Rozdział 11

0 0 0
                                    

Odłożyłam na półkę nad łóżkiem ostatnią książkę i sięgnęłam do walizki po zdjęcie w ramce. Było to zdjęcie zrobione w jak dotąd najlepszym półroczu szkolnym w moim życiu. Po rozwodzie rodziców wyjechałam na pół roku, na wymianę go Australii gdzie mieszkałam z tatą. Ja, Julek i Luiza – cali mokrzy trzymaliśmy w rękach deski surfingowe. Piękna plaża i ocean w tle dodawały wyjątkowego i niepowtarzalnego klimatu.

Nagle drzwi do pokoju otworzyły się a w ich powiększającej się szparce ukazała się wysoka i bardzo szczupła brunetka o krótkich włosach. Miała na sobie koszulkę z Marvela która mimo swojego czerwonego koloru pasowała do fioletowej spódniczki, bucików i białych, ozdobnych, długich skarpetek.

— O mój Boże! Ty pewnie jesteś Anastazja! Ja jestem Sofia, ale mów mi proszę Sofi.

Dziewczyna była bardzo podekscytowana co bardzo mnie zdziwiło. Myślałam, że nie specjalnie się ucieszy, że musiała zmienić pokój, żeby móc się mną „zajmować". Mną – osobą, która ma naprawdę wiele wad i jest jakby nie patrzeć jeszcze trochę dzieckiem. Bardzo nie chciałam żeby ludzie tak na mnie patrzyli ale pocieszałam się tym, że niektóre rzeczy są po prostu nieuniknione.

„Okej, teraz tylko nie powiedz jakiejś głupoty...", „Każde zdanie dokładnie przemyśl" – upominałam się w myślach.

— Hej! Możesz mówić mi Locka.

„Jezus, Maria, to zdanie było tak beznadziejne. Dobra nie zbłaźnij się bardziej i będzie dobrze."

— Znalazłaś liściki ode mnie?

— Tak, były wspaniałe, nie pamiętam żeby ktokolwiek gdziekolwiek tak mnie przyjął.

— Jesteś urocza. —Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko — Chodź, przedstawię ci kogoś!

Pokiwałam głową i ruszyłam za Sofi. Prowadziła mnie przez piękny, długi korytarz w stylu Stanisławowskim. Na ścianach, w ślicznych ramach wisiały bogato zdobione obrazy.

— Locka, poznaj Michaelę, Saanvi i Micami!

Moją uwagę przykuła najbardziej dziewczyna o jasnych, delikatnie kręconych włosach. Mimo tego, że nie miała stereotypowego mocnego makijażu, czuć było, że w jej żyłach płynie rockowa krew.

— Cześć. — Starałam się wypaść jak najlepiej i nie odrazić od razu nowych znajomych.

W ciągu ułamku sekundy, świat zawirował. Wszystko się rozmazało. Poczułam niewyobrażalny ból, którego źródła nie jestem w stanie określić. Usłyszałam głos — mój głos.

Poczułam dotyk, który pozwolił mi ustać.

— Biegnę po pielęgniarkę!

— Zaczekaj Sofi. A jeśli to...

— Sugerujesz że może mieć...

— Nie wykluczone. Nikt nie może się dowiedzieć.

Nie miałam pojęcia o co chodzi.

Droga do sukcesuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz