam próg szkoły, hałas na korytarzu od razu mnie przytłoczył. Starając się nie zwracać na siebie uwagi, skierowałam się w stronę klasy.

— Nicky! — usłyszałam znajomy głos i chwilę później dostrzegłam Carmen. Podbiegła do mnie z szerokim uśmiechem. — Jak tam? O co chodzi z Shane'em?

— A o co ma chodzić? — wzruszyłam ramionami. — Po prostu odwiózł mnie wczoraj do domu. To wszystko — odparłam niechętnie.

— I? — drążyła, unosząc brwi. Czekała na odpowiedź, której nie miałam ochoty udzielać.

— I nic. Nie rozmawialiśmy — odparłam tonem przepełnionym frustracją. — Nie zamierzam go unikać, ale też nie będę udawać, że nic się nie stało.

Blondynka spojrzała na mnie i skinęła głową. W tym czasie podeszłyśmy do naszych szafek, które stały obok siebie. Otworzyłam swoją szafkę, wciągając głęboko powietrze. W środku panował niemały chaos, więc ciężko było cokolwiek tam znaleźć. Jęknęłam z irytacją, poszukując podręcznika z matematyki.

The mess inside me | MESS #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz