Rozdział 9

23 7 0
                                    

George nie powiedział nikomu, że rozstał się z Kate. Nie było to potrzebne. Nikt nie musiał o tym wiedzieć. Kate o dziwo przyjęła to bardzo spokojnie. Zrozumiała go, co go cieszyło, bo nie chcial robić sobie wrogów. Zostali przyjaciółmi. Był lekko przybity, ale nie z powodu zerwnia.

- George, dobrze się czujesz? - zapytał Fred szturchając go w ramię - Nie wyglądasz najlepiej.

- Wszystko dobrze. Boli mnie głowa. To wszystko - powiedział i wymusił lekki uśmiech.

- Niech ci będzie, ale na twoim miejscu poszedłbym do skrzydła. Naprawdę źle wyglądasz - powiedział, a George wywrócił oczami.

- Nie jestem chory, Fred. Nic mi nie jest - powiedział już zdenerwowany.

- To co ci jest? - zapytał.

- Nic! Nic mi nie jest - powiedział - Może jestem chory, jednak. Idę się położyć.

- Myślałem, że masz szlaban - powiedział.

- Tak, mam - mruknął i odwrócił się na pięcie.

Dostał najgorszą możliwą karę. Czyszczenie sal z pucharami. Był zmęczony i chciał się położyć. Filtch nie patrzył jak sprząta, ale jakby przyszedł i zobaczył, że George nic nie zrobił wściekły by się i skończyłby z dwa razy dłuższym szlabanem. Westchnął głośno i wziął do ręki kolejny puchar. Zaczął mamrotać pod nosem. Zawsze to robił kiedy się denerwował.

- Hej, Georgie - przywitała się Lauren wchodząc do klasy.

- Skąd wiedziałaś, że tu jestem? - zapytał z lekkim uśmiechem.

- Poznałam cię po głosie - powiedziała - Słyszałam co się stało. Przykro mi, George.

- To nic takiego - powiedział i machnął ręką. Wrócił do ścierania kurzy - Skąd wiesz?

- Spotkałam Kate. Powiedziała mi. Naprawdę mi przykro - powiedziała kładąc dłoń na jego plecach. George poczuł jak przepływa przez niego ciepło.

- To nic takiego, serio. Wiedziałem, że muszę to zrobić - powiedział George.

Między nimi zapadła cisza. George dalej ścierał puchary. Kurz zaczął już go powoli drażnić. Podrapał się po nosie i kichnął parę razy.

- Na zdrowie. Jesteś chory?

- To ten kurz - powiedział George pociągając nosem - Normalnie nie mam alergii, ale jak za długo jestem w takich miejscach zaczynam kichać. Nienawidzę tego. Kiedyś pomagałem tacie w piwnicy przez cały dzień. Myślałem, że oszaleje. Brzmiałem jakby ktoś mnie opętał.

- Mogłeś iść do pani Pomfrey. Dałaby ci jakiś eliksir.

- Myślałem, że będę wycierac podłogi, albo segregować jakieś papiery. Poza tym, nie lubie chodzić do skrzydła szpitalnego. Śmierdzi tam eliksirami.

- Na pewno wszystko dobrze?

- Tak! Nie chce o tym rozmawiać, Lauren. Nic mi nie jest! - powiedział zdenerwowany - Przepraszam, Lauren. Jest po prostu zmęczony.

- Nic się nie stało, George - powiedziała - Pójdę już. Masz duzi pracy i Filch mnie może złapać.

- Lauren...

- Między nami jest dobrze. Do zobaczenia jutro.

Lauren wyszła z klasy, a George znowu poczuł się samotny. Zastanawiał się skąd u niego wzięły się te wybuchy gniewy. Niemalże codziennie był zdenerwowany i wściekły na wszystko co tylko się rusza.  Nie chciał wychodzić na jakiego typu, którego wszystko irytuje. To nie było w jego stylu. Przejmował się wszystkim, ale nie denerwował się wszystkim.

- Wróciłeś! - powiedział Fred wstając z kanapy. Było późno i George był wykończony. Głowa go bolała i miał zatkany nos. Chciał wziąć prysznic i się położyć. Nie chciał, żeby jego brat prawił mu teraz wykład.

- Fred, jestem zmęczony i jedyne co chce to się położyć.  Możemy pogadać jutro?

- Jasne - mruknął I weszli po schodach do dormitorium.

Lee siedział przy biurku z kasiażkami i pergaminem. Pisał wypracowanie na ostatnią chwilę. George ominął go i poszedł do łazienki. Przez ściany słyszał ich rozmowę. Jak najszybciej wszedł pod prysznic i odkręcił wodę.

Położył się w łóżku starając się zasnąć. Rozmowy Lee i Freda mu w tym przeszkadzały. Chciał po prosty odpocząć i nie myśleć o wszystkim co się wokół niego dzieje. Chciał się wyłączyć.

***

Fred I Lee na śniadaniu nie dawali mu spokoju. Ciągle zadawali mu pytania. George miał już dość. Chciał posiedzieć sam, gdzieś gdzie nikt nie będzie mu przeszkadzał.

Wiedział, że oni tylko się martwią, ale nienawidził, kiedy ktoś tysiąc razy pyta go czy jest z nim w porządku.


- George, możemy pogadać?

Usłyszał za sobą głos Kate i odwrócił się szybko. Dziewczyna założyła włosy za ucho i uśmiechnęła się do niego lekko. George wstał do stołu I wyszedł przed Wielką Salę, ale Free i Lee wciąż go wiedzieli. Czuł na sobie ich wzrok. Wiedział,  że się przyglądają.

- Słuchaj, nie chce mieć z tobą dziwnych relacji po zerwaniu - zaczęła.

- Kate, nie będzie żadnych dziwnych relacji. Rozmawialiśmy o tym. Będziemy przyjaciółmi.

- Nie wiem czy to wyjdzie - powiedziała - Przyjaźń z tobą. Chyba nie potrafię się przyjaźnić z kimś po zerwaniu. Na samą myśl o tym...

- Nie chce cię unikać - powiedział George, sam nie wiedząc co teraz czuję.

- Wiem, ale... przepraszam - wymamrotała - Lepiej będzie jak po prostu nie będziemy mieć ze sobą kontaktu.

- Jasne. Jeśli tego chcesz - powiedział I posłał jej lekki uśmiech.

George wrócił do środka i usiadł na swoim miejscu. Fred i Lee wyczekiwali odpowiedzi.

- Zerwaliśmy - powiedział George - Kilka dni temu, ale wciąż jest trochę dziwnie.

- Jak sie czujesz? - zapytał Fred.

- W porządku, chyba. Myślałem, że będzie lepiej - powiedział i westchnął - Daje sobie radę.

- Dlatego jesteś ostatnio taki przybity? - zapytał Fred.

- Pokłóciłem się z Lauren - dodał - Nic takiego, tak naprawdę. Po prostu, byłem zły i Lauren przyszła i powiedziałem parę słów za dużo.

- Musisz odpocząć, George. Jesteś wykończony tym wszystkim - powiedział Fred. George spojrzał na niego. Widział, że się martwił.

- Daje radę, Fred - uśmiechnął się lekko. Fred odwzajemnił uśmiech i wrócili do jedzenia.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 13 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Blask Fajerwerk | George Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz