Rozdział 7

6 1 0
                                    

Byłam w niebie! Od razu zadzwoniłam do przyjaciół z Australii by wszystko im opowiedzieć. Zaczęłam od samego początku. Opowiedziałam im o wypadku, śpiączce, całym moim spacerze i o tym jak znalazłam ulotkę. Szczerze zdziwił mnie fakt, że oni cały czas z wypiekami na twarzy śledzili każdy mój ruch, gestykulację i słowa, w które ubierałam moją historię.

— Do Łodzi?! Anastazja, ach ja nigdy tam nie byłam! — Stwierdziła chichocząc Luiza a ja zdążyłam się jedynie uśmiechnąć ponieważ czekało na mnie już kolejne pytanie.

— Ale naprawdę miałaś tak groźny wypadek? — Nikt im wcześniej nie powiedział by nie martwili się na zapas. Julek dopytywał o to co chwilę, nie dowierzał, że po tym wszystkim mama zgodziła się na szkołę na drugim końcu Polski .

— Naprawdę! — Ta miła chwila w mgnieniu oka zamieniła się w koszmar. Moja uśmiechnięta twarz w ułamku sekundy się zmieniła. Z początku radość i ekscytacja przerodziły się w strach.

Nagle poczułam ból, usłyszałam krzyki, ten sam pisk opon i... ciszę. W mojej głowie zaczęły się odtwarzać sceny z tamtego dnia. Zupełnie jakby ktoś włączył płytę CD. Nie byłam jeszcze gotowa ani na powrót na salę, ani na wyjście na dłużej z moich bezpiecznych czterech ścian.

Idąc po ulicy popadałam w paranoję a gdy jakieś auto przekroczyło dozwoloną prędkość na danym obszarze nawet minimalnie albo tylko koło mnie przejeżdżało zaczynało kręcić mi się w głowie i zaczynało mi się ciężko oddychać.

Krzyczeli do mnie. Pytali co się dzieje a ja nie byłam w stanie nic zrobić. Z wypełnionych słoną cieczą oczu kapało coraz więcej łez. Byłam w jakiejś dziwnej hipnozie, z której nie było ucieczki.

Ten napad paniki nie był moim pierwszym ale z pewnością najsilniejszym. Mimo wszystko postanowiłam, że mama się nie dowie. Nie chciałam dodatkowo jej martwić. Musiałam się otrząsnąć.

— Muszę kończyć. — Powiedziałam wycierając dłonią mokrą od łez twarz. — Mama mnie woła. — Pomachałam im na pożegnanie i zamknęłam laptopa.

No dobra, nie powinnam kłamać ale musiałam zrobić coś by uniknąć niewygodnych pytań.

Położyłam się na łóżku. Jeszcze kilka dobrych minut cała drżałam. Udało mi się ochłonąć dopiero jak zasnęłam.

Mijały kolejne godziny. Słyszałam tylko tykanie zegara. Kręciłam się z boku na bok i robiłam wszystko żeby się nie obudzić. Wiedziałam, że tylko w ten sposób będę mogła odpocząć od moich myśli i od samej siebie.

„Już jutro zacznę nowe życie w nowym miejscu. Koniec ery smutków. Teraz będzie tylko lepiej. Dostałam szansę i zamierzam wykorzystać ją w stu procentach."

Wolno otworzyłam oczy kierując wzrok ku niedomykającej się przez nadmiar ubrań walizce w kolorową kratkę.

Droga do sukcesuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz