POV Won woo:
Razem z Mingyu szliśmy przez park. On coś tam opowiadał, a ja tylko przytakiwałem, czy mruczałem coś w odpowiedzi na jego pytania.
— Co ty taki mało gadatliwy — zapytał Kim.
— Jak mogłeś zauważyć, nie mam aż tylu znajomych co ty, z resztą mam tylko dwóch, których poznałem w tym tygodniu, więc powiedz mi jak mogłem się nauczyć rozmawiać z ludźmi, skoro od pierwszej klasy nie miałem żadnych kolegów? Z resztą chyba to wiesz bo chodziliśmy razem do szkoły. A nie sory ty mnie nawet nie pamiętasz! Nie pamiętasz jak zerwa... — przerwałem.
— Jak co? — zapytał.
— Nic... Już nic...
— Chodźmy może gdzieś w mniej zaludnione miejsce — zaproponował — porozmawiamy tam normalnie.
— Dobra, ale ty prowadzisz, bo ja nie znam takich dobrych miejsc w tym mieście — oznajmiłem.
<🎀>
Szliśmy przez pewien czas, gdy nagle Mingyu zatrzymał się i zaproponował, wejść do sklepu, i kupić sobie jakieś smakołyki.
— Ale ja nie wziąłem pieniędzy dziś... myślałem, że pochodzimy gdzieś i koniec.... — powiedziałem.
— Dziś ja stawiam — uniósł kącik ust do góry.
POV Mingyu:
Wyszliśmy z sklepu, kupiliśmy sobie kilka słodyczy i jakiś napój, po czym poszliśmy dalej.
Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Wyszliśmy zza ostatniego rogu, gdy naszym oczą ukazał się pusty plac zabaw.
— Serio? — powiedział lekko zawiedziony Won woo.
— No co, nie ma tu ludzi.
— Eh... Dziecinny jesteś...
— Chodź usiąść — zaproponowałem i ruszyłem w kierunki ławki.
Chłopak usiadł obok mnie i siedzieliśmy chwilę w ciszy. Nagle te ciszę przerwał Jeon.
— Więc, powiesz mi czemu się do mnie przykleiłeś?
— A ty mi powiesz dlaczego mnie nie lubisz? — zapytałem.
— Em... Tak, ale ty pierwszy, bo ja pierwszy zadałem pytanie.
— Okej — zaśmiałem się. Popatrzyłem przez chwilę przed siebie, po czym spojrzałem z uśmiechem na bruneta — Po prostu mnie zainteresowałeś. Byłeś inny niż wszyscy. Każdy się palił by się za mną przyjaźnić, a ty miałeś, poprawka masz we mnie totalnie wywalone, a jak się okazało nawet mnie nie lubisz.
— To długa historia... Ale po prostu załóżmy, że mnie wkurzałeś — dodał.
— Nic nie będziemy zakładać, bo teraz twoja kolej — powiedziałem, patrząc na niższego.
— Eh... Dobra... zacznijmy może od początku — zaczął niepewnie.
— No najlepiej, chyba nie będziesz zaczynał od końca — zażartowałem.
— Więc jak już wiesz chodziliśmy razem do podstawówki. I ty tam miałeś tak swój gang, czy coś, pomińmy fakt, że teraz też go masz. Ale wracając. Ty miałeś ten swój gang i tam mi często.... dokuczaliście, bo byłem kujonem — zrobił przerwę — pewnego dnia... przegiąłeś. Było to jakoś pod koniec ósmej klasy — zatrzymał się. Widać było, że nie chciał mówić dalej, ale po chwili kontynuował — podszedłeś do mnie i... zabrałeś mi moją bransoletkę, ale... tą bransoletkę dostałem od mojej mamy... która już wtedy nie żyła... — kilka pojedynczych łez spłynęło po jego policzku — zacząłeś mnie wyzywać, że noszę branzoletki jak baba, a jestem w ósmej klasie. Wtedy chwyciłem bransoletkę i zacząłem ci ją wyrywać, a ty nie chciałeś za nic jej puścić i... ona... — zasłonił twarz rękami — to była moja jedyna pamiątka po mamie... A ty- Ty ją zniszczyłeś!!! — teraz to rozkleił się już porządnie.
— Ciii — objąłem go lekko, a po moim policzku spłynęły pojedyncze krople — Ja- Ja przepraszam... Nie wiedziałem. Byłem młody o głupi...
— To cię nie tłumaczy... — dalej płakał.
— Wiem... — przyciągnąłem go do siebie, obejmując go mocniej — ja... naprawdę przepraszam...
</3
Maraton 3/5
Zaczyna się dziać
Teraz wrzucę więcej, bo później znając życie nie będę pisała tyle.
Miłego czytania ❤️🩹
CZYTASZ
| Before I loved you, I had to hate you | Meanie |
RomansaGdzie popularny w całej szkole Mingyu, zaczyna się interesować, cichym i samotnym Won woo, który go nie lubi i próbuje go ignorować. Seventeen nie istnieje Wiek idoli zmieniony na potrzeby książki. shipy oboczne: Junhao, Verkwan, Jeongcheol Tekst/ch...