Miesiące marnej egzystencji

209 22 19
                                    

Perspektywa Shane'a

Siedziałem w kuchni przy wyspie i wpatrywałem się w widok za oknem. Liście drzew swobodnie opadały na ziemię, tworząc różnokolorowe ścieżki. Deszcz dodawał uroku widokowi, w którym właśnie zatapiałem spojrzenie. Jesień od zawsze była moją ulubioną porą roku. Od dziecka lubiłem ponure, deszczowe wieczory i chłód, jaki im towarzyszył. W domu panowała kompletna cisza, towarzystwa dotrzymywał mi jedynie dźwięk zegarka, przypominając o tym, że nie trwam w letargu.

Zacisnąłem dłoń na szklance wypełnionej alkoholem i odwróciłem wzrok, kierując go na półkę z fotografią mojego brata. Desperacko zaczerpnąłem powietrza, po czym wypuściłem drżący oddech, przymykając powieki. Do mojej głowy wkradło się wspomnienie, jak oboje wracaliśmy z imprezy całkiem nawaleni. Musiałem prowadzić Willa, ponieważ nie był w stanie sam poruszać nogami. Chciałem jak najdłużej zapamiętać te dobre chwile, ale prawda była taka, że z każdym dniem pamiętałem mniej. Kilka dni po jego śmierci byłem w stanie przypomnieć sobie dźwięk jego śmiechu, teraz dałbym wszystko, aby usłyszeć go chociaż jeden raz.

Zbliżyłem szklankę do ust i wypiłem całą jej zawartość. Alkohol podrażnił moje gardło tak mocno, że musiałem odkaszlnąć. Sięgnąłem po papierosa i od razu go odpaliłem. Matka zabiłaby mnie za palenie w domu, ale w tamtym momencie nie zwracałem na to szczególnej uwagi. Zaciągnąłem się nikotyną i przymknąłem zmęczone oczy, pogrążając się w myślach o dziewczynie. Minęły pieprzone trzy tygodnie, a ja nie potrafiłem się pozbierać. Każdego dnia próbowałem do niej napisać, jednak każda próba kończyła się tak samo. Nie wiedziałem, co mogę jej powiedzieć.

Williams wpłynęła na mnie w dziwny i niewyjaśniony sposób. Początkowo miałem ją za zwykłą gówniarę, która nie ma pojęcia o życiu. Dość szybko pojąłem, jak bardzo się myliłem. Czułem potrzebę posiadania jej. Chciałem mieć ją przy sobie i dla siebie. Wizja Nicky z innym typem wyprowadzała mnie z równowagi, dlatego tak desperacko próbowałem zatrzymać ją przy sobie. Wiedziałem, że to kłamstwo ją zniszczy. Ale moja egoistyczna natura nie pozwoliła zachować się inaczej. Wiedziałem, że im dłużej będę kłamał, tym dłużej będę miał młodą przy sobie.

Poczułem delikatne pieczenie pod powiekami, a następnie kroplę, która spłynęła wzdłuż mojego policzka. Od razu wytarłem ją dłonią, w której trzymałem papierosa. Westchnąłem, czując się jednocześnie kurewsko żałośnie. Nikt nie zasługiwał na obdarowywanie go kłamstwami. Zachowałem się jak szczeniak i aktualnie ponosiłem tego gorzkie konsekwencje. Co wieczór się upijałem, próbując cokolwiek do niej napisać, w jakikolwiek sposób przeprosić.. Podświadomie tłumaczyłem sobie, że ją chronię, doskonale wiedząc, że kłamstwo zniszczy ją bardziej niż prawda.

***

Budząc się rano pierwszego dnia października postanowiłem wziąć się w garść. Miałem dość użalania się nad sobą. Przyjaciele ciągle zapraszali mnie na wspólne wyjścia, a ja bez przerwy ich zbywałem. Dom zamieniłem w melinę, wiedząc, że matka urwie mi łeb, jak tylko to zobaczy. Jutro miała wrócić z wernisażu, więc postanowiłem nieco posprzątać. Czyli krótko mówiąc zatrudniłem firmę sprzątającą, która ogarnęła cały ten syf. Ja zająłem się sobą. Po miesiącu codziennego zatapiania smutku w alkoholu moja skóra była szara. Sine wory pod oczami rozciągały się niemal do połowy policzków, a włosy wręcz błagały o wizytę u fryzjera.

Pogoda była ponura, na szczęście ani trochę nie przeszkadzało mi to w porannym bieganiu. Wróciłem cały przemoczony, ale moje samopoczucie było zdecydowanie lepsze. Po domu krzątały się panie, które doprowadzały mój dom do ładu. Musiał lśnić przed powrotem Mirandy. Wziąłem szybki prysznic i porządnie wyszczotkowałem zęby, a następnie wybrałem się do fryzjera. Ulice Riverside świeciły pustkami, co w zasadzie mnie nie dziwiło. Nikt normalny nie wychodził z domu w taką pogodę, a pozostali zdążyli już dotrzeć do pracy, czy też szkoły. Mijałem właśnie Riverside High School i coś w mojej głowie podpowiedziało mi, aby zwolnić i zwrócić wzrok w tamtą stronę.

The mess inside me | MESS #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz