— Już jestem! — Byłam tak podekscytowana, że nawet go nie zauważyłam. — Zwarta i gotowa! TATA? Ale co ty tu robisz?
Nie rozumiałam tego, on naprawdę przyjechał z drugiego końca świata, żeby się ze mną pożegnać. To był dla mnie wielki szok ale jeszcze bardziej zdziwił mnie fakt, że on i mama siedzieli koło siebie tak spokojnie. Przed rozwodem, w domu nie było cichych pięciu minut bo cały czas się o coś kłócili.
— Przecież nie mogłem zawieść mojej wojowniczki. Gotowa?
— Jak nigdy. — odpowiedziałam bez zawahania. — Wezmę tylko walizkę i możemy jechać.
— Poczekamy na Ciebie w samochodzie. Klucze leżą na stolę w kuchni. — Powiedziała mama przekraczając próg domu z ostatnimi pudłami w ramionach.
Żwawym krokiem ruszyłam w stronę serca każdego Polskiego domu.
Po raz ostatni stałam w marmurowej kuchni. Nigdy za nią nie przepadałam, więc cieszył mnie fakt, że ta przytłaczająca nowoczesność nie pojedzie ze mną.
Rozległ się piękny brzęk kluczy a ja niczym Gerwazy z „Pana Tadeusza" w ręce dzierżyłam pęk metalowych symboli wolności.
— Już jestem.
Ten dzień pokazał jak pojemny jest bagażnik naszego samochodu. Wciąż jestem pełna podziwu, że mimo tego, że był wypełniony po brzegi zdołałam dopchać do niego jeszcze walizkę.
— Walizka, papiery, koc, pudła... wygląda na to, że mam wszystko, więc możemy wyruszać.
Szkoda tylko, że nie mogłam pożegnać się z Brajanem. Ostatnio zaczął studiować, więc nie bywał u nas już tak często jak wcześniej.
Siedziałam wpatrzona w okolice, które tak dobrze znałam a teraz wydawały mi się tak obce.
— Anastazja! — Nie wiem ile razy mama musiała do mnie krzyczeć by wyrwać mnie z tego transu ale w końcu jej się udało. — Co cię tak pochłonęło? — Zapytała z uśmiechem
— Żegnam się z okolicą.
Muzyka w moich słuchawkach przekazywała wibracje wzdłuż mojego ciała, od czubka głowy do samych palców u stup.
Przejeżdżaliśmy koło biblioteki, stołów do ping-ponga, sklepów. To wszystko było tylko chwilowe, mierzalne i przemijalne. To tylko miejsca... ale te miejsca i ludzie z którymi tu byłam to fundamenty wspomnień, które ukształtowały mnie jako człowieka i sprawiły, że jestem tym kim jestem.
Wszystko zaczęło się zmieniać. Przestawałam poznawać miejsca dookoła. Wyjechaliśmy z miasta. Byliśmy coraz dalej i dalej.
Teraz patrzyłam na leżące na fotelu obok podanie do szkoły. To wszystko miało wyglądać inaczej... a przynajmniej... taki był plan. Czasem myślę, że to nawet lepiej, że niektóre z naszych pragnień i marzeń pozostają tylko w naszej głowie i sercu, bo co by było gdyby to wszystko stało się naprawdę? Nie było by mnie tutaj... być może nawet wcale by mnie nie było. Nie siedziałabym, tym razem, na tylnym siedzeniu i nie przeżywałabym tego wszystkiego. Gdybym w tedy się poddała... Ktoś czuwa nas naszym losem i bardzo nas kocha.
CZYTASZ
Droga do sukcesu
AventuraKsiążka jest o tematyce trudnej. Opisuje ona przeżycia wewnętrzne Anastazji (Locki) po ciężkiej chorobie, jej powrót do pełnej sprawności. W między czasie dziewczyna zmienia szkołę. Czy będzie jej tam dobrze? Co przyniosą nowe znajomości? Czy zdoła...