płacz

165 16 3
                                    

*4 lata później*

Wiktor

Szykowałem Czarka do przedszkola, Anna miała dyżur więc wszystkie obowiązki tego dnia spadły na mnie. Często było tak że mieliśmy dyżur w innych dniach i chłopiec zostawał z nami po kolei.

-Czaruś... Wstajemy już -Zacząłem budzić syna

Czarek zaczął powoli otwierać oczy i się przeciągać, lecz po tych czynnościach odwrócił się na drugi bok, po czym ponownie zmrużył oczy.

-No już maluchu, bo się spóźnimy -Szepnąłem, pochylając się nad chłopcem, całując go w policzek.

Po tym czasie Czarek wstał i wtulił się we mnie. Wziąłem go na ręce a następnie podszedłem do szafy chcąc wybrać mu ubrania na dziś. Było dość ciepło, więc postawiłem na dresowe spodenki i koszulkę, oprócz tego zabrałem bieliznę i udaliśmy się do łazienki.

Umyłem mu twarz i zęby, rozebrałem go z piżamy i pomogłem ubrać świeże ciuchy.

-Tata, am - Odparł do mnie chłopczyk, zawsze rano tak mówił, kiedy chciał zjeść śniadanie.

-A co byś zjadł? -Zapytałem zdejmując chłopca z umywali bo tam właśnie siedział kiedy zakładałem mu skarpetki.

-mmm -Jęknął w odpowiedzi. Klasyk.

Zeszliśmy na dół, otwierając lodówkę zapytałem się syna czy chcę zjeść jogurt. Takie "porządne" śniadanie jadł w przedszkolu więc chciałem poprostu dać mu coś na zaspokojenie głodu, gdyż zawsze jak odczuwał głód to płakał. Czarek ogólnie był grzecznym dzieckiem, czasem miał głupie zachowania i pomysły, ale w porównaniu do innych dzieci to był "złotym dzieckiem".

Kiedy wychodziliśmy już z domu, chłopiec niespodziewanie zaczął głośno płakać. Nie wiedząc o co chodzi, wziąłem go na ręce.

-Hej, maluchu, co się dzieje? -Zapytałem łagodnie głaszcząc go po główce, jednak on nie przestawał płakać. Często były takie sytuacje, ale po chwili Czarek się uspokajał i mówił o co chodzi.

Pomyślałem, że być może dostał mocnej kolki albo skurcz.

-Boli Cię coś?

-Nie!! -Wyryczał

-To co się stało? -Zapytałem, jednak był brak odpowiedzi

Usiadłem z nim na kanape i czekałem aż przestanie mieć tą histerię. Kiedy chłopiec w miarę się uspokoił próbowałem wyciągnąć od niego co się stało, jednak nic nie powiedział. Po kilku minutach wyszliśmy z domu. Byliśmy już spóźnieni, no ale trudno. Czarek usiadł w foteliku, a ja zapiąłem mu pasy.
Pięć minut później byliśmy pod placówką. Odprowadziłem syna i wróciłem do domu.

*6 godzin później*
Kiedy zawiozłem swoje dziecko, sam się ogarnąłem, zjadłem i posprzątałem, załatwiłem też kilka innych spraw i odpocząłem, po tym czasie przyszedł czas odebrać mojego malucha.

Pojechałem pod przedszkole i odebrałem Czarka.
Chłopiec był o dziwo strasznie smutny, zawsze wracał zadowolony i nie raz zdarzało się że nie chciał wracać do domu.

-Co się dzieje? -Zapytałem, kiedy wychodziliśmy, a on wtulił się we mnie, wziąłem go na ręce i zaniosłem do auta. Kiedy dotarliśmy to blondyn od razu usnął, nie wiem o co chodzi, może ma zły dzień, albo się nie wyspał. Nie wiem.

od zawsze razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz