03

18 2 1
                                    

Wyszedłem z sali i na kogoś wpadłem. Przewróciłem się na ziemię i gdy podniosłem głowę zauważyłem jakiegoś chłopaka. Nie widziałem go tu przedtem.

Musi być nowy.

Chłopak wyglądał na mój wiek. Nie był zbyt wysoki, a nawet wydawał się być niższy ode mnie. Jego włosy były dość długie jak na chłopka, a dokładniej sięgały mu do ramion, a nawet lekko poza nie. Miały kolor czarny, lecz nie, aż taki ciemny jak Mingyu. Spod pojedynczych pasem, krótszych włosów, zlatujących na twarz chłopaka, patrzyły na mnie karmelowe oczy. Był ubrany w luźną ciemno szarą bluzkę, którą zdobił biały wzorek. Miał również białe, lekko odstające od ciała, spodnie. W ręce trzymał czarną, skórzaną kurtkę, której nie zdążyłem się za bardzo przyjrzeć.

— Nic ci nie jest? — zapytał podając mi rękę. Nie odmówiłem pomocy, ponieważ w jego oczach było widać sporo troski, mimo że widzi mnie zapewne pierwszy raz na oczy.

— Nie, nic mi nie jest. Wszystko w porządku — zapewniałem chłopaka.

— Ale na pewno? Nie wybaczyłbym sobie, gdyby ktoś przeze mnie ucierpiał, nawet w małym stopniu.

Widać, że jest matką grupy. Znaczy, jeżeli w jakiejś jest. - zaśmiałem się w myślach, ponieważ nie chciałem robić z siebie idioty, który tak nagle zaczyna się śmiać.
— Tak, na pewno — znów zapewniłem niższego, po czym ten odetchnął.

— Tak, w ogóle jestem Yoon Jeong-han, ale możesz mi mówić po imieniu — ponownie wyciągnął rękę, lecz tym razem nie po to by mi pomóc, tylko po to, by się przywitać.

— Miło mi cię poznać, Jeonghan. Nazywam się Jeon Won-woo, ale mów mi Wonwoo — uścisnąłem rękę Yoon'a, na co ten się uśmiechnął. Muszę przyznać, że był bardzo uroczy, ale niech nikt sobie nie pomyśli, że będę go crashować, czy coś. Na pewno każdy by się ze mną zgodził, jakby go zobaczył.

— Jestem tu nowy, ale pewnie to już zauważyłeś — zaśmiał się.

— Mhm — mruknąłem cicho.

— Miło się rozmawiało, ale ja musze już iść, przyjaciel na mnie czeka. Pa Woonie — odwrócił się i pomachał mi na pożegnanie, lecz po chwili wrócił się i lekko zakłopotany, powiedział.

— Em... nie przeszkadza ci, że nazwałem cię Woonie? Przywykłem do zdrabniania imion i nawet nad tym trochę nie panuje, hah... — podrapał się po głowie, śmiejąc się niezręcznie.

— Nie, jest w porządku. Skoro do tego przywykłeś, możesz tak do mnie mówić. Zapewniam cię, że w żaden sposób mi to nie przeszkadza — chciałem się wyrazić jasno, by uniknąć, jego zamartwiania się i ponownych pytań.

— Cieszy mnie to — ponownie się uśmiechnął, po czym oddalił się.

Patrzyłem jak idzie i gdy zniknął w tłumie studentów, odwróciłem się i poszedłem. Z powodu, że miałem dłuższą przerwę, postanowiłem odwiedzić bibliotekę, która znajdowała się dwa budynki dalej. Książkę, którą zabrał mi wcześniej Mingyu, już prawie przeczytałem, więc chciałem ją dokończyć i wypożyczyć nową.

Tak jak zaplanowałem, tak zrobiłem. Już po kilku minutach byłem w wypożyczali. Wszedłem do budynku i zaplanowałem że, rozsiądę się na kanapie znajdującej się pod oknem. Było to moje ulubione miejsce, nikt tam nigdy nie przychodził, więc było tam spokojnie. Najpierw poszedłem, przeszukiwać regał z nowościami, nigdy nie wiadomo, może jakaś fajna książka się trafić.

Po intensywnym szukaniu, zawiedziony brakiem ciekawiących mnie książek, zmierzałem do swojego ulubionego miejsca, które znajdowało się tuż za regałem. Rozsiadłem się wygodnie na kanapie, po czym wyjąłem książkę z plecaka i zacząłem czytać.

Minęło może z 10 bądź 15 minut, gdy został mi ostatni i równocześnie najważniejszy rozdział. Siedziałem skupiony nad wciągającą mnie coraz bardziej książką, gdy nagle usłyszałem znajomy głos.

— Stary mówię ci ten komiks jest mega, puki mamy jeszcze jakieś 15 minut przerwy to poczytaj se go — głos dobiegał zza regału tuż obok miejsca, w którym się aktualnie znajdowałem.

— Mówiłem ci już Hansol, że nie będę nic  czytać! Nie lubię tego — zza regału wyłonił się nagle... Mingyu.

Szybko założyłem kaptur na głowę i odwróciłem się by mnie nie poznał. Nie wiem czemu to zrobiłem, mogłem uciec, no chillu pójść sobie, czy zrobić cokolwiek innego, ale ja tak po prostu się schowałem.

Kim z przyjacielem usiadł, dosłownie obok mnie, a ja w końcu się ogarnąłem i wstałem, po czym odszedłem.

Przeszukiwałem regały z książkami, znajdujące się jak najdalej, poprzedniego miejsca pobytu. Przeglądałem różne książki i komiksy, aż w końcu znalazłem kilka, fajnych dzieł.

Byłem dość zadowolony, pomijając fakt, kogo spotykałem, w jedynym miejscu, w które nigdy nie przychodził. Wróciłem na uniwersytet i oczekiwałem przed salą, na zbliżające się zajęcia.

</3

Taki dziś mały maraton 2 rozdziały, może jeszcze dziś wstawię jeden
Miłego dnia lub Dobranoc misaki <3

| Before I loved you, I had to hate you | Meanie |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz