ROZDZIAŁ 3

1 1 0
                                    

Następnego dnia Alexander Vanzeen pojawił się znów w komnatach Patriarchy.

– Montségur – rzucił.

– Montségur... – powtórzył Patriarcha. – Najpierw Chartres, a teraz Montségur. Śmieją się nam w twarz!

Inkwizytor siedział w głębokim fotelu trzymając w dłoni szklankę z wodą. Stronił od alkoholu i nie przyjął proponowanej przez Patriarchę brandy. Dostojnik kościelny przechadzał się wzdłuż ściany spoglądając na zdobiące je witraże, przedstawiające sceny z Dżihadu i rozgramiającej go Krucjaty. Przypominał tygrysa miotającego się w klatce.

Ciekawe, jakby zareagował na wzmiankę o Zbawicielu i Niszczycielu?

Na razie inkwizytor zatrzymał dla siebie ostatnie słowa Doskonałego. Co prawda ich zapis znajdował się w oficjalnym protokole, ale było mało prawdopodobne, że Patriarcha do niego zajrzy. Nawet o niego nie poprosił, całkowicie ufał słowom inkwizytora.

– Montségur! Dlaczego właśnie tam?

– A czy to ważne? – odparł zmęczonym głosem Vanzeen.

Patriarcha odwrócił się gwałtownie i spojrzał gniewnie na inkwizytora.

– Owszem – wycedził. – To bardzo ważne. Jeśli to on...

– Och, daj spokój – inkwizytor pociągnął łyk wody. – Ścigasz duchy.

– Kerival...

– Jest starym głupcem, o ile jeszcze żyje – przerwał gwałtownie Vanzeen. – Wiem, bałeś się, że pojawienie się Doskonałego to jego sprawka. Ale śledztwo tego nie potwierdziło. Gdyby istniał jakikolwiek udział Kerivala w tym... incydencie, wiedziałbym o tym. Wszak mamy sposoby na wydobycie prawdy z każdego. Zakon nie istnieje. Kerival przestał istnieć wraz z nim.

– Dobrze – zgodził się Patriarcha siadając w wolnym fotelu. – Więc skąd w takim razie wziął się ten Doskonały, ten... Collier?

– Tego nie wiem – przyznał inkwizytor stawiając pustą szklankę na niskim stoliku. – Ale mam nadzieję się dowiedzieć po szturmie na Montségur.

Patriarcha przekrzywił głowę. Na jego wargach pojawił się cień uśmiechu.

– Skąd pewność, że będzie jakiś szturm?

– Och, proszę – prychnął Alexander Vanzeen. – Przecież nie wyślesz tam szpiega, aby rozeznał sytuację... Prawda? Nie, nie, to nie w twoim stylu. Jestem niemal pewien, że zacząłeś montować akcję zanim jeszcze skontaktowałeś się z Radą Apostołów i Patriarchą okręgu Carcassonne. Ten ostatni zapewne nie jest z tego zadowolony... Inferno jest już w drodze, mam rację?

– Mają odprawę – przytaknął Patriarcha. – A przyznam, że pomysł ze szpiegiem jest kuszący. Oni jeszcze nic nie wiedzą, nie spodziewają się. I żeby nie było wątpliwości: tak, Rada wie i akceptuje mój pomysł, z Patriarchą Carcassonne również rozmawiałem. Zapewne niedługo zostanie wezwany do Watykanu, gdzie będzie musiał wytłumaczyć, jak to się stało, że pod jego nosem kwitła herezja. Ale to dopiero po akcji. Heretycy nie mogą się zorientować, że wiemy.

– Dlatego rozkażesz zdobyć te ruiny siłą i to jak najszybciej.

– Co przegapiliśmy? – mruknął Patriarcha. – Jak to możliwe, że ruch katarów się odrodził, a my nic o tym nie wiedzieliśmy? I gdyby nie pewien żądny pieniędzy młodzian, mogliśmy nadal nie wiedzieć... À propos, czy ów człowiek otrzymał swoją nagrodę?

– Oczywiście. Warto nagradzać lojalność.

– Tak – potwierdził Patriarcha. – Tak, to prawda.

Samemu Bogu chwałaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz