Uwaga!
Owy rozdział pokazuje dość psychopatyczne zachowania i myśli bohaterów, które raczej nie są przeznaczone dla osób poniżej 13 roku życia czy osób szczególnie wrażliwych. Polecam pominąć owe sceny i po prostu czytać dalej. Jednak jeżeli zdecydujesz się na zapoznanie się z owymi scenami, robisz to na własną odpowiedzialność!Usiadłem nieco wygodniej na posłaniu, słysząc rewelacje owego zastępcy tej grupy. Muszę przyznać, że jednak te patyki do czegokolwiek się przydały. Chociaż była noc, a moją pierwotną wizją było dość szybkie zaśnięcie, natychmiast po tym co usłyszałem, uległa ona zmianie.
— Naprawdę?
— No wiem, że dość dziwnie to brzmi, ale tak — kocur mimo wszystko wydawał się być zlękniony, rozmawiając ze mną. Chyba powoli zaczynał rozumieć, w co on i jego liderek wpakowali swoją grupę. Powiem szczerze; Blizna i my wszyscy to takie pasożyty, których głównym celem jest wykorzystać podległe sobie ofiary w każdym możliwym aspekcie.
— Czekaj, kiedy to się stało?
— O zachodzie słońca te koty napadły na nasz patrol. Zabili dwójkę, a resztę dość brutalnie poranili... Wiem, że tylko wy możecie cokolwiek im zrobić... Proszę — może i byłem ważniejszy od niego i od zdecydowanej większości tutejszych idiotów, jednak musiałem przekazać to wszystko Bliźnie. Co by nie mówić, to on jest tutaj liderem.. A mówiąc o nim... Moje uczucia nadal były bardzo silne co do niego. Tak bardzo chciałem przyszpilić go do jakiegoś drzewa, podotykać jego sierść, móc ponownie zostać przez niego zauważony. Szczerze mówiąc, czułem się z tym źle. W końcu jeszcze dzisiaj wyznałem Kwiatce, że ją kocham.. Miłość to jednak trudna sprawa.
— Posłuchaj — w momencie zamilkł. Dopiero też sobie uświadomiłem, że przecież to dzięki mnie ktoś tam z jego krewnych nie został skrzywdzony przez tych durni z mojego klanu. Chyba o tą jedną kotkę chodziło, chociaż tak naprawdę nie miałam zielonego pojęcia. Nie interesowały mnie imiona tych patyków — Dobrze, że mówisz, ale ja i tak niewiele z tym zrobię. Muszę iść z tym do naszego lidera i dopiero on powie czy zainteresujemy się tą sprawą. Więc też nie wyobrażaj sobie za dużo — stwierdziłem, że nie będę go okłamywał. Co by to dało? Nic. Może jedynie marną nadzieję. A aktualnie nawet tego nie chciałem z nimi zostawiać.
— A nie możesz...
— NIE, NIE Mogę — warknąłem dosadnie. Powoli zaczynał działać mi na nerwy — Zrozum do jasnego pioruna, że ja też nie jestem cudotwórcą! Pewne rzeczy mogę rozplanować inaczej, a inne nie! I ta sprawa należy do tych ,,innych" — dość głośno wyrażałem swoją frustrację.
— Rozumiem — mruknął cicho i ruszył do wyjścia. Jednak to tylko jeszcze bardziej podniosło poziom mojego gniewu.
— CZY POZWOLIŁEM CI ODEJŚĆ?! — wrzasnąłem na niego i to tak głośno, że aż położył uszy po sobie. Co ciekawe, odwrócił się w moją stronę i starał się nie pokazywać, jak bardzo się boi. Phi, na marne. Przede mną takie rzeczy nigdy się nie ukryją.
— N-n-nie...
Na przodków, jak on mnie wkurzył. Aż nabrałem ochoty na dokonanie jakieś rzezi. Dlaczego oni do jasnego pioruna muszą być tacy głupi i słabi? Nawet ta żałosna zdrajczyni w momencie swojej zdrady była bardziej pewniejsza! Jakich myśmy durniów zajęli?!
— Trzymaj mnie ktoś, bo go zaraz zabiję — wbiłem pazury w ziemię przepełniony furią — Dlaczego wy wszyscy jesteście tacy głupi?! Każdy, powtarzam KAŻDY na waszym miejscu zrobiłby wszystko, aby tylko nie pozwolić na to, co właśnie z wami robimy! Nawet te bezużyteczne klany starały się nam przeciwstawić, a je ograniczały jeszcze te ich zbędne zasady i jakiekolwiek emocje! A wy?! Nie dość, że nie umiecie uporać się z problemami, jakie męczą waszą grupę, to jeszcze jesteś dostatecznie słaby, pozwalając przejąć mi kontrolę nad tym wszystkim! Kto cię na przodków mianował zastępcą waszego równie słabego lidera?! — Oczywiście, że moje zagranie nie było przypadkiem. Wynikało ono z mojej wściekłości, jednak także chęci wejścia mu na głowę. Widziałem, jak bardzo słabnie od każdego, wypowiedzianego przeze mnie słowa. Jednak czułem satysfakcję z tego powodu. Ahhh, kto nie lubi dominować nad swoją ofiarą?
CZYTASZ
Losy Klanu Śmierci (S)
FanficNikt z Klanu Śmierci się tego nie spodziewał. Atak na wrogów, zdrada, porażka i wygnanie. Nawet Blizna, który zawsze ma wszystko pod kontrolą, wydaje się zupełnie nie kontrolować swoich pobratymców. Mimo to, bierze się w garść i robi co w swojej moc...