Przyjaciele

23 5 8
                                    

Rysował niesamowicie, tego nie można mu było odmówić. Pół lekcji patrzyłam, jak szkicował w tym swoim notesiku. W naukę rysowania musiał włożyć masę pracy, chyba że po prostu miał talent.

Nawałnicę i Lady Wifi rozpoznałam od razu, siebie prawdopodobnie przedstawił jako tego super-bohatera, ale ta dziewczyna... Czy to była Marinette? Zerknęłam w jej stronę. Siedziała dwie ławki przede mną, postawiła się Chloé i usiadła tam, gdzie wcześniej, jak sądziłam. Po cichu jej gratulowałam, choć wciąż teoretycznie się nie pogodziłyśmy. Adrien chyba ją polubił, ale ja nie zamierzałam zapomnieć o jej zachowaniu tak szybko. Wydawała się raczej miła, lecz wolałam uważać.

Czyżby Nate'owi podobała się Marinette? Byłoby to trochę dziwne, jednak nie mogłam tej opcji wykluczyć. W końcu rysował scenę, w której ratował ją przed zakumizowanymi złoczyńcami. Odrobinę mnie to bawiło, musiałam przyznać.

— Ładnie rysujesz — powiedziałam w końcu, gdyż nic lepszego nie przyszło mi do głowy. Ten najpierw podskoczył na swoim miejscu, a potem zaczął nerwowo zasłaniać rysunki rękami.

— T...ty je widziałaś? — speszył się.

— Siedzę obok ciebie w ławce, trudno by było ich nie zauważyć — rzuciłam rozbawiona — nie musisz ich zakrywać, są niesamowite.

— Nie, ja tylko...

— Nathaniel, co ty tam znowu rysujesz? — Znikąd pojawiła się nauczycielka. Podniosła ona jeden z rysunków chłopaka, po czym kontynuowała: — Przez te swoje idiotyczne bazgroły masz same jedynki od góry do dołu.

— E... Przepraszam.

— Żadne „przepraszam", tylko marsz do gabinetu dyrektora. Pochwalisz mu się swoimi bohomazami. Ciekawe, jak mu się spodobają.

Zirytowana wywróciłam oczami. Przecież on nic takiego nie zrobił, nawet nie przeszkodził w lekcji. Jakby na to spojrzeć, chemia nie należała do szczególnie przydatnych przedmiotów, więc Nate raczej niewiele tracił. A nawet, jeśli faktycznie złamał jakieś szkolne zasady, pani Mendeleiev przesadziła, nazywając jego rysunki „idiotycznymi". Zacisnęłam usta. Wtrącanie się nie miało sensu, poza tym nawet nie mogłam tego zrobić. Byłam w końcu tylko uczennicą. Właśnie tej jednej rzeczy w szkołach nie rozumiałam – nauczyciele czuli się nieomylni i bezkarni.

Nate pozbierał rzeczy i ruszył do wyjścia z sali, ale nagle potknął się i przewrócił. Chloé nie czekając na pozwolenie sięgnęła po jego notatnik. To nie wróżyło niczego dobrego.

— Patrz na to, Sabrina. — Pokazała zeszyt swojej koleżance. — To on jako super-bohater. Widzisz, kogo ratuje? Naszą Marinette. Chłopak zabujał się w tobie po uszy. — Wyrwała jeden z rysunków i chyba chciała go rzucić do zainteresowanej. — Bierz, dziewczyno...

— Oddawaj to. — Nate niezwłocznie wyrwał jej kartkę i zeszyt.

— Dość tego, Nathaniel. Idź — nakazała nauczycielka.

Chłopak czym prędzej wybiegł z klasy, a ja wstałam.

— Chloé, nikt cię nie nauczył szanować cudzej prywatności? — spytałam kąśliwie.

— Daj spokój, Ámbar, ten lamus zakochał się w Piekarzynie, czy to nie żałosne? — parsknęła śmiechem.

Piekarzynie?

— Sądzę, że...

— Dość tego. Obie macie się uspokoić, bo zaraz też traficie do dyrektora — przerwała nam pani Mendeleiev.

Skrzyżowałam ręce na piersiach. To nie było sprawiedliwe, lepiej chyba jednak było odłożyć tę dyskusję na później.

— Na kolejnych lekcjach będziecie prezentować projekty, które wykonacie w trzyosobowych grupach. Na następne zajęcia prezentacje przygotują: Adrien Agreste, Nino Lahiffe i Alya Césaire...

Dziewczyna, która straciła kontrolę || Miraculous fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz