Rozdział 10 : ,,Obiecałem sobie już nigdy nie być słabym..."

64 6 48
                                    

Uwaga!
Owy rozdział pokazuje dość psychopatyczne zachowania i myśli bohaterów, które raczej nie są przeznaczone dla osób poniżej 13 roku życia czy osób szczególnie wrażliwych. Polecam pominąć owe sceny i po prostu czytać dalej. Jednak jeżeli zdecydujesz się na zapoznanie się z owymi scenami, robisz to na własną odpowiedzialność!

Usiadłem nieco wygodniej na posłaniu, słysząc rewelacje owego zastępcy tej grupy. Muszę przyznać, że jednak te patyki do czegokolwiek się przydały. Chociaż była noc, a moją pierwotną wizją było dość szybkie zaśnięcie, natychmiast po tym co usłyszałem, uległa ona zmianie.

— Naprawdę?

— No wiem, że dość dziwnie to brzmi, ale tak — kocur mimo wszystko wydawał się być zlękniony, rozmawiając ze mną. Chyba powoli zaczynał rozumieć, w co on i jego liderek wpakowali swoją grupę. Powiem szczerze; Blizna i my wszyscy to takie pasożyty, których głównym celem jest wykorzystać podległe sobie ofiary w każdym możliwym aspekcie.

— Czekaj, kiedy to się stało?

— O zachodzie słońca te koty napadły na nasz patrol. Zabili dwójkę, a resztę dość brutalnie poranili... Wiem, że tylko wy możecie cokolwiek im zrobić... Proszę — może i byłem ważniejszy od niego i od zdecydowanej większości tutejszych idiotów, jednak musiałem przekazać to wszystko Bliźnie. Co by nie mówić, to on jest tutaj liderem.. A mówiąc o nim... Moje uczucia nadal były bardzo silne co do niego. Tak bardzo chciałem przyszpilić go do jakiegoś drzewa, podotykać jego sierść, móc ponownie zostać przez niego zauważony. Szczerze mówiąc, czułem się z tym źle. W końcu jeszcze dzisiaj wyznałem Kwiatce, że ją kocham.. Miłość to jednak trudna sprawa.

— Posłuchaj — w momencie zamilkł. Dopiero też sobie uświadomiłem, że przecież to dzięki mnie ktoś tam z jego krewnych nie został skrzywdzony przez tych durni z mojego klanu. Chyba o tą jedną kotkę chodziło, chociaż tak naprawdę nie miałam zielonego pojęcia. Nie interesowały mnie imiona tych patyków — Dobrze, że mówisz, ale ja i tak niewiele z tym zrobię. Muszę iść z tym do naszego lidera i dopiero on powie czy zainteresujemy się tą sprawą. Więc też nie wyobrażaj sobie za dużo — stwierdziłem, że nie będę go okłamywał. Co by to dało? Nic. Może jedynie marną nadzieję. A aktualnie nawet tego nie chciałem z nimi zostawiać.

— A nie możesz...

— NIE, NIE Mogę — warknąłem dosadnie. Powoli zaczynał działać mi na nerwy — Zrozum do jasnego pioruna, że ja też nie jestem cudotwórcą! Pewne rzeczy mogę rozplanować inaczej, a inne nie! I ta sprawa należy do tych ,,innych" — dość głośno wyrażałem swoją frustrację.

— Rozumiem — mruknął cicho i ruszył do wyjścia. Jednak to tylko jeszcze bardziej podniosło poziom mojego gniewu.

— CZY POZWOLIŁEM CI ODEJŚĆ?! — wrzasnąłem na niego i to tak głośno, że aż położył uszy po sobie. Co ciekawe, odwrócił się w moją stronę i starał się nie pokazywać, jak bardzo się boi. Phi, na marne. Przede mną takie rzeczy nigdy się nie ukryją.

— N-n-nie...

Na przodków, jak on mnie wkurzył. Aż nabrałem ochoty na dokonanie jakieś rzezi. Dlaczego oni do jasnego pioruna muszą być tacy głupi i słabi? Nawet ta żałosna zdrajczyni w momencie swojej zdrady była bardziej pewniejsza! Jakich myśmy durniów zajęli?!

— Trzymaj mnie ktoś, bo go zaraz zabiję — wbiłem pazury w ziemię przepełniony furią — Dlaczego wy wszyscy jesteście tacy głupi?! Każdy, powtarzam KAŻDY na waszym miejscu zrobiłby wszystko, aby tylko nie pozwolić na to, co właśnie z wami robimy! Nawet te bezużyteczne klany starały się nam przeciwstawić, a je ograniczały jeszcze te ich zbędne zasady i jakiekolwiek emocje! A wy?! Nie dość, że nie umiecie uporać się z problemami, jakie męczą waszą grupę, to jeszcze jesteś dostatecznie słaby, pozwalając przejąć mi kontrolę nad tym wszystkim! Kto cię na przodków mianował zastępcą waszego równie słabego lidera?! — Oczywiście, że moje zagranie nie było przypadkiem. Wynikało ono z mojej wściekłości, jednak także chęci wejścia mu na głowę. Widziałem, jak bardzo słabnie od każdego, wypowiedzianego przeze mnie słowa. Jednak czułem satysfakcję z tego powodu. Ahhh, kto nie lubi dominować nad swoją ofiarą?

Losy Klanu Śmierci (S) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz