Eksperyment

28 2 0
                                    

Ciąg pytań, zdań i przeczeń w zawrotnym tempie przemierza ograniczony umysł, kiedy gwałtowny dreszcz ponownie wstrząsnął moim truchłem. Próbuję poruszyć ręką, ale (nie)moje ciało zdaje się być głuche na przekazywane bodźce - ostatnia fala bólu musiała doszczętnie uszkodzić i tak ograniczone już połączenie. Gdyby można było istnieć bez zewnętrznej powłoki, tym pewnie teraz bym była. Czystą świadomością. Pozbawioną bytu materią, przemierzając bezkresne połacie nieprawdziwych zdarzeń.

Dlaczego więc czuję, jak coś naciska na moją klatkę piersiową? Dlaczego do moich uszu zaczęły docierać przeraźliwe piski? Ból powrócił - tym razem mocniejszy i bardziej skondensowany.

- Jeszcze raz. Teraz cała moc! - Moim ciałem wstrząsnął silny skurcz. Automatycznie złapałam oddech i... O Boże! Ta rześkość, ta lekkość, ta... ulga. Nigdy nie sądziłam, że zatęsknię za zapachem sterylnego pomieszczenia.

- Jak się czujesz? - Zapytał ktoś melodyjnym głosem. Spróbowałam otworzyć oczy, ale laboratoryjne lampy zdawały się wwiercać w moje rogówki niczym tysiące nagrzanych ostrzy. Krzywiąc się z bólu pozwoliłam więc powiekom swobodnie opaść do poprzedniego stanu, pozbawiając się w ten sposób najważniejszego źródła informacji.

- Wo-wo-wody– szepnęłam z trudem, bo strach i oszołomienie plączą mi język. Gdzie jestem? Co się stało? Starałam się przypomnieć sobie cokolwiek, ale w głowie mam tylko frustrującą pustkę – choć w sumie była ona chyba znacznie lepsza od tego bólu, który obecnie przeszywał całe moje ciało. Chwilę później poczułam, jak ktoś przycisnął kubek do moich spierzchniętych warg i powoli wprowadził płyn do przesuszonych terenów.

- Lepiej? - W odpowiedzi zdobyłam się jedynie na delikatne kiwnięcie głową. Z niezadowoleniem stwierdzam, że nawet tak prymitywny ruch wywołał w moim ciele kaskadę bólu.

- Okej – nie do końca wiem do kogo skierowana była ta wypowiedź – Parametry życiowe w normie. Monitorujcie obiekt, notujcie wyniki i nie odkładajcie defibrylatora, bo może jeszcze się przydać.

- Defibrylatora? - Powtórzyłam słabo z trudem dochodząc do siebie. Świadomość wracała powoli, kawałek po kawałku, rozpychając się boleśnie wewnątrz mojej czaszki.

Spróbowałam otworzyć oczy, ale gdy oślepiające światło uderzyło we mnie z całą swoją mocą, zostałam zmuszona do ich ponownego zamknięcia. Słyszałam, jak wokół mnie krzątają się jacyś ludzie – ciche odgłosy kroków, szelest tkanin, stłumione rozmowy. Było ich co najmniej trzech, ale w tym momencie nie miało to dla mnie większego znaczenia. Całą siłą woli próbowałam odzyskać kontrolę nad własnym ciałem. Wzięłam głęboki wdech, a potem wolno wypuściłam powietrze. Gdy tylko poczułam, że napięcie odrobinę ustępuje, odważyłam się ponownie otworzyć oczy. Pierwsze co zobaczyłam to idealnie biały sufit na którym czarne mroczki co rusz zdawały się zmieniać swoje pozycje, jak gdyby odgrywały właśnie niezwykle skomplikowany układ taneczny. Zamrugałam parę razy, czekając aż mój wzrok przyzwyczai się do nagłego źródła światła, a następnie rozejrzałam się po pomieszczeniu. Miejsce w którym się znalazłam bez wątpienia można było określić mianem sali szpitalnej. Świadczył o tym nie tyle sam surowy wystrój, co obecność dziwnych, pikających urządzeń, służących zapewne do kontrolowania moich funkcji życiowych. Przy łóżku na którym leżałam, stała kobieta ubrana w biały lekarski uniform. Swoim wyglądem przywodziła mi na myśli misia koalę. Był to niewątpliwie jeden z tych typów ludzi, których po jednym spojrzeniu można było wpakować do szuflady zatytułowanej „budzący zaufanie". Jej olbrzymia okrągła głowa, głęboko osadzona na znikomej szyi, wyglądała dość groteskowo na tle niewielkiego ciała. Małe oczy, szeroko rozstawione po obu stronach masywnego nosa, świdrowały moją twarz wzrokiem pełnym skupienia i czegoś co można by określić mianem troski. I wtedy to czuję. Małe poruszenie w otumanionym mózgu, kiedy zardzewiałe trybiki próbują dopasować do siebie zagubione elementy układanki. Krótkie przebłyski wspomnień pojawia się przed moimi oczami. Klub, ciężarówka, kamienica, aukcja, biały pokój. Bezsenna noc spędzona na krzykach i zawodzeniu. I te oczy. Niewerbalnie mówiące, że wszystko będzie w porządku, kiedy ręce wstrzykują do żył palący płyn.

NADludzieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz