Nawet nie wiem, kiedy minęły te dwa miesiące. Zdążyłem się pogodzić z tym, że Todo zostawił mnie z dzieckiem. Jednak wcale nie jestem sam – moi przyjaciele pomagają mi na każdym kroku, a o dziwo, Kacchan stał się moim największym wsparciem. Przez ostatnie miesiące bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Właściwie blondyn właśnie przenosi wszystkie moje rzeczy ze swojego auta do mojego nowego mieszkania na ósmym piętrze. Biedaczyna, pomógłbym mu, ale cóż, jestem w ciąży.
-Deku, ile ty masz tych gratów?-powiedział załamany alfa, z którego spływał pot.
-Większość to książki i rzeczy, które i tak pewnie się nie przydadzą, ale jakoś nie mogłem się z nimi rozstać.- odpowiedziałem, próbując ukryć rozbawienie. Bakugo westchnął ciężko, odkładając kolejne pudło na podłogę w salonie.
-Powinienem cię za to zamordować, ale nie mogę, bo jesteś w ciąży.-Usiadłem na kanapie, czując, jak moje ciało domaga się odpoczynku.
-Dziękuje ci Kacchan za twoją pomoc, naprawdę to doceniam.- Bakugo spojrzał na mnie z miękkim wyrazem twarzy, choć starał się to ukryć.
-Daj spokój, Deku. Zawsze tu będę, żeby ci pomóc. Nawet jeśli muszę wchodzić na ósme piętro z toną gratów.- Śmiałem się, czując, jak między nami rośnie niewypowiedziana więź. To było coś, czego wcześniej nie dostrzegałem – jego lojalność i wsparcie. Przez te dwa miesiące, pomimo wszystkich trudności, odkryłem, że Kacchan naprawdę się o mnie troszczy.
-Może zrobię ci herbatę? Albo coś do jedzenia?- zaproponowałem, próbując się podnieść z kanapy.
-Siedź na tyłku, Deku. Ja się tym zajmę. Ty masz odpoczywać.- powiedział Bakugo stanowczo, kierując się do kuchni. Kilka minut później wrócił z dwoma kubkami herbaty i miską pełną ciasteczek.
-Masz, bo jeszcze padniesz z głodu.- mruknął, podając mi jeden z kubków.
-Dzięki, Kacchan.- powiedziałem, biorąc łyk gorącej herbaty. -Wiesz, nie musisz być taki surowy cały czas.
-Mhm.- odpowiedział, siadając obok mnie. -Taki już jestem. A teraz jedz, bo serio mi tu padniesz.- Przygryzłem ciasteczko, czując, jak kruszy się pod zębami.
-Masz jakieś plany na resztę dnia?- zapytałem.
-Muszę wrócić do domu i trochę posprzątać.- odpowiedział, przeżuwając swoje ciasteczko. -Ale najpierw muszę skończyć wnoszenie twoich gratów.
-Nie musisz robić wszystkiego sam. Mogę ci pomóc.
-Deku, mówiłem, że masz odpoczywać. Jak coś sobie zrobisz, to dopiero będzie problem.- powiedział z nieznacznym uśmiechem.
-Wiem, wiem.- westchnąłem, odkładając kubek na stolik. -Ale czuję się dziwnie, kiedy nic nie robię.
-To zajmij się czymś, co nie wymaga podnoszenia ciężkich rzeczy. Może poukładaj te swoje książki, jeśli już musisz coś robić.- zaproponował.
-Dobry pomysł.- przyznałem, wstając ostrożnie. -Ale najpierw skończę herbatkę.
Bakugo tylko przewrócił oczami, ale nie powiedział nic więcej. Wiedziałem, że martwi się o mnie, nawet jeśli nie chciał tego okazywać wprost. Usiadłem z powrotem na kanapie, delektując się ciepłem herbaty i obecnością mojego przyjaciela.
Kilka minut później skończyłem herbatę i spojrzałem na Bakugo.
-Wiesz co, Kacchan? Mam ochotę na lody z frytkami.- Bakugo uniósł brew.
-Lody z frytkami? Serio, Deku?
-Tak, lody z frytkami. Takie ciepłe, słone frytki z zimnymi lodami waniliowymi. To brzmi tak dobrze.- dodałem, czując, jak ślina napływa mi do ust na samą myśl.
-O boże to są te zachcianki ciążowe?-zapytał Bakugo z lekkim uśmiechem.
-Może i są, ale naprawdę mam na to ochotę. No proszę, Kacchan, nie bądź taki.- odpowiedziałem, robiąc błagalną minę.- Bakugo westchnął ciężko.
-Dobra, dobra. Ale nie ma w tym domu ani lodów, ani frytek. Muszę iść do sklepu. Siedź tutaj i nie ruszaj się nigdzie.
„Dzięki, Kacchan. będę grzecznie czekał.- odpowiedziałem, siadając z powrotem na kanapie. Bakugo narzucił na siebie kurtkę i skierował się do drzwi.
-Wracam za chwilę. Jakbyś czegoś jeszcze chciał, to teraz jest moment, żeby powiedzieć.
-Nie, to wszystko. Dziękuję!- odpowiedziałem, patrząc, jak znika za drzwiami. Usiadłem na kanapie, próbując zająć czymś czas. Przypomniałem sobie o pudełkach, które trzeba było rozpakować. Pomyślałem, że może zacznę układać książki na półkach. Wstałem ostrożnie i podszedłem do jednego z pudełek, zaczynając układać książki na nowym regale. Po kilkunastu minutach usłyszałem, jak drzwi się otwierają. Bakugo wszedł z dwoma siatkami pełnymi zakupów.
-Jestem. Masz swoje frytki i lody.- powiedział, kładąc siatki na kuchennym blacie.
-Dzięki, Kacchan! Naprawdę nie musiałeś.- powiedziałem, podchodząc do kuchni.
„Mhm. Nie musiałem, ale by potem się obrażał na cały świat- odpowiedział, wyciągając frytki i lody z siatek. Szybko przygotował frytki, a ja patrzyłem, jak umieszcza je w piekarniku. W międzyczasie, wyjął lody z zamrażarki i postawił na blacie.
-No dobra, za chwilę będą gotowe.- powiedział, odwracając się do mnie. -Masz jeszcze jakieś inne zachcianki?
-Nie, na razie to wszystko. Dziękuję, Kacchan.-odpowiedziałem, siadając przy stole. Po kilku minutach frytki były gotowe. Bakugo wyciągnął je z piekarnika, ułożył na talerzu i postawił obok dużą miskę lodów waniliowych.
-Proszę bardzo, twoje lody z frytkami. Smacznego, Deku.- powiedział, siadając naprzeciwko mnie.
-Dzięki!- odpowiedziałem, zaczynając jeść. Słone, chrupiące frytki w połączeniu z zimnymi, słodkimi lodami smakowały wyśmienicie. -To naprawdę jest dobre!- Bakugo patrzył na mnie z uśmiechem.
-Cieszę się, że ci smakuje. Mam nadzieję, że teraz nie będziesz marudzić przez jakiś czas.
-Obiecuję, że nie będę.- powiedziałem, jedząc dalej z apetytem.
-Mhm.- mruknął Bakugo, patrząc na mnie z ciepłym wyrazem twarzy.
ִֶָ𓂃 ࣪˖ ִֶָ🐇་༘࿐
-Kacchan, co powiesz na to, żebyś został na noc? Jesteś zmęczony, a ja mam trochę miejsca.-Bakugo spojrzał na mnie sceptycznie.
-Na noc? No nie wiem, Deku...
-Proszę, Kacchan. Mi i dziecku będzie raźniej.-dodałem, patrząc na niego błagalnym wzrokiem. Bakugo westchnął.
-Dobra, dobra. Zostanę. Ale nie marudź mi potem.- Wieczorem usiedliśmy na kanapie, żeby obejrzeć film. Wybraliśmy lekką komedię, żeby się zrelaksować po całym dniu pracy. Siedziałem obok Bakugo, ciesząc się jego obecnością. Po pewnym czasie poczułem, że zaczynam marznąć. Wtuliłem się głębiej w koc, ale to niewiele pomogło. Spojrzałem na Bakugo, który wydawał się być całkowicie pochłonięty filmem.
-Kacchan?- zacząłem niepewnie.
-Hmm?-odpowiedział, nie odrywając wzroku od ekranu.
-Czy mogę się do ciebie przytulić? Mi i bobaskowi jest zimno.- powiedziałem, lekko drżąc. Bakugo spojrzał na mnie zaskoczony, ale po chwili jego wyraz twarzy złagodniał.
-Dobra, chodź tutaj.- powiedział, otwierając ramiona. Uśmiechnąłem się i przysunąłem bliżej, wtulając się w jego bok. Czułem jego ciepło, które momentalnie mnie ogrzało. Jego ramiona były silne i ochronne, a ja czułem się bezpiecznie jak nigdy dotąd.
-Dziękuję, Kacchan, jesteś taki cieplutki.- powiedziałem cicho, zamykając oczy.
-Nie ma sprawy, Deku. Tylko nie zasypiaj na mnie, bo nie widzi mi się zanosić cię do pokoju.- odpowiedział z uśmiechem, delikatnie ściskając moje ramię. Siedzieliśmy tak przez resztę filmu, a ja czułem się szczęśliwy i spokojny.
₍⑅ᐢ..ᐢ₎
Lody z frytkami są pyszne
CZYTASZ
Fragile Bonds BakuDeku
FanfictionW nowoczesnym mieście, gdzie społeczność jest podzielona na alfy, omegi i bety, losy Izuku Midoriya i Katsukiego Bakugou splatają się na nowo w nieoczekiwanych okolicznościach. Izuku, utalentowany omega, pracuje jako architekt wnętrz, specjalizujący...