Rozdział IV

253 36 2
                                    

Siedziałam na podłodze swojego pokoju opierając się o skraj materaca. Płakałam. Od dawna nie pozwalałam sobie na tak długą chwilę słabości jak dziś. Nie do końca wiedziałam czemu wylałam tyle łez. Chyba po prostu wszystko mnie po prostu przytłoczyło. Smutek bardzo długo trzymany w sobie po śmierci mamy, rozpoczęcie studiów i spotkanie mafiozy. Wszystko wreszcie się skumulowało.

Chciałam włączyć piosenkę Myslovic, jak zawsze kiedy miałam doła, ale nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Zmusiłam się do wstania. Lekko przetarłam, rękawem bluzy, łzy z twarzy i podeszłam od drzwi.  Stała za nimi Elena. Zapomniałam że umówiłyśmy się dziś.

- Co się stało? - zapytała natychmiast

Nie lubiałam się pokazywać nikomu w takim stanie. Nawet mama mnie tak nie widziała. Tylko Isa i babcia.

- Nic - odpowiedziałam udając obojętność
- Nie mamy pięciu lat. Obie wiemy że nikt by ci nie uwierzył, popatrz na siebie - popatrzyła mi w oczy z zdenerwowaniem
- Mówię że nic - Może zachowywałam się jakbym jakbym była nie dojrzałą dziesięciolatką, ale nie obchodziło mnie to.
- Chodzi o twoja mamę ?
Rozpłakałam się ponownie. Elena szybko mnie objęła.
- Nie tylko - mówiłam z przerwami na płacz  - Ale też. Chyba.. najbardziej. Wiesz. Jakby... Czuję się źle z tym że nie przeżyłam żałoby po niej. Wiesz każdy by się pogrążył i w ogóle. A... Ja się zachowałam. Jakby mnie to... Ani trochę nie zabolało
- To nic złego - przytuliła mnie - Też nie dawno pochowałam mamę. Jakiś rok temu. Nie przeżywałam tego bardzo. Przynajmniej nie było po mnie widać. Z perspektywy czasu wiem że była to dla mnie ogromna starała. Zmieniła mnie. Zabiła jakąś cząstkę mnie. Najgorsze było to... - teraz łzy też nabrały się do jej oczu - że umarła, gdy byłyśmy pokłócone. Powiedziałam jej okropne słowa. - uspokoiła się - Nie pogodziłam się z tym jeszcze, ale nauczyłam się z tym żyć, ty też nauczysz.
- Ale ja niewiem... Czuję  się jakby nic się nie stało. I nie rozumiem tego - załkałam głośno - chciałabym żebym popadła w smutku, to się należy mamie.
- Wiesz myślę że przeszłaś na tyle dużo, że po prostu się przyzwyczaiłaś. Nie chodzi że do śmierci. Bo nie mówię, z tym się nie da pogodzić, ale chodzi mi o to że straciłaś tyle osób, że przyzwyczaiłaś się do straty. Że strata jest obecna w twoim życiu i każdą będziesz przeżywać słabiej, co nie znaczy że osoba, którą tracisz nie była dla ciebie ważna. To nic złego
- Nie da się „przyzwyczaić". Za każdym razem to nowe doświadczeni. Może straciłam nie jedną osobę, ale nigdy nie straciłam mamy, każda strata jest inna nie da się przyzwyczaić - na twarzy Eleny pojawił się grymas ból
- No, ale mogłaś się nauczyć przeżywać żałobę, wewnątrz siebie. Widzisz te z pozoru najsilniejsze osoby, skrywają w sobie najwięcej bólu. Kryją go w sobie, a on zjada je od środka , niczym pasożyt. Myślę że obie należymy do tych osób. Jest to niesamowita cecha, jestem w pewnym sensie z niej dumna, ale jest to zdecydowanie bardzo zła cecha. Umiem ci to powiedzieć ale wiem że trudno coś z tym zrobić - przytuliłam ją mocno
- Nie chce tak żyć Elena. Czemu ona musiała zginąć?! Czemu musimy rozmawiać o stracie? Ja nie chce o niech rozmawiać - zapłakałam jaszcze mocniej - ja po prostu nie chce jej. Nie chce rozumiesz ?! Czemu ona musi mnie dotykać ?! Kogo mi jeszcze zabiorą?! Czemu? - Elena trzymała mnie mocno
- Nie wiem - powiedziała zrezygnowanie - może... może, ktoś kto za to odpowiada, wie że  ty sobie z tym poradzisz

Siedziałyśmy chwilę w ciszy. Nie przeszkadzało nam to. Trochę się uspokoiłam. Popatrzyłam w oczy Eleny. Jej spojrzenie było pełne bólu i cierpienia, choć zakrywała je fałszywa zasłona obojętności. Zastanawiałam się co przeszła. Czułam że jej historia jest tragiczniejsza od mojej. Tylko jaka? Wiedziałam że nie powie mi po prostu. Nie otworzy się przede mną, w przeciwieństwie do mnie. Wiedziałam że zbyt dużo jej powiedziałam. Nie ufałam zazwyczaj za ludziom. Nie rozumiałam czemu się tak obnażyłam, przecież życie pokazało mi by nie mówić nikomu zbyt wiele, ale jakoś dziś nie wiedzieć czemu złamałam swoje zasady.

Gdy już całkowicie się uspokoiłam. Stwierdziłyśmy ze chcemy oglądać film. Pół godziny przeglądałyśmy Disney+, Netflix, HBO i nic nie znalazłyśmy. Fascynujące do jak wielu filmów człowiek ma dostęp, a i tak nie może nic wybrać. Postanowiliśmy na zawsze dobry wybór: Krainę Lodu. Zmusiłam Elenę do oglądania wersji polskiej. Może i włoski to piękny język oraz piosenki brzmią w nim pięknie, ale nie w przypadku tego filmu. Ta bajka sama w sobie to niesamowite dzieło, ale piosenki tym bardziej. A w polskiej wersji to najwspanialsza rzecz na świecie. Kasia Łaska miała niesamowity głos.

Cattiva Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz