10

11 1 0
                                    

— ja... naprawdę przepraszam...

Won woo przytuli się do mnie. Widać, że był już w złym stanie, bo przytulił się do mnie, mimo tego, że mnie nie nawidził.

<🎀>

— Wiesz, że jeszcze nikomu tego nie mówiłem... — powiedział brunet. Uspokoił się już i był w stanie normalnie rozmawiać.

— Hm? O czym?

— O mojej mamie... W ogóle o tym zdarzeniu — spojrzał na mnie — i chciałbym by nikt inny się o tym nie dowiedział.

- Oh, dobrze — powiedziałem, uśmiechając się.

— Przysięgasz? — zapytał, wyciągając najmniejszy palec.

— Przysięgam — przysięgałem na mały placuszek, czyli na coś bardzo ważnego. Takiej przysięgi złamać nie wolno było. To było ważniejsze i trwalsze niż jakiś sojusz z nie wiem, Francją.

— Nie jesteś taki zły szczerze — Niższy uśmiechnął się.

— Czuję się zaszczycony, słysząc komplement z twych ust — zaśmiałem się.

— Przestań. Naprawdę zachowujesz się jak dziecko.

— A kto tu przed chwilą, zaproponował przysięgę na paluszek?

— To jest bardzo poważne! Taka przysięga jest ważniejsza niż jakas konstytucja!!! — zaczął wymachiwać rękami.

— Uroczo wyglądasz, gdy tak się złościsz — zaśmiałem się. Szczerze nawet nie wiedziałem czemu to powiedziałem, ale w sumie uważałem, że Won woo, był uroczy więc nie kłamałem.

— Że co? Ja? — zaczął się śmiać — człowieku co ty godosz??? Przecież ja wyglądam jak pół dupy zza krzaku.

— Nie prawda, ładnie wyglądasz! — zacząłem się z nim kłócić.

— Niech ci będzie, nie chce mi się kłócić... — zauważyłem jak lekko się zarumienił.

— Hah... pomidorek się zrobił z ciebie, — zaśmiałem się z niego — ale to chyba ten malinowy, bo jest słodki jak ty i czerwony też jak ty.

— Co??! — złapał się za policzki — Cholera! Ty nic nie widzisz!

— Nic nie widzę, nie wiem o co ci chodzi, haha... — odwróciłem wzrok — Ej.

— No, co tam?

— Pójdziemy do jakiejś kawiarni? Tu tak trochę nudno się zrobiło — zaproponowałem.

— Nie, bo pieniążków nie mam — powiedział bez namysłu.

— To zapłacę za ciebie — powiedziałem, lecz ten zaczął mówić, że nie, bo już wpłaciłem za te przekąski itp. — chodź, a nie marudzisz.

— Dobra...

<🎀>

Szliśmy tak przez alejki, lecz tym razem rozmawialiśmy. O czym? Dosłownie o wszystkim. Rozmowa nam się tak kleiła, dosłownie z nikim jeszcze tak dobrze mi się nie rozmawiało.

— No jesteśmy na miejscu — powiedziałem, po czym weszliśmy do kawiarni.

</3

Taki króciutki rozdział
4/5
W ogóle to teraz dopiero przestała mi krew lecieć (jest 02:53)
Miłego czytania misie ❤️‍🩹

| Before I loved you, I had to hate you | Meanie |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz