Rozdział 3

116 15 3
                                    

George wracał zmęczony z treningu qudditcha. Był zmarznięty i przemoknęty. Angelina nie zwarcała uwagi na pogodę. Uważała, że musieli dużo ćwiczyć do pierwszego meczu. Wrócił do dormitorium i od razu poszedł pod prysznic.

Wyszedł z łazienki przeczesując rude, mokre włosy do tyłu. Usiadła na łóżku i ziewnął cicho. Usiadł na biurku biorąc kawałek pergaminu i pióro z nadzieją napisania wypracowania na lekcje transmutacji, ale zasnął w połowie pisania.

Od rana czuł okropny ból głowy. Czuł, że nie mógł nic zjeść, nic pić. Ledwo stał na nogach. Fred i Lee już kilka razy pytali go czy aby na pewno wszystko w porządku. Chłopak nie chciał ich martwić, był to tylko zwykły ból głowy. Na lekcjach nie potrafił się skupić. Dłonie mu się trzęsły i oczy same zamykały.

- Może się przejdziemy? Myślę, że spacer dobrze ci zrobi - zaproponowała Kate, kiedy siedzieli razem w bibliotece. George kiwnął głową - Przemęczasz się ostatnio.

- Nic mi nie jest. Nie martw się - powiedział i wymusił uśmiech.

- Zawsze się będę martwić, Georgie - powiedziała Kate chwytając go za rękę.

Kate była cudowna. Cierpliwa, zabawna, opiekuńcza. Miała wszystkie cechy, które George docieniał. Uważał, że była naprawdę piękna. Jednak przy niej nie czuł niczego poważnego. Ciągle o tym myślał. Nie chciał zranić jej uczuć. Nie chciał by czuła się źle przez niego.

- O czym myślisz? - zapytała spoglądając na niego kontem oka.

- O tym jak bardzo McGonagall będzie na mnie zły, kiedy nie oddam kolejnego wypracowania - powiedział, a Kate zaśmiała się.

- Mogę ci potem pomóc - zaproponowała z usmiechem.

- Ratujesz mnie - powiedział i również się uśmiechnął. Odgarniała rude kosmyki z włosów, które spadały mu do oczu.

Wrócili z powrotem do biblioteki. George usiadł z Kate przy jednym z stolików i wyciągnął wszystkie potrzebne rzeczy. Kate próbowała mu w tym pomóc, ale chłopak zamiast skupić się na zadaniu, to skupił się na włosach Lauren, która siedziała stolik przed nimi. Była tam razem z Audrey i cicho rozmawiały.

- George, ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytała brunetka, a chłopak na nią spojrzał.

- Zamyśliłem się. Przepraszam. Już cię słucham - powiedział odwracając głowę w stronę Kate. Oparł głowę na ręce. Kate wróciła do tematu, a George naprawdę starał się skupić na tym co mówi. Przetarł dłońmi oczy i zaczął pisać.

- Powinieneś odpocząć - odparła. George westchnął.

- Nic mi nie jest - powiedział George o wiele ostrzej niż zamierzał - Przepraszam. Masz rację. Muszę odpocząć. Najlepiej będzie jak już pójdę. Zobaczymy się jutro.

Wrócił do dormitorium. Na szczęście było puste. George położył się w łóżku. Przetarł twarz dłońmi czując jak cala pozytywna energia z niego ulatuje. Sam nie wiedział czemu czuł się tak koszmarnie. Dłonie zaczynały mu się trząść i serce mu przyspieszyło. Zamknął oczy biorąc głęboki wdech.

- Dobrze się czujesz? - usłyszał Lee. Otworzył oczy. Jordan stał w drzwiach - Wyglądasz dość blado.

- Wszystko dobrze. Zrobiło mi się tylko trochę słabo. Już jest lepiej - wymamrotał - Jest dobrze.

- Jesteś pewny? Mogę iść po Freda...

- Na pewno, Lee. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Nie musisz iść po Freda - powiedział George. Nie wiedział czemu nagle zrobił się taki zły. Lee się tylko martwił o niego, a on reagował gniewem. Zastanawiał się, co się z nim ostatnio dzieje.

- Skoro tak - Lee wzruszył ramionami i usiadł na łóżku.

- Miałem po prostu ciężki dzień - odpadł w końcu George.

- Jak coś cię gryzie możesz nam powiedzieć - powiedział Lee. George wymusił lekki uśmiech.

- Wiem, tylko... to czasem nie jest łatwe. Na razie nie mów nic Fredowi. Będzie potem o tym myślał. - poprosił - Nie chve by się martwił.

- Jasne. Nic nie powiem.

Kiedy Fred wrócił George starał się zachowywać normalnie, ale wciąż czuł dziwny niepokój w sercu i przerażało go to. Nigdy nie czuł się tak dziwnie. Nigdy nie miał żadnych problemów z stresem. Przejmował się o wiele bardziej niż Fred, to była jedna z rzeczy, ktora ich różniła. Próbował usunąć wszystkie źle myśli, odgonić je gdzieś, ale z minuty na minutę czuł, że jest coraz gorzej.

- Idę wziąć prysznic - powiedział w końcu i wszedł do łazienki.

Zamknął się i usiadł na zimnej podłodze. Przyłożył rękę do serca starając się opanować oddech. Zacisnął powieki biorąc głęboki, drążący oddech. Dopiero po chwili udało mu się opanować i poczuł się lepiej. Ręce przestały mu drzeć, serce wróciło do normy, tak samo jak oddech. Podniósł się z ziemi i wziął prysznic. Wyszedł z łazienki. Fred na szczęście nie zauważył dziwnego zachowania George'a, przynajmniej tak mu się zdawało.

Blask Fajerwerk | George Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz